Kasety z wakacji

Jeśli cicha środa na Polifonii kogoś zaniepokoiła, to dziś zaskoczę go wpisem, nad którym pracowałem pilnie i skrycie jak Nolan nad scenariuszem filmu Tenet. Tylko może więcej w nim spontaniczności. A poważnie – nie trzeba siedzieć na krawędzi fotela, kuląc się przed agresywną ścieżką Ludwiga Göranssona, i walczyć z potrzebą wyjścia do toalety, która pogrzebałaby szanse na zrozumienie chociaż 30 proc. z fabularnych wygibasów, kojarzących się z paskudnie skomplikowanym algorytmem w C++. Tu sytuacja jest prosta: oto siedem krótkich not o ładnych kasetach z muzyką, które się ostatnio ukazały. A w sumie ukazywało się dużo kaset, bo te w miesiącach lockdownu okazały się najbardziej bezpiecznym nośnikiem fizycznym – do produkcji w domowych warunkach. O paru taśmach pisałem (Agata Stanisz, Aleksandra Słyż, Mono Egypt), ale większość została poza nawiasem rozmowy na Polifonii, a warto jeszcze kilka przypomnieć.  

BILL ORCUTT Warszawa, Endless Happiness 2020

Efemeryczne, ale trzymające klasę artystyczną wydawnictwo Filipa Marcinkowskiego do katalogowych tytułów Mike’a Majkowskiego, Lotto, Kristen i duetu Gołębiewski/Moore dorzuca warszawski koncert Billa Orcutta z zeszłorocznej edycji Avant Artu. W SPATiFie powstało dobrej jakości – i naprawdę pasujące brzmieniowo do charakterystyki taśmy magnetycznej – nagranie dwóch 16-minutowych improwizacji amerykańskiego gitarzysty, w których oczywiście zatopić się można bez reszty. Zdecydowanie warte uwagi, a z myślą o kolekcjonerach opublikowane w dwóch wersjach kolorystycznych – błękitnej i szarej.  

TUTAJ info w sklepie Boomkat o kolejnej kasecie. I odsłuch. Na Bandcampie nie ma.

FELICIA ATKINSON Echo, Boomkat Editions 2020

Jeśli komuś zostało trochę pieniędzy z niewykorzystanych wakacji i nie musi sprzedawać nerki, albo jeśli był statystą u Nolana i znalazł na planie zgubioną sztabkę złota, może zaryzykować kontakt z serią Documenting Sound, która jest odpowiedzią na lockdown wydawnictwa Boomkata – sklepo-wytwórnia zamawia, znani artyści (Sarah Davachi, Kevin Drumm, Heather Leigh itd.) nagrywają coś mniej lub bardziej kameralnego, wychodzi to na jednej ze ślicznie wydanych taśm, które jednak ciągną się już w długą serię. A to z kolei mocno wciąga. Szczególnie gdy, jak u Atkinson, ten ból izolacji jest tak ładnie i tak wprost opowiedziany – choćby i solo na fortepianie, przy otwartym oknie.   

GENETICS & WINDSURFING Recording Session of Waveform Poems, Orange Milk 2020 

O muzyce Daniela Jaśniewskiego – mocnej, gwałtownej chaotycznej i bezkompromisowej – pisałem już przy okazji kompilacji Doubts 2. Ta nowa kaseta przyszła do mnie z rodzinnego miasta, zainteresowała mnie więc tym bardziej, nie tylko barokową abstrakcją okładki Setha Grahama. Robi wrażenie oryginalnością i rozmachem wizji.  Recording Session… to także momentami czysta abstrakcja, tyle że dźwiękowa – jak zderzenie ze strumieniami różnego pochodzenia danych na szerokopasmowym łączu internetowym. Z drugiej strony, jest w tych nagraniach bardzo fizyczny aspekt, bliski pionierskim latom muzyki konkretnej. Tu warto zwrócić także wyraźnie podzielony na kanały bonusowy utwór dostępny tylko w wydaniu cyfrowym: Wednesday, ‎June ‎17, ‎2020, ‏‎04:44:48

GORZÓW WLXMP Gorzów WLXMP, Dym 2020

Najstarsza w całym zestawieniu taśma przeleżała z nakładem niewykupionym od kwietnia, co zakrawa na pandemiczny skandal, bo wspólna sesja duetu LXMP (Piotr Zabrodzki i Macio Moretti) z Nie Nein Het (Bartosz Matuszewski i Michał Wdowikowski) odbiera nagraniom samego LXMP zaszczytne miano największego wariactwa w kraju. Całość zarejestrowano podczas rezydencji „Kantor Wymiany Twórczej” w listopadzie zeszłego roku w Gorzowie Wielkopolskim. Ośmiobitowe, gęste przebiegi warszawskiego duetu rozpuściły się tu w jakimś psychodelicznym roztworze i wyszedł tyleż efektowny, co niezwykle intensywny kosmiczny trip. Gorzów potwierdził niniejszym swoją gościnność, a Warszawa – że najlepiej bawi się na wyjeździe.  

GRZEGORZ BOJANEK Lines EP, wyd. własne 2020

Zaskakująca i już, niestety, sprzedana w fizycznej wersji, nagrana w trakcie pandemii kaseta Grzegorza Bojanka, z kolei bodaj najświeższa w całym zestawie, wyprowadza go z ambientu ku stylistyce przyjemnie stłumionego dubowego techno. W pierwszej kolejności do odsłuchu Spectral Line – pojęcie przebój, jakkolwiek mogłoby się wydać dziwne, jest tutaj uprawnione bardziej niż przy innych nagraniach polskiego producenta.  

JĘDRZEJ SIWEK La Mer, Out of Stock 2020

Pięknie wydana kaseta (jakieś kopie jeszcze są w sprzedaży), która trafiła w moje ręce już nieco po majowej premierze, robi z pozoru wrażenie abstrakcyjnej muzyki ambient, a w istocie jest bardzo precyzyjną próbą zmierzenia się z nastrojem kompozycji Claude’a Debussyego pod tym samym tytułem. Na modłę elektroniczną, z wykorzystaniem m.in. brzmień tereminu oraz gitary (tu gościnnie Jasiek Szczepańczyk), a do tego nagraniami morza w tle, Jędrzej Siwek nie tyle dekonstruuje, co po swojemu rekonstruuje od zera tę atmosferę. A przy okazji oddaje hołd pierwotnemu La Mer, cały charakter inspiracji i proces twórczy opisując w załączonej wkładce. kto ma niewiele czasu, powinien zacząć od pierwszej części Dialogue du vent et de la mer. Całość może być znana słuchaczom Dwójki – Krzysiek Dziuba grał fragment, autor był też gościem Dużej Czarnej, audycji Przemka Psikuty, w wydaniu poświęconym La Mer

SPOONS & BONES Self Titled, (czaszka) rec. 2020 

O tym wydawnictwie, wyróżniającym się rzecz jasna już kapitalną okładką Janka Kozy, już wspominałem. Saksofonista Piotr Łyszkiewicz i gitarzysta Hubert Kostkiewicz w dzikiej, nieokrzesanej i niejednokrotnie surowej brzmieniowo improwizacji prowadzą nas w stronę rozmowy o dzisiejszej wspólnocie – a właściwie jej braku. Garażowe i brudne, punkowe – choć to wyświechtane określenie – brzmienie i formy z gatunku, by strawestować słowa Macieja Wirmańskiego, subito forte. W ciasnej, ale narysowanej wyraźnie przestrzeni. To muzyka pierwszego popandemicznego spotkania, nawet jeśli nim pierwotnie nie była, bo do rejestracji doszło jeszcze w zeszłym roku. W moim ulubionym fragmencie You Can’t Play Sax in Prison mogliby się spotkać w tym ciasnym pomieszczeniu z Billem Orcuttem, pewnie ku obopólnej uciesze. A, i są ostatnie cztery sztuki, gdy piszę te słowa, co jest dużym zaskoczeniem, więc subito.