Beyonce: Oczekiwana zmiana miejsc

Jest nowa płyta Beyoncé. Album z gatunku tych, które w całości mogą nikogo nie zadowolić, ale których posłuchać trzeba – i warto. Podobnie jak ostatnie płyty Amerykanki, jest spięty przewodnią myślą. Tu chodzi o requiem dla amerykańskiego snu o krainie równych sobie, o braku dyskryminacji i nienawiści. Muzycznie odnosi się do poprzedniej, tanecznej płyty Renaissance, ale przenosi imprezę z wielkiego miasta na prowincję amerykańskiego Południa i próbuje się wpisać poprzez rodzinną opowieść (pod tym względem jesteśmy bliżej albumu Lemonade) w tradycję krainy kowbojów. Stąd tytuł: Cowboy Carter. Beyoncé Giselle Knowles-Carter
nie jest oczywiście pierwszą panią Carter muzyki country – była nią June Carter Cash wywodząca się z rodziny z wielką tradycją w tej dziedzinie i przez lata żona najsławniejszego artysty z całego nurtu. Niemniej jednak Beyoncé ma nazwisko Carter po mężu, no i pochodzi z Teksasu. A jej płyta to opowieść, która szybko rozsypuje się na wiele wątków. Trwa prawie 80 minut, momentami zachwyca, w całości nieźle utrzymuje uwagę, tylko chwilami nużąc. Wszystko to dzięki względnej różnorodności, bo – wbrew singlom Texas Hold ‚Em i 16 Carriages –  country to na niej niejedyny klucz. 

Całość spina z góry i z dołu gospelowa fraza o Ameryce jako kraju, w którym pogrzebano wielkie idee. Mamy ją w Ameriican Requiem i końcowym Amen. Rozmach harmonii wokalnych przypomina tu już Bohemian Rhapsody, do tego dochodzi sitar i klimat rockowych lat 60., który będzie powracał. Tym bardziej że pierwszy utwór od razu przechodzi w cover Beatlesowskiego Blackbird (tu nazwany Blackbiird), stosownie podany w nieco bardziej gospelowej wersji. W dalszej części, w świetnym Ya Ya – który typuję na przyszły klasyk koncertowy – czyli wspaniałym R&B z rockandrollowym vibe’em, mamy z kolei wpleciony motyw z Good Vibrations The Beach Boys. Ten utwór otwiera całą serię nagrań tanecznych, chyba w najbardziej oryginalny sposób przetwarzających wątki Renaissance i elementy country. W tym sensie sercem płyty wydaje się świeże i pełne energii Riiverdance

Owszem, były już na listach przebojów różne współczesne, taneczne stylizacje na country (z Madonną na czele – Beyoncé wyraźnie szła wydeptaną przez nią ścieżką na Renaissance), ale proponowałbym, żeby w ogóle nie spoglądać na Cowboy Carter jako przełamywanie jakiejś otoczonej murem granicy międzygatunkowej. Było życie pomiędzy country i Americaną a R&B i soulem, czego świadectwem choćby fantastyczna twórczość Mavis Staples, potężna część gospelowego country, no i klasyki Ala Greena, który nagrywał świetne covery Hanka Williamsa i Williego Nelsona w stylu R&B (Call Me). Beyoncé także się do Nelsona odwołuje – zupełnie bezpośrednio, w jednym z krótkich przerywników. Drugi poświęcony jest Dolly Parton, której Jolene dostajemy tu w nowej wersji. To jeden z niezliczonych coverów tej klasycznej piosenki, który akurat w tej interpretacji nie robi wielkiego wrażenia. Prawdę mówiąc, nowa wersja nie trafiłby pewnie do czołówki żadnego sensownego zestawienia coverów tego standardu. Za to pojawienie się tu Lindy Martell (w mało porywającym Spaghettii), pierwszej czarnoskórej artystki, która trafiła na listy przebojów z muzyką country – to gest znaczący.  

Autorka płyty, która ma na koncie głośne Daddy Lessons – to miało klimat country, ale nie zostało zakwalifikowane do odpowiedniej kategorii Grammy, a wykonanie tej piosenki na nagrodach Country Music Association wywołało kontrowersje – podejmuje rozjemczy dialog z tradycją najbardziej „białego” gatunku Ameryki. Sięga do niej nie z potrzeby walki czy rywalizacji (jak sugerowałby pierwszy singiel, trochę zaczepny i na pewno denerwujący dla purystów), tylko porozumienia, być może też przepływów na widowni – jakiś czas temu komentowałem to zresztą swoistą wymianą z Taylor Swift, główną konkurentką na rynku, która z kolei z country wyszła. 

Mnóstwo tu – jak widać – tropów, i to pojawiających się dopiero po pierwszych dwóch odsłuchach tego długiego materiału. Nie sądzę, by Cowboy Carter był podróżą na lata, choć zawiera wiele ukrytych skarbów (II Most Wanted, gwiazdorski duet z Miley Cyrus, to jeden z nich). Jest raczej niezobowiązującą przejażdżką, którą warto choć raz odbyć. I jeszcze jedną płytą, która przekonuje, że kto chce być w Ameryce gwiazdą dla wszystkich, musi pisać albumy możliwie eklektyczne. Nie ma zamkniętej nurtowo muzyki w mainstreamie, w tym sensie zresztą rynek muzyczny to wyspa, na której owych wielkich idei, o których Bey śpiewa, nigdy nie pogrzebano.  

BEYONCE Cowboy Carter, Parkwood 2024 

PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA

23.03 Keith Fullerton Whitman & Norbert Möslang Usego
24.03 Racine Boue, Gin & Platonic
25.03 No Windows Point Nemo, Fat Possum
26.03 Loren Mazzacane Connors & Chris Cochrane Artemisia, Infrequent Seams
26.03 Moniké A Guide to DJ Hobby Horsing. Vol.2, Brutality Garden
27.03 Bob Vylan Humble as the Sun
27.03 Liftmuziek Homework Hits, Vol​.​1, Istotne Nagr. MC/DL
27.03 Paige Emery Intercommunications, Leaving
27.03 VA Your Kisses Are Like Roses: Fado Recordings, 1914​-​1936, Death Is Not The End
28.03 Fennesz & Wozencroft Liquid Music II, Touch
28.03 Julius Gabriel Tales from the Subterranean, Lovers & Lollypops
28.03 Oluko Imo Anoda Sistem, Soundway
28.03 Rempis/Karayorgis/Heinemann/Harris Truss, Catalytic-Sound
28.03 Saya Gray Qwerty II, Dirty Hit EP
29.03 Alex Weiser In a Dark Blue Night, Cantaloupe
29.03 Armen Nalbandian & Chris Corsano A Spontaneous Breaking of Symmetry II
29.03 Arushi Jain Delight, Leaving
29.03 Ben Lukas Boysen Falling Into Place OST, Erased Tapes
29.03 Beyoncé Cowboy Carter, Parkwood
29.03 Carme López Quintela, Warm Winters Ltd.
29.03 Chastity Belt Live Laugh Love, Suicide Squeeze
29.03 CNTS Thoughts & Prayers, Ipecac
29.03 Coffins Sinister Oath, Relapse
29.03 Elusive Natural Resolve, Alpha Pup
29.03 Enzo Elia V40 EP, Compost
29.03 Franck Vigroux Grand Bal, Aesthetical
29.03 Frustration Our Decisions, Born Bad
29.03 Gesaffelstein Gamma, Columbia
29.03 Gglum The Garden Dream, Secretly Canadian
29.03 Gnoomes Uletai, Rocket
29.03 Hanno Leichtmann Outerlands, Discrepant
29.03 High Llamas Hey Panda, Drag City
29.03 Ivo Perelman Embracing the Unknown, Mahakala Music
29.03 Jawnino „40”, True Panther
29.03 Jim White All Hits: Memories
29.03 Kelly Moran Moves in the Field, Warp
29.03 Koza/Molehead Kusz, Dyspensa
29.03 Laura Cannell Riverlore, Brawl
29.03 Majesty Crush Butterflies Don’t Go Away, Numero Group arch
29.03 Marie Klock Damien est vivant, Morr Music
29.03 mgk & Trippie Redd Genre: Sadboy, Interscope EP
29.03 Młody Matoł / SQTY Stany przeciętne, Lekkość 1000
29.03 more eaze, Pardo & Glass Paris, Paris, Texas, Texas, OOH
29.03 Peel Acid Star, Innovative Leisure
29.03 Present This Is NOT the End, Cuneiform
29.03 Reyna Tropical Malegria, Psychic Hotline
29.03 Rhodri Davies Telyn Wrach​ï​od
29.03 Richard Teitelbaum Asparagus
29.03 Ride Interplay, Wichita
29.03 Roc Marciano Marciology
29.03 Sea Urchin Destroy!, Ba Da Bing
29.03 Shabazz Palaces Exotic Birds of Prey, Sub Pop
29.03 Sheryl Crow Evolution, Big Machine
29.03 Sir Richard Bishop Saginaw Racket, Unrock
29.03 Sonny Rollins A Night at the Village Vanguard: The Complete Masters, Blue Note
29.03 Stereolab Little Pieces of Stereolab: A Switched On Sampler, Duophonic
29.03 Stuart Argabright & AfterAfter LA Drones, Room40
29.03 Sum 41 Heaven :x: Hell, Rise
29.03 The Church Eros Zeta and the Perfumed Guitars, Communicating Vessels
29.03 Tomasz Dąbrowski & The Individual Beings Better, April
29.03 Tujiko Noriko From Tokyo To Naiagara, Keplar
29.03 Turn On The Sunlight Canoga to Ha​ʻ​ikū, Moon Glyph
29.03 Uniri Infinite Reflections, Astigmatic
29.03 VA Togo Soul 2, Hot Casa
29.03 ندى الشاذلي [Nadah el Shazly] Les damnés ne pleurent pas – The Damned Don’t Cry, Asadun Alay