Inteligencie drogi, Koza na Offie!
Raper Koza robi generalnie to, co zapowiadał Mata, czyli stworzył styl patointeligencki. Patointeligencja Maty myliła inteligencję z klasą średnią. A w utworach rapera z Raszyna (także na jego nowej płycie Patologya) mamy pełen wyszukanych odniesień rap, z którego nic nie rozumie nawet Wini. A sam rozpoznawałem dotąd właśnie Winiego jako pierwszego intelektualistę świata rapu (i czytelnika „Niezbędnika Inteligenta” przy okazji). Koza wprawdzie mówi o sobie, że nie aspiruje do bycia intelektualnym raperem, ale cóż, z pewnością aspiruje do bycia artystą intelektualistów. Co zaraz wyjaśnię w paru słowach.
Sam od razu muszę przyznać, że podczas słuchania Patologyi czułem się trochę jak Wini. Nie zrozumiałem z tego więcej niż z inscenizacji Boskiej komedii, którą Koza współtworzył w Teatrze Powszechnym (jako dramaturg – gościnnie rapował Bartuś 419) z Krzysztofem Garbaczewskim. I zasadniczo czuję się, słuchając jego nagrań, trochę tak jak na tym spektaklu – klimat w porządku, pod warunkiem, że przestanę się spinać na to, żeby wyłuskać z całości jakiś głębszy sens.
Koza oczywiście dystansuje się od tego całego intelektualizmu. Ale on się, mam wrażenie, dystansuje z grubsza wobec wszystkiego. W linkowanym wywiadzie z Winim sugeruje, że tylko napierdala treści, metafory i odniesienia, żeby lepiej opisać świat człowieka zagubionego. Taaa. Pewnie. Bo Emil Cioran to niby było pierwsze nazwisko, które mu wpadło w oko przy przeglądaniu książki telefonicznej. A pierwszą książką, w jakiej szukał skojarzeń, był przypadkowo grecki Encheiridion.
Katalog odniesień, który tworzą teksty na Patalogyi, buduje inteligencki wizerunek lepiej niż agencja PR. Poza Cioranem mamy tu – od pierwszych linijek – polskiego Levinasa, potem lecę czytać pisma Aurobinda i stawiam se kaplice z minet, mów mi Henry Miller. A utwór, w którym się to wszystko pojawia, nosi tytuł: A chuj w ten tytuł, weź sobie jakieś zdanie z Nagiego Lunchu po prostu. Co zresztą zdradza trochę zaplecze tej patointeligenckiej metody twórczej, w ramach której wszelkie przerwy i przestoje w tworzeniu coraz bardziej akrobatycznych – albo bełkotliwych – skojarzeń literackich (młody Nabokov, kiedy jestem w otoczeniu lolit, dalej jebany Sofokles, kiedy robię progres) wypełnia się nawiązaniami do używek albo bluzgami. No i dobrze się do tego wszystkiego ostro zdystansować raz na jakiś czas (Mam ostro wyjebane w afirmację i firmament waszych pragnień / Bo go zahaczyłem, drapiąc się po worku), a potem można dalej jechać. Niewykluczone że te wszystkie odniesienia to też kwestia dystansu wobec własnego inteligenckiego wizerunku.
Dysonans poznawczy (mój, bo nie Kozy) polega na tym, że jest w tym bardzo wiele kompletnie wariackiego wdzięku – od intra, w którym autor śmieje się z własnej seplenionej linijki (nie pytaj mnie o psypadki, do własnego mózgu wsedłem po drabinie), po poutykane w bełkocie ładne linijki (pozdrowienia do więzienia od mojego IQ, dalej masz orgazm za każdym razem jak twój idol stosuje pleonazm) i naprawdę imponującą samoświadomość (jestem jednym z wynaturzeń, które stworzył postmodernizm). Gęsta jest ta płyta do tego stopnia, że 33 minuty wydają się godziną, no i nie potrafię z taką szybkością sprawdzać trudnych terminów w Wikipedii. Ale wciągnęła mnie całkiem mocno. Paradoksalnie jednak chyba najlepiej zrozumiałem dobrze skądinąd zrymowany i mocno prowokacyjny tekst Rumcaysa (rym też bdb), co ostatecznie odebrało mi nadzieje na przynależność do jakichkolwiek kręgów inteligencji – bo tu akurat odniesienia są głównie popkulturalne i celebryckie. Nie wiem zatem, czy się spotkamy pod samą sceną na Off Festivalu, czy ja będę tam na miejscu – ale na pewno sprowadzanie na tę imprezę Kozy jest inteligentnym pomysłem. A czas poświęcony na rozkminianie tych labiryntowych skojarzeń na nowym albumie w czasach pandemii nie jest czasem straconym.
Co do Off Festivalu. Pozostali ogłoszeni dzisiaj wykonawcy to Caribou (pisałem entuzjastycznie ostatnio), DIIV, Petbrick, Radical Polish Ansambl (pisałem entuzjastycznie trochę wcześniej), The Murder Capital, Amyl and the Sniffers i Quinn Christopherson. Off Festival Katowice 2020 odbędzie się w dniach 7-9 sierpnia. Zagrają również wcześniej ogłoszeni artyści: Iggy Pop, Bikini Kill, Tropical Fuck Storm, Injury Reserve, Piernikowski, Alyona Alyona, Mac DeMarco, Shura, Folamour, Lazarus.
KOZA Patologya, Hashashins 2020, 7/10
Komentarze
Katowicki Off i znakomici wykonawcy. Mam nadzieje, ze covid-19 umrze wczesniej, bo tez
inne festiwale tegoroczne sa zagrozone jak Stockholm Lollapalooza (juz w 26.czerwca),
Way Out West (Göteborg, 13-15 sierpnia), Roskilde (Dania, 27 czerwca – 4 lipca)
Na katowickim moj nr 1 Amyl & the Sniffers z Amy Taylor (voc.), Melbourne, hybryda
z AC/DC + the Cosmic Psychos
https://www.youtube.com/watch?v=zDcv9wjTryU (uwaga, wstep Johna Watersa)
Chcę Cię mieć przy sobie noce, dnie,
Więc mnie, proszę, nie strasz swą absencją!
Ukochana, nie opuszczaj mnie,
Nie wycofuj się…
…Inteligencjo!
Na bezrybiu i rak ryba.
P.S Tekst od „Chcę…do… Inteligencjo!” nie jest mój.