Kondo i combo
Z przyjemnością przerwę już ten cykl podsumowań, bo jeśli pisałem niedawno, że są męczące i wolę żyć płytami, które aktualnie się ukazują, z dnia na dzień – nie żartowałem. Drży ręka, żeby napisać coś o jakimś tytule z nowego roku (to jest ten stały moment, kiedy się na pewno coś przeceni, skoro już się tak […]