Muzyka matematyki

Muzyka jest wyjątkową formą matematyki. Tylko od kilku dni nieco trudniej znaleźć osobę, która nam to odpowiednio wytłumaczy. Zmarła właśnie w wieku 75 lat Catherine Christer Hennix, szwedzka matematyczka, filozofka i kompozytorka. Dla historii minimalizmu – postać ważna, choćby i drugoplanowa. Wychowana w skandynawskim środowisku jazzowym, ale zafascynowana muzyką współczesną, pod koniec lat 60. trafiła na krótko do Nowego Jorku (jeszcze jako Christer Hennix, tu mamy historię transpłciowości trochę analogiczną do Wendy Carlos) pod skrzydła La Monte Younga, z którym później pracowała w sztokholmskim studiu EMS. Przeżyła fascynację muzyką Wschodu – za pośrednictwem Terry’ego Rileya poznała się z mistrzem ragi Pandit Pran Nathem, a będąc jego uczennicą, kończyła jednocześnie studia matematyczne. Z czasem zaczęła łączyć jedno z drugim: zafascynowana strojem tanpury, pracowała nad matematyczną teorią tego instrumentu – to w praktyce jej dzieło życia, zwieńczone zaprezentowanym na MaerzMusik (2017 r.), a w tym roku wydanym na płycie utworem Solo for Tamburium, w którym zarejestrowane brzmienia tanpury zamieniła w rodzaj instrumentu elektronicznego, tworząc na nim skomplikowaną pod względem faktury, potężną i piękną formę dronową. Muzyczną twórczość Hennix szersza publiczność poznała dopiero po latach – 34 lata trzeba było czekać na publikację utworu The Electric Harpsichord (1976 r.), wydanego w końcu przez wytwórnię Die Schachtel i dedykowanego Pran Nathowi. Wkrótce posypały się kolejne wydawnictwa, m.in. Selected Early Keyboard Works, które opisywałem na Polifonii. Oraz wspaniałe płyty współtworzonej przez kompozytorkę formacji Chora(s)san Time-Court Mirage.      

Kariera kompozytorska Hennix długo toczyła się właściwie na drugim planie jej kariery akademickiej. Była przez lata współpracowniczką Aleksandra Jesienina-Wolpina, rosyjskiego matematyka (i poety), dysydenta, twórcy ultraintuicjonizmu. W końcu za tę pracę naukową – prowadzoną przez lata w Ameryce – otrzymali wspólnie Centenary Prize Fellow Award. Z czasem, już po powrocie do Europy (mieszkała w latach 90. w Amsterdamie, a później w Berlinie), pochłonęła ją stworzona na łonie fizyki teoretycznej koncepcja strun, która w naturalny sposób – poprzez opisanie świata jako wiecznie drgających, wibrujących cząstek – wiąże naukę z muzyką. Trudno sobie wyobrazić lepszą ilustrację dla tej teorii niż wiecznie rozedrgane, rozwibrowane kompozycje Hennix – jedyne w swoim rodzaju, nawet na tle całego nurtu minimal music. Choć bliskie z pewnością niektórym utworom Rileya.

Hennix, zafascynowana pod koniec życia również muzyką świata arabskiego (ze wskazaniem na makam, który – podobnie jak twórczość wielu minimalistów – odbiega od stroju równomiernie temperowanego), przeszła nawet na islam, a na koniec wyprowadziła się do Stambułu. Tam zmarła 19 listopada, choć w sieci informacja o jej śmierci pojawiła się dopiero wczoraj, podała ją przygotowująca ostatnie reedycje nagrań Szwedki wytwórnia Blank Forms. Pozostaje nam jako pożegnanie opublikowane ledwie we wrześniu br. Solo for Tamburium, które brzmi, jak gdyby ktoś przygotował 80-minutowe, rozwijającą się dramaturgicznie intro do popularnego, mocno inspirowanego minimal music utworu Baba O’Riley, tyle że po jego przesłuchaniu nikomu nie będzie się już chciało włączać The Who.