Rok 2022 w muzyce – 10 uwag końcowych

Postacie roku Czyli te osoby, wokół których koncentrowało się życie artystyczne w poszczególnych nurtach. Dla nich – moim zdaniem – rok 2022 był wyjątkowy, przełomowy albo po prostu bardzo udany. Część spośród nich zdążyłem już opisać w osobnych wpisach, ale tu cała dziesiątka: 1988, Zoh Amba, Louis Cole, Inflo, Kali Malone, Antonina Nowacka, Jeff Parker, Marek Pospieszalski, Billy Woods, Hubert Zemler. O reszcie też wspominałem w ciągu roku na blogu lub w swoich audycjach radiowych. ogólnie jednak: to był świetny rok dla bardzo wielu osób, część z nich przewinie się jeszcze w podsumowaniach płytowych. Nietrudno znaleźć kolejne nazwiska i nazwy z kilkoma albumami na koncie i znaczącymi sukcesami: Sarah Davachi, Mary Halvorson, King Gizzard & The Lizard Wizard, Röyksopp itd.   

Rok koncertowych żniw Rok temu pisałem o odroczonej klęsce. Teraz cieszyli się ci, którzy przetrwali w dobrej formie. Czyli zwykle najwięksi. Trzymane przez dwa sezony bilety na stadionowe i halowe koncerty gwiazd zagranicznych okazały się pandemiczną lokatą kapitału – chwalono nawet te przechodzone gwiazdy, a bilety na kolejne, mimo galopującej inflacji, sprzedawały się nieźle. Skąd pieniądze na to wszystko? I ile może potrwać ta wyśrubowana dwuletnim postem hossa? Zapewne aż do całkowitego zajeżdżenia rynku. W Ameryce tematem roku była dynamicznie kształtowana przez algorytm cena biletów. Skorzystał z tego narzędzia m.in. Bruce Springsteen. Wskutek mocno wzrastającego zainteresowania program w pewnym momencie wycenił miejsca na jego trasie koncertowej nawet na 5 tys. dol. Niewątpliwie znajdą się tacy, których na to stać. W tym wysoko postawieni pracownicy firmy biletowej i sam Boss. U nas rok kończył się dyskusją na temat cen biletów na Metallicę (5 i 7 lipca 2024 r.), sprzedawanych w pakietach po dwa. To też testowanie rynku:  1235 zł za zwykły (ale dwudniowy) bilet na płytę, 2198 zł za podwójne „early entry”, wreszcie 14 998 zł za dwudniowy Nothing Else Matters snake pit experience. To już chyba prawie jak ta scena z serialu Billions, kiedy Bobby Axelrod uczestniczy w prywatnym spotkaniu z tym zespołem. Druga strona tej całej historii to festiwale: tłumny, ale przeżywający kryzys odwołań Open’er z Taco zastępującym (gest był zresztą zabawny i celny) Due Lipę, wyśrubowane ceny hoteli i restauracji podczas praktycznie wszystkich większych imprez, wreszcie październikowy Great September z otwartym sporem organizatorów. Sukces dość szybko może w tej atmosferze dogonić jakiś nowy kryzys. 

Winyl to już nośnik mainstreamu Jeśli po zeszłorocznym sukcesie Adele (862 tys. sprzedanych na całym świecie sztuk winyla 30) ktoś miał jeszcze wątpliwości, powinien je odrzucić. W tym roku Taylor Swift pobiła kolejne rekordy: w pierwszym tygodniu sprzedała 575 tys. winyli Midnights (dane ze Stanów Zjednoczonych), a od początku sprzedaży tego albumu winyle sprzedawały się lepiej niż CD, co jest pierwszym takim przypadkiem od lat 80. W samych tylko USA sprzedaż winyli w roku 2021 (dane dostaliśmy w 2022 r.) przekroczyła 40 mln sztuk – to z kolei najwyższy wynik od roku 1986, kiedy to na listach bestsellerów notowano po raz pierwszy Master of Puppets grupy Metallica. Nie twierdzę, że winyl to zło – przeciwnie, niezmiennie lubię ten nośnik. I uważam, że lepiej kupować na nim nowe płyty niż po raz kolejny przepakowaną klasykę, która od dawna jest już (zwykle w lepszych edycjach) na rynku wtórnym. W praktyce jest to jednak najczęściej gadżet kolekcjonerski, czasem odkładany na półkę przed przesłuchaniem, zwykle kupowany jako pamiątka po wielu streamingowych odsłuchach, zostawia najpotężniejszy ślad węglowy ze wszystkich nośników, drożeje w tych czasach niebywale, przestał być wsparciem dla małej kultury wydawniczej (za sprawą kolejek w tłoczniach, ciągłego braku nowych linii i wysokich cen) i dla małych sklepów płytowych (tych już nie ocala Record Store Day). 

Rok roku: 1986 Dokładnie wtedy, gdy ukazało się Master of Puppets, czyli w marcu 1986 toczy się – fikcyjna, rzecz jasna – akcja czwartego sezonu Stranger Things, który z nową mocą odkrył już nie tylko moc nostalgii, ale też jej wpływ na aktualne listy bestsellerów. Zainteresowanie wykorzystaną w serialu Netflixa piosenką Running Up That Hill Kate Bush na Spotify wzrosło o 9900 proc. (!) w samych tylko Stanach Zjednoczonych. W 37 lat od wydania utwór po raz pierwszy wylądował (w czerwcu 2022 r.) na pierwszym miejscu brytyjskiej listy bestsellerów. I był pierwszym singlem Bush na szczycie brytyjskich zestawień od czasu Wuthering Heights z 1978 r. Także popularność Top Gun: Maverick potwierdzała tę tendencję. W końcu oryginalny Top Gun wszedł do kin… w roku 1986. Przypadek? Pewnie tak, ale układa się w bardzo ciekawą opowieść.

Coraz szersze lokowanie Kto pamięta rok 1986, ten pewnie zna przypadek Sigue Sigue Sputnik i ich płyty Flaunt It – serii piosenek przerywanych reklamami. To był jeszcze rodzaj prowokacji, ale dziś zysk z kryptoreklamy – albo i reklamy zupełnie niezawoalowanej – to ważna i rosnąca część rynku muzycznego. W Polsce to nie tylko sponsoring Męskiego Grania czy występy w reklamach hamburgerów – to także przedsięwzięcia w rodzaju piosenki Rok Tygrysa Young Leosi oraz wszechobecna kryptoreklama alkoholu w wideoklipach, nad którą nikt nie panuje i której nikt dotąd nie zgłosił do Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (dawna PARPA). Pisałem o tym w POLITYCE w czerwcu, przypominając, że zjawisko ma u nas przedwojenne korzenie. Najśmieszniejszy i najbardziej znamienny element tej całej zabawy jest taki, że aby obejrzeć reklamowy teledysk Young Leosi, musicie najpierw obejrzeć reklamę. Tego nawet Sigue Sigue Sputnik nie wymyślił.      

Kryzys zaufania Kiedy ceny biletów szły w górę, akcje poszczególnych gwiazd pikowały. Pisano, kto przez lata jeździł grać koncerty dla rosyjskich oligarchów lub samego Putina. Był na tej liście Sting, któremu nie przeszkodziło to wygłosić (z pomocą Macieja Stuhra) na PGE Narodowym płomienną mowę broniącą polskiej demokracji. Roger Waters ośmieszył się z kolei listem do Ołeny Zełenskiej upominającym Ukraińców za to, że się bronią. W odpowiedzi, po apelu polskiej opinii publicznej, odwołano oba jego krakowskie koncerty zaplanowane na 2023 r. Wizerunek Wina Butlera z Arcade Fire mocno ucierpiał, gdy wyszły na jaw szczegóły jego pozamałżeńskiego życia intymnego. Pisałem o tym wszystkim w październiku na łamach POLITYKI. Dziś dodać można jeszcze drobny popis hipokryzji Mel C, która odwołała sylwestrowy występ dla TVP – stacji wielokrotnie uderzającej w mniejszości seksualne – ale występowała dla rosyjskiej telewizji w państwie, które na tym etapie programowo represjonuje środowiska LGBT.   

Pomagamy! Polacy jak zwykle nieźle się odnajdują w kryzysowych momentach. Było to widać na rynku muzycznym po lutowym ataku Rosji na Ukrainę. Liczne gwiazdy polskiej sceny muzycznej (w tym wspomniani Taco i Leosia, a także Dawid Podsiadło i Margaret) błyskawicznie zebrały prawie milion złotych na rzecz Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Na większości festiwali znaleźli dla siebie miejsce artyści z Ukrainy, nierzadko były to dość poruszające występy. Sam miałem okazję obserwować z bliska dwie akcje sceny niezależnej: licytację singla Idi grupy Dezerter i – wiele miesięcy później – singla Narutowicz grupy Hańba. Kluby, środowisko muzyczne, artyści, organizatorzy – tu po raz kolejny było widać solidarność.  

Quality pop Podobno jest coś takiego. Termin rzucił wydawca Sanah, bohaterki list bestsellerów ostatnich dwóch sezonów. Nie jestem admiratorem tej stylistyki, ale coś tu się udało – sam pisałem o tym jako o szerszym zjawisku, próbie porzucenia obciachu związanego od lat 90. niemal nierozerwalnie (sukcesy Ich Troje niezłym przypadkiem – były inne) z wielkim komercyjnym sukcesem. Pewnie lepiej byłoby napisać: stadionowy pop, bo przecież główni bohaterowie zjawiska (których upatrywałbym w grupie: Dawid Podsiadło, Ralph Kaminski, Sanah, Krzysztof Zalewski) nie zawsze dostarczają tylko i wyłącznie, mówiąc językiem jednego z bohaterów roku, prime shit. Prawdę mówiąc, tegoroczne przedsięwzięcie Sanah związane z polską poezją było do pewnego stopnia nawet zaprzeczeniem hasła quality pop (z kolei wklejony powyżej singiel je potwierdzał), tymczasem przyszłoroczna minitrasa stadionowa tej artystki jest… faktem.    

Elektronika za granicą To był wyjątkowo udany rok dla polskiej sceny elektronicznej – ale niekoniecznie tworzonej, wydawanej i docenianej w Polsce. Przykładów Polek i Polaków robiących karierę za granicą było dużo: od Wojciecha Rusina, przez VTSS (dla której to był z pewnością sezon przełomowy) i FOQL (której Wehikuł trafił do kilku branżowych zestawień na koniec roku), aż po Antoninę Nowacką w duecie z Sofie Birch, świetnie przyjmowanym zarówno w wersji płytowej, jak i koncertowej. A przecież znakomity drugi album Aleksandry Słyż ukazał się też poza Polską – w Warm Winters Ltd., co pewnie utrudniło jego odbiór w kraju, ale ułatwiło dystrybucję i docenienie poza nim. Fajnie było to obserwować.    

Rozmawiałem w tym roku m.in. z Katarzyną Nosowską, Ralphem Kaminskim, Keithem Richardsem i Moniką Brodką. Na niektóre z tych rozmów czekałem całkiem długo. Miło jest znowu pogadać twarzą w twarz (nie dotyczy Richardsa, który – uprzedzam pytania – nie używa też kamerki) o muzyce. Dziękuję wszystkim stałym czytelniczkom i czytelnikom za cały rok – pewnie powinienem w tym refleksyjnym momencie roku, tym zawieszeniu między starym a nowym, przyznać, że po latach bardzo systematycznego blogowania odczuwam chwilami pewne zmęczenie formułą i nabieram przekonania, że nie można tego robić z tą samą energią cały czas. Tymczasem ciąg dalszy podsumowań – już niebawem.