O Coldcut na zimno

Poczta Polska dość szybko zorientowała się, że Brytyjczycy – choć już od dawna poza granicą UE – ociągali się z wprowadzeniem odpowiednich przepisów aż do listopada i przez wiele miesięcy tamtejsi wydawcy i sklepy płytowe wysyłali do Polski albumy bez wyraźnego oznaczenia sumy podatku VAT na kopercie. Oczywiście wcześniej ten VAT pobierając. Poczta pobiera po raz drugi, dokładając swoją „opłatę manipulacyjną” w kwocie 8,50 zł. Ciekaw jestem, ile przez pół roku spółka na tym zarobiła. Cieszy wprawdzie to, że gdzieś za Przepisami na pyszne mięsa siostry Marii i wykładaną przy okienkach „Warszawską Gazetą” z jej antysemickimi nutami Poczta Polska zachowała resztki rynkowego myślenia. Szkoda, że pokazuje to myślenie w takiej formie, wykorzystując swój monopol i dominującą pozycję wobec klienta. Płaciłem więc przez ostatnie tygodnie te sumy przy okazji brytyjskich przesyłek z Bandcampa, jak pewnie wszyscy. Fajnie, gdy ostatecznie płyta okazywała się świetna, gorzej jeśli okazywała się zawodem.  Bo są albumy, które kupuje się po przejrzeniu listy obecności – i ten do takich należy – a później przychodzi moment schłodzenia emocji. 

W kwestii nazwisk sytuacja wydawała się jasna: Ryuichi Sakamoto, Suzanne Ciani, Kaitlyn Aurelia Smith, Julianna Barwick, Laraaji, Sigur Rós i inni. Zamówiłem po przesłuchaniu dwóch czy trzech udostępnionych fragmentów, wśród których było Morning Spring Ciani. Autorzy tej kompilacji i samego zamówienia, duet Coldcut, to artyści bardzo mi bliscy. A ponieważ w latach 90. ambient kojarzył mi się z Brianem Eno i właśnie Mixmaster Morrisem (współautor płyty), oczekiwania były duże. 

Ostatecznie album @0 nie spełnia ich przede wszystkim na poziomie sugerowanym przez nazwę labela, Ahead Of Our Time, czyli wyprzedzania biegu wydarzeń. Choć dostajemy dużo: z jednej strony 29 utworów, stworzonych albo przynajmniej zremiksowanych pod kątem tej kompilacji, z drugiej strony – miks całości, w stylu mistrzów znanych z bodaj najgłośniejszej odsłony Journeys by DJ. Do tego bardzo sensowna rama koncepcyjna – z jednej strony @0 ma się odnosić do naszego zdrowia psychicznego w okresie pandemii i być swoistym lekiem (załączony tekst Cedara Lewisohna opowiada specyficznie o ambiencie jako środku uspokajającym zszargane nerwy), z drugiej strony odnosi się do oznaczenia utworów „bez beatu”, czyli kodu, który Matt Black z Coldcut i Mixmaster Morris stosowali jeszcze w latach 90. dla oznaczenia płyt z ambientem. To zero miał oznaczać „no BPM”. W rzeczywistości zawsze jest jakieś tempo, ale tempo najniższe to w praktyce didżejskiej już jakieś nie-tempo, rozumiem więc uproszczenie. Ale nie ma wielkich odkryć w samej stylistyce nagrań. 

W praktyce przedsięwzięcie okazało się tak wielkim zwycięstwem – właśnie na polu liczby ściągniętych tu nazwisk i mrowia utworów – że aż się gubi dyscyplina. Dominantą staje się – o dziwo, bo większości uczestników nie posądzałbym o cukierkową słodycz – gładki i łatwo przyswajalny styl, z odniesieniami do muzyki klasycznej (od pierwszych taktów tego nie najwybitniejszego Sakamoto) i New Age. Temperatura tej płyty, być może świadomie, okazuje się całkiem niska, emocje bardzo schłodzone i to zero z tytułu oznaczać może coś innego – reakcję, jaką wywołuje odsłuch. Nie lepiej, choć spójniej, jest w miksie (wypełniającym, nie wiedzieć czemu, właśnie wydanie na CD – wolałbym w tym formacie dostać kompilację), gdzie tropy się wprawdzie przeplatają, ale wątki, o których wyżej wspominałem i tak dominują. Wybrałbym z tego wszystkiego dosłownie kilka nagrań i zachował rzecz w pamięci jako epkę – z niezawodnymi Kaitlyn Aurelią Smith i Suzanne Ciani oraz (moze nawet przede wszystkim) utworem CG Drip Skee Mask, producenta, który za sprawą tegorocznego albumu Pool powinien wejść na półkę z tymi najpilniej obserwowanymi artystami sceny elektronicznej. Jest to więc – sumując – modelowy przypadek wydawnictwa, za które VAT skłonny byłbym zapłacić, ale już nie podwójnie. 

COLDCUT x MIXMASTER MORRIS @0, Ahead Of Our Time/Ninja Tune 2021