Dużo bajeru w tym wsparciu [podsumowanie dwóch tygodni]
Minister Gliński zatwierdził wypłaty w ramach Funduszu Wsparcia Kultury. I oczywiście bardzo dobrze, że różni muzycy, a przede wszystkim pracownicy zaplecza i techniki scenicznej dostali wsparcie z naszych podatków. Jestem daleki od krytyki pomysłu w czambuł (nieskładanie wniosku grozi, jak zawsze, nieotrzymaniem wsparcia). Choć niektóre dysproporcje robią wrażenie. Wypłata 150 tys. zł dla Sławomira Świerzyńskiego i 400 tys. dla impresariatu prowadzonego przez jego żonę z naszych podatków jednak pewne wątpliwości budzi. Mamy do czynienia z byłym politykiem i piknikowym artystą występującym na zaproszenie rządzącej partii politycznej. Absurdalne żarty z płacenia grupie Bayer Full, byle tylko nie prowadziła działalności, przybierają tu dość realne kształty – wiemy, mniej więcej, ile takie kilka miesięcy ciszy kosztuje. No i w sumie to 550 tys. zł to ciągle więcej niż dostał CAŁY Teatr Powszechny w Warszawie (a Klątwa po latach coraz bliższa rzeczywistości, przypomnę), albo Teatr Wielki w Łodzi. Z pełną listą możecie się zapoznać pod wklejonym wyżej linkiem (albo tu: FWK_lista_beneficjentów20201113). To przy okazji szeroki przegląd wszelkich odmian sztuki scenicznej w Polsce, pokazujący wycenę usług (prawie 2 mln zł dla firmy braci Golców) kulturalnych jednych podmiotów na tle wyceny usług drugich – bo wysokość wypłat, jakkolwiek nieudolnie i z wystawieniem się na nieuchronną krytykę, ustalano na podstawie poniesionych w pandemii strat.
Dziś zachęcam do obejrzenia i posłuchania opery Alka Nowaka i Szczepana Twardocha nagranej w ramach Auksodrone. Jutro – do obejrzenia i posłuchania opery Bena Frosta transmitowanej przez TR Warszawa w ramach Ephemery. Można też obejrzeć (wkleiłem poniżej) stream z wczorajszego koncertu grupy Fanfara Awantura, zapowiadającego grudniową premierę płyty. Ogień! Koniecznie! A dalej już tylko zaległy przegląd wpisów na Polifonii.
Dwa tygodnie temu w poniedziałek pisałem o gorącej atmosferze protestów, wspominając o dwóch elektronicznych premierach krajowych: Paszki i Avtomata. A przy okazji odnotowywałem, jak bardzo władza zaniedbała sektor klubowy w swoim wsparciu i jak mocno się to podczas Strajku Kobiet odbiło. Swoją drogą – wypłaty dla pojedynczych klubów z FWK będą, ale niewielkie.
We wtorek 3 listopada publikowałem obszerną listę premier płytowych na listopad, a w wydaniu papierowym POLITYKI – tekst o języku protestów. I jeszcze recenzja Alfah Femmes.
W środę poprawiłem to wszystko entuzjastyczną recenzją jednej z lepszych płyt, jakie się ostatnio ukazały, albumu Mary Halvorson’s Code Girl. Oskarżeniom o upolitycznianie przekazu nie było końca.
W czwartek była recenzja bardzo obiecującego polskiego projektu Nanga. A wieczorem, w Nocnej strefie – retrospektywa Beverly’ego Glenna-Copelanda. Czyli miłego starszego pana, który nie miałby w Polsce łatwo ze względu na tożsamość płciową.
W piątek opisywałem Deerhoof i ich jeżdżenie palcem po mapie muzyki XX wieku. A kiedy publikowałem wpis, sam już byłem w drodze na wspomniany wyżej festiwal Auksodrone do Tychów. Współpraca z orkiestrą kameralną Aukso i Markiem Mosiem – jak zwykle bezcenna. Choć tym razem było bez publiczności.
W ostatni poniedziałek trochę wzdychałem właśnie nad tą bezoklaskową formułą występów. A przy okazji opisywałem to, co w Tychach udało mi się przesłuchać, czyli nową Heather Trost. I czytałem ciekawą rozmowę z Brianem Eno – kto jest lepszym pandemicznym rozmówcą niż muzyk, który na najlepsze pomysły wpadał przywiązany do szpitalnego łóżka?
W środę (wtorek bez wpisu) opisywałem szeroko wielokulturowe manewry formacji Minim i Sainkho Namtchylak.
W czwartek było z kolei o producentach uwięzionych w domach i nieuchronnej nadprodukcji, co w wypadku Patryka Canonna i Jakuba Ziołka akurat zupełnie mi nie przeszkadza. W radiowej Dwójce tym razem piosenki – Mary Halvorson i Robert Wyatt. Audycja ciągle do odsłuchu.
W piątek – czyli wczoraj – pisałem o najnowszym albumie AC/DC. Niektórzy postawili na nich krzyżyk trochę przedwcześnie.
Postanowiłem, że tym razem wpis będę przetykał, trochę jak reklamami, odsłuchowymi linkami do wydanych ostatnio drobnych wydawnictw singlowych. Jest Noon z Normal Bias z U Know Me Records, jest Yacht Rock Disko z bardzo ostatnio aktywnej (polecam uwadze bandcampowy profil) wytwórni FASRAT, ale przede wszystkim nowa wersja Do kogo idziesz, niesamowitego klasyka Breakoutu i Miry Kubasińskiej. M*ramax, kimkolwiek jest, wykonał(a) przy tym edicie świetną robotę. Klasyk, proszę państwa, ożywa już w pierwszej wersji. W drugiej (version) wstają najbardziej leniwi kwarantannowicze. A przy trzecim (wersja live) podejrzewałbym o tupanie nogą nawet średnio ciężkie przypadki covidu. I jest to przy tym dyskoteka na te czasy idealna – o dość ponurym, nawet lekko grobowym klimacie. Gdybym był ministrem dziedzictwa narodowego, to domyślacie się, co bym zrobił. Wspierał! Ale to jest ten moment, kiedy łatwo o takie deklaracje. No bo też wyjątkowo łatwo zrobić coś lepiej.
Komentarze
To już nie z naszych:) podatków. Dzieci nasze będą spłacać te kredyty zaciągane na pomoc dla nie pracujących w pandemii.
Przyznam, że zaskoczony byłem recenzją o ejsidisi. Pozytywnie.
Charles Mingus – @ Bremen 1964 & 1975 – trzeba. Sporo do posłuchania, ale jak się zacznie to oderwać się nie można.
The End – Allt Är Intet – zdecydowanie warto. Mocny strzał.
@cfreepo –> Miło mi. Co do Mingusa i The End, już się kręcą. I zgadzam się, że mocne jedno i drugie.