Tak mogłaby w sumie brzmieć pierwsza płyta po wymarciu człowieka. Żaby kumkają, pszczoły bzyczą, ptaki śpiewają, krowy muczą, a kozy meczą. Podobno są tu nawet zwierzęta egzotyczne, ale nie znam się na wydawanych przez nie odgłosach tak dobrze jak np. … Czytaj dalej
Wpisy w kategorii: piątkowe wybory
Morsowanie w muzyce
W dzisiejszym porannym felietonie w radiowej Dwójce opowiadałem o morsowaniu, o którym wiemy już mniej więcej z miliona źródeł, że to nowy crossfit, że hartuje organizm, studzi emocje, że trzeba się nim chwalić na Instagramie, a nawet że występuje w odmianie … Czytaj dalej
Dużo wszystkiego, ale jakoś się mieści
Nie lubię początku roku za sprzątanie – nie dość, że trzeba zrobić porządki w płytach z poprzednich 12 miesięcy, to jeszcze zawsze znajdzie się wśród nich jakiś wcześniej nieopisany, a całkiem interesujący album. Zwykle więcej niż jeden. Ale za takie … Czytaj dalej
W żebro daj brexitowi
Zaszczepieni? A może chociaż zgłoszeni po nocnym czuwaniu przy komputerze? Będzie z tej akcji zgłaszania się do szczepień w bliżej (a nawet dalej) nieokreślonym terminie jakaś kulturalna inspiracja. Co przypomina mi, że piosenki są szybkie, często pierwsze po memach w … Czytaj dalej
Aa jak Aaron
Pierwszy wpis o nowej płycie w nowym roku to zawsze kalibracja systemu ocen. Co będzie w takie sytuacji idealne? Coś z muzycznego środka. Przystępne i dostępne, na co można spojrzeć wspólnie i podyskutować. Nie za wybitne, żeby nie wyjść na … Czytaj dalej
McCartney, McCartney i McCartney
Ciężkie przejścia spotkały tym razem wyznawców teorii, że można podsumowywać rok w listopadzie, bo nic się już nie zdarzy. Takie podejście nie ma sensu już od dawna, odkąd z konieczności duże premiery rozsmarowywane są stopniowo po całym roku, włącznie z … Czytaj dalej
Lawiny miłości
Pierwsza płyta The Avalanches to był mini-max w dobrym stylu: minimum oczekiwań, maksymalnie udany efekt. Na pierwszym albumie Australijczyków, wydanym na przełomie wieków, jeszcze w prehistorycznych czasach starej „Machiny” (jest gdzieś w Skanach na FB tamta spóźniona wtedy recenzja), dziś … Czytaj dalej
Może jeszcze chociaż epkę?
Nie chce się skończyć ten rok wydawniczy, więc te wszystkie ukazujące się właśnie podsumowania są już nie tylko trochę, ale nawet bardzo nieuzasadnione. Dziś kolejna niespodziankowa płyta Taylor Swift w tym roku – i pierwsza niespodziankowa płyta Stefana Wesołowskiego (muzyka … Czytaj dalej
Sala solo
Wypełnić sobą salę o powierzchni 2700 m kw. Niezły wyczyn, nawet jeśli dysponujemy dodatkowo fortepianem jako podstawowym narzędziem pracy. Nick Cave ma wszystko, czego potrzeba w takiej sytuacji: niemałe umiejętności, potężny repertuar, sporych jednak rozmiarów ego i – jak się … Czytaj dalej
A gdyby Coltrane odkrył gitarę?
A gdyby tak nagrać na nowo największą płytę świata? No dobra, to, czy największą, zostanie przedmiotem dyskusji, ale rzucenie się na nagranie od nowa A Love Supreme Johna Coltrane’a jest jakimś rodzajem wyzwania. Henry’emu Kaiserowi przyszło dość chyba naturalnie, bo … Czytaj dalej