33 płyty roku 2010
(kolejność alfabetyczna, ale wybór nieprzypadkowy)
Luke Abbott „Holkham Drones” (Border Community)
Arcade Fire „The Suburbs” (Merge)
Ariel Pink’s Haunted Graffiti „Before Today” (4AD)
Jefre Cantu-Ledesma „Love Is A Stream” (Type)
Caribou „Swim” (Merge)
Demdike Stare „Voices Of Dust” (Modern Love)
Emeralds „Does It Look Like I’m Here?” (Editions Mego)
Expo ’70 „Where Does Your Mind Go” (Immune)
Flying Lotus „Cosmogramma” (Warp)
John Grant „Queen Of Denmark” (Bella Union)
Sharon Jones and The Dap-Kings „I Learned the Hard Way” (Daptone)
Kemialliset Ystävät „Ullakkopalo” (Fonal)
Magic Lantern „Platoon” (Not Not Fun)
Mark McGuire „Living With Yourself” (Editions Mego)
Mi Ami “Steal Your Face” (Thrill Jockey)
Anaïs Mitchell „Hadestown” (Righteous Babe)
Janelle Monàe „The ArchAndroid” (Bad Boy)
Moon Wiring Club „A Spare Tabby at the Cat’s Wedding” (Gecophonic)
The National „High Violet” (4AD)
Joanna Newsom „Have One On Me” (Drag City)
Pantha du Prince „Black Noise” (Rough Trade)
Phosphorescent „Here’s To Taking It Easy” (Dead Oceans)
The Roots „How I Got Over” (Def Jam)
Rova & Nels Cline Singers „The Celestial Septet” (New World Records)
Salem „King Night” (IAMSOUND)
Gil Scott-Heron „I’m New Here” (XL)
Tame Impala „Innerspeaker” (Modular)
JG Thirlwell „Manorexia: The Mesopelagic Waters” (Tzadik)
Toro y Moi „Causers Of This” (Carpark)
Twells & Christensen „Coasts” (Digitalis)
Kanye West „My Beautiful Dark Twisted Fantasy” (Roc-A-Fella)
Yellow Swans „Going Places” (Type)
Zs „New Slaves” (The Social Registry)
Komentarze
z rzeczy, ktore znam – pojawily sie pozycje dosc zachowawcze\\\
jak dla mnie – 2010 – rokiem /niestety/ muzycznych rozczarowan
i moze dlatego tez owa rzeczona juz zachowawczosc w doborze
nieznanych mi artystow – mam nadzieje posluchac i ocenic
a co do rozczarowan
gorillaz
interpol
massive attack
…
arcade fire / swoja droga swietna plyta, ale na pewno nie przeskoczyli poprzeczki
ustawionej niebotycznie wysoko CZERNIA ZWIERCIADEL
pozdrowienia w Nowym Roku
zapomnialem o UNKLE
szkoda
tez niezle rozczarowanie
a ja nie rozumiem tego parcia na przeskakiwanie poprzeczek…
taki tylko byl moj osobisty wybieg….
nie rzecz w tym przeciez by angazowac Quincyego Jonesa by im album zrobil
The Suburbs zachwyca od pierwszego przesluchania..
z mojego punktu widzenia/slyszenia wiem, ze 90% tego typu zachwytow mija po 20, 30 najdalej po 37 sluchaniu
🙂
zawsze jest szansa na to, ze AF znajda sie w tych 10 pozostalych%
@z mojego punktu widzenia/slyszenia wiem, ze 90% tego typu zachwytow mija po 20, 30 najdalej po 37 sluchaniu
Kto słucha płyty 37razy!? Może moje najulubieńsze zbliżają się do tej liczby (po paru latach)… Za dużo muzyki na świecie, żeby katować jedną płytę sto razy.
A z listą się zgadzam (w 80% – bo tyle znam:)
Paru z powyższych płyt niestety nie udało mi się przesłuchać w ubiegłym roku, trzeba będzie to koniecznie nadrobić.. Natomiast ubiegły rok swoim okiem podsumowałem tutaj: http://niebieskagodzina.blogspot.com/2010/12/podsumowanie-2010r.html
Za umieszczenie High Violet w zestawieniu najlepszych płyt 2010, mianuję Pana moim ulubionym dziennikarzem obecnej Polityki.
Wszystkiego muzycznego w Nowym 2011 roku!
Dwa lata temu, gdy odkrylem „Chacinski’ego” Krzyknalem – Eureka! Ten facet slucha takiej muzy jak ja! Mialem z tym problem wczesniej, poniewaz prawie nie spotkalem w moim zyciu osoby, ktora slucha podobnych rzeczy. Zaznaczam ze pochodze z nieduuzego miasta, a aktualnie mieszkam w jeszcze mniejszym. Szybko sie okazalo – to nie jest dokladnie taka sama muza. W dodatku znajduje rzeczy ktorych kompletnie nie moge sluchac. Mysle, teraz moge powiedziec. Prawie nie sluchamy tej samej muzy, a ta trzydziestka trojka. Jest mi znana w wiekszej czesci. Ale to na pewno nie jest moja trzydziestka trojka 🙂 Ale! Najwieksza przyjemnosc sprawilo mi, gdy zerknalem na Premiery Plytowe 2010 Polifonii, wczoraj, przygotowuje sie do podsumowania MMX i… znalazlem tam kilka, slownie – dwa moze trzy albumy, precyzyjniej bedzie jezeli dodam – Nie znalazlem! Albumy ktore sa dobre 🙂 A nie ma ich tam!
Yes! 🙂
Pochwale sie jeszcze, ostatnio znalazlem kapele ktorej nie ma na Pitchforku i dostalem pierwszy komentarz na moim blogu. Chi, chi
So Long, and Thanks for All the Fish 🙂
Szczesliwego Nowego Roku.
High Violet jest Ekstra!
ech, miałem nadzieję, że zaczniesz od anbb…
E tam anbb. najgorsza płyta w dyskografii Alva 😉
Ja zaś mam z The Suburbs, dokładnie odwrotnie – na samym początku ogromnie mnie rozczarowała, natomiast, gdzieś około 20-tego przesłuchania, zacząłem rozumieć czym wszystkich zachwyciła. Neon Bible nietrudno przebić, zważywszy, że była zauważalnie gorsza od debiutu. A High Violet, to dla mnie, niezaprzeczalnie jedno z „odkryć roku”, jak i samo The National, które jakoś wcześniej mi umknęło (jedynie do Alligatora nie mogę się jakoś przekonać). co do Phosphorescent, za zdecydowanie lepszą wciąż uważam płytę Pride – może dlatego, że była bardziej spójna.
Od lat próbuję zrobić podsumowanie ulubionych płyt mijającego roku,ale zawsze kończy się to wypisaniem na kartce kilkudziesięciu tytułów i lekkim bólem głowy. Pozwolę sobie na skromny komentarz do „33 płyt roku”. Moja lista zawierałaby z cała pewnością albumy HOW TO DRESS WELL,SUN CITY GIRLS,ZS,JNEIRO JAREL natomiast nie byłoby na niej EMERALDS,LUKA ABBOTTA i MOON WIRING CLUB (nie moje klimaty).Cieszę się,że ktoś zauważył SHARON JONES & THE DAP-KINGS (cudo!).No i to ROVA & NELS CLINE SINGERS (odlot!).Jeśli chodzi o jazz polecam moje ulubione albumy 2010: ANGLES „Epileptic West” i DENNI GONZALEZ YELLS AT EELS „Cape of Storms” no może jeszcze kilka innych 🙂 Pozdrawiam
Witam
Z zainteresowaniem przejrzałem Pana listę. Większych zastrzeżeń brak. Mam tylko prośbę o retusz zdjęcia otwierającego to zestawienie – wygląda na to, że CD Kanye Westa ma nadruk „Zagraniczna płyta – polska cena” 😉 Nie wiem czy jest się co chwalić z posiadania takiego wydania 😉 Sam nie mam do czynienia z „polskimi” edycjami, bo ich po prostu nie kupuję, ale znam wiele opinii, że brzmią one wyjątkowo kiepsko. Może w zamian przedstawi nam Pan swój top najlepiej zrealizowanych (brzmieniowo) lub najładniej wydanych płyt 2010 roku? Myślę, że byłoby to fajne uzupełnienie głównego zestawienia. Zresztą – Pana recenzji i rekomendacji na tej stronie nigdy dość 🙂 (Z tym retuszem to oczywiście żart 🙂 Moje typy do wyżej wspomnianej listy to: Arcade Fire i „Hadestown” za okładkę oraz Pantha du Prince za brzmienie!)
Pozdrawiam
@ Mariusz: nie
@Wojtzek: Sun City Girls – tak!
Wstyd, że nie ma w tym zestawieniu Prince Rama of Ayodhya, choć przy całym olewaniu ich ze strony mediów, może nie aż tak wielki. Nagrali trzeci świetny album, a wciąż o nich cicho. Chyba czeka ich ten sam los, co Ariela ;] tylko kiedy nastąpi ten przełomowy album (czyt. kiedy bóg Pitchfork przylepi im swoją wchechmogącą łatkę) No i How to Dress Well spokojnie może zająć miejsce Salem. Jeszcze Forest Swords brakuje z tych, którzy powinni rozdawać karty w nowej dekadzie. Zastanawia mnie też to, że nikt w swoich podsumowaniach nie może się obyć bez Janelle Monàe i Kanye Westa (gdzie Big Boi?), naprawdę dobrze się tego słucha, czy po prostu jest o czym pisać, jako zjawisku itd.
A Grey Oceans Cocorosie? A nowa Laurie Anderson?
Moja DZIESIATKA roku 2010
1. ARCADE FIRE -„The suburbs”
2. THE NATIONAL – „High violet”
3. KANYE WEST – „My beautiful dark twisted fantasy”
4. BEACH HOUSE – „Teen dream”
5. KILLING JOKE – „Absolut dissent”
6. BAND OF HORSES – „Infinite arms”
7. TEENAGE FUNCLUB – „Shadows”
8. TWO COW GARAGE – „Sweet saint me”
9. THESE NEW PURITANS – „Hidden”
10.THE RADIO DEPT. „Clinging to a scheme”
PS
4 stycznia 2011 zmarl MICK KARN (ur 1958) ang. multiinstrumentalista i kompozytor, byl basista w grupe new wave JAPAN.
i tylko mi Deerhunera brak w tym … 😉
@Magda –> Dzięki. The National to chyba najbardziej powszechny zachwyt 2010 roku.
@PopUp, Mariusz Herma –> W tej kwestii bliżej mi do opinii, że to jedna z gorszych płyt AN. Choć mimo wszystko spędziłem z nią kilka godzin bez zgrzytania zębami.
@Wojtzek –> Dzięki, posłucham tych jazzowych płyt.
@gas –> Może i wstyd, ale nie porwało mnie w swoim czasie. Oczywiście to może być kwestia zaniedbania (słuchałem tego bodaj raz i to z empetrójek), a zaniedbanie – rzeczywiście kwestią małego szumu wokół tej płyty. How To Dress Well kupię sobie w wydaniu Tri Angle – to mój wyrzut sumienia, bo odsłuchiwałem pobieżnie na Boomkacie, po czym nie zauważyłem, że płyta już wyszła. Co do Forest Swords to słuchałem dużo, mam to na świeżo i są ciekawe pomysły na tej płycie, ale w całości nie podoba mi się aż tak, żeby windować rzecz na roczną listę.
@fuksja –> Wysoko, ale poza czołówką jak widać 🙂
@rat –> Deerhunter w tym roku trochę mnie jednak zawiódł.
Wszystkim pozostałym dziękuję za komentarze i życzenia. Jak dobrze pójdzie, pojawi się tu jeszcze małe uzupełnienie podsumowania rocznego związane z różnymi „wynalazkami”, które – choć bardzo ciekawe – nie zawsze nadają się do wielokrotnego słuchania ciurkiem z dnia na dzień.
Panie Bartku, a Liberation Through Hearing od Demdike Stare się nie spodobało?
Witam, witam. 🙂 Panie Bartku, czy brak w zestawieniu najlepszych płyt roku ostatniego albumu Antony And The Johnsons to przeoczenie, czy celowe działanie? 🙂 Pytam, bo wiem, że wysoko Pan ceni tego artystę, Swanlights również otrzymało wysoką ocenę i bardzo przychylną recenzję. Dla mnie to jedna z najlepszych płyt roku.
@Maleństwo Miś –> Gdyby była to czterdziestka, to i Antony by się załapał. 🙂 Podobała mi się ta płyta, ale perspektywa końca roku bywa trudna nawet dla takich albumów.
@dev –> Wszystkie płyty DS z zeszłego roku się podobały. „Forest of Evil” też. W zasadzie to mogłyby się tu znaleźć wszystkie, ale jakoś tak to „Voices of Dust” na koniec zostawiło najmocniejsze wrażenie.
W tym zestawieniu brakuje mi Sufjana Stevensa – The Age of Adz
Jak zwykle serdecznie pozdrawiam, niezmiennie gratuluję, z zawstydzeniem przepraszam za znamiona spamu i gorąco zapraszam na nasze piosenkowe, epkowe i płytowe podsumowanie roku na Louder Than Bombs – http://loudertb.blogspot.com/search/label/podsumowanie%202010
Płyty i małe płyty rankingowo, piosenki „alfabetycznie i nieprzypadkowo”.
PS A teraz nie na temat, ale za to do Szanownego Autora – Słyszał Pan może, Panie Bartku, o Patriku Ouředníku? Pisałem ostatnio pracę o jego „Szmirbuchu – słowniku niekonwencjonalnej czeszczyzny”, który zestawiałem z Pana tekstami o polszczyźnie. Myślę, że książki Ouředníka mieszczą się w Pana językoznawczej częstotliwości, stąd ta bohemistyczna rekomendacja.
No nic, mam nadzieję, że odessałem trochę spamu z tego wpisu, pozdrawiam ponownie i do zobaczenia na wordpressie!