Postacie roku: Louis Cole

Są już przygotowywane z dużym wyprzedzeniem dziesiątki płytowe POLITYKI (polska i zagraniczna). Na tej drugiej (za którą odpowiadam, choć podkreślam: moje zestawienie marzeń jak zwykle we właściwym momencie, na początku nowego roku) pewnie parę zaskoczeń w stosunku do dominujących w tym roku zwycięzców. I jak rzadko czuję się trochę rozczarowany postawą ogólnoświatowych recenzentów z okolic tzw. mainstreamu, bo też nie mam wielkich oczekiwań. Tym razem – po zestawie singli z fantastycznym Let It Happen na czele – spodziewałem się jakiejś gorącej dyskusji. Tymczasem z nieznanych mi powodów album Quality Over Opinion Louisa Cole’a spotkał się z nie tyle chłodnym, ile raczej beznamiętnym odbiorem. I jest w tym – moim zdaniem, rzecz jasna – jakaś niesprawiedliwość.   

Co może od takiej płyty odpychać? Być może te wszechobecne popisy instrumentalne, partie sekcji rytmicznej bliskie już ekwilibrystyce. Może pewna beznamiętność emocjonalna, choć przecież wpisana w ogólną pozę, pełna dystansu płynącego z ironii, może delikatna blaza wywołana przeskakiwaniem nad wszelkimi utrudnieniami. Tyle że ja to wszystko kupuję bez problemu, podobnie jak krępującą – dla niektórych – różnorodność tego wydawnictwa. Nawet to świntuszenie jakoś do mnie w pakiecie przemawia. Ba, jestem skłonny – a nawet czuję się tym poziomem albumu zmuszony – wpuścić Cole’a do tej galerii ulubieńców, choć wydał po prostu autorską płytę (fakt, że wokalną, producencką, perkusyjną i ogólnie własną, mimo kilkorga ważnych gości, no i ostatni klip wrzucił do sieci ledwie przed godziną), a nie opublikował dziesięciu wydawnictw i nie zagrał niekończącej się trasy koncertowej. O wszechstronności talentu Cole’a dowiadywaliśmy się w innych sezonach. W tym wypadku wystarczy. A poza tym – kolejny perkusista w galerii moich tegorocznych ulubieńców, ale jakże inny. 

A, ostrzegam, że pierogi mogą się lepić przy takiej ścieżce dźwiękowej szybciej, więc zostanie trochę nadprogramowego czasu na remanenty muzyczne. W razie czego zapraszam na Polifonię (i dziś do radiowej Dwójki też zapraszam).