LiveDonald kontra Lotto

Niespecjalnie płakałem po przerwanym koncercie Morrisseya. Chociaż schodząc ze sceny, porzucił w Stodole paru moich nieutulonych w żalu znajomych. Ale mocniej się zainteresowałem sprawą, kiedy dowiedziałem się, że firma Live Nation – koncertowy koncern, który ostatnio miał na pieńku z fanami w związku z biletami Golden Circle Early Entrance – zaproponowała innowacyjną metodę rekompensaty. Otóż według relacji fanów ofiarom nadmiernej wrażliwości Morrisseya (o tym, jakim jest wrażliwcem, świadczy fakt zerwania kolejnego koncertu w Essen – niedługo po warszawskim) firma proponuje kupon towarowy na 25 zł, który każdy poszkodowany może wydać na kolejne imprezy organizowane przez ulubiony koncern. Zawiązała się stosowna grupa na Facebooku i rozpoczął się konsumencki wzburz. To może jeszcze nie koniec świata, ale z pewnością sygnał tego, co nas czeka w najbliższej przyszłości.

Był czas, gdy polityka Live Nation – przez złośliwców zwanej czasem Lie Nation, choć dla mnie to bardziej rodzaj LiveDonalda – wydawała się obchodzić przede wszystkim fanów Madonny, U2 czy Bon Jovi, czyli tych wykonawców, którzy w świecie muzyki zarabiają najwięcej i przynoszą największy dochód. Firma kontrolowała duże, stadionowe trasy, mogąc dyktować ceny w tej dziedzinie, podpisywała z poszczególnymi artystami umowy na wyłączność.

Ale ponieważ biznes koncertowy, w przeciwieństwie do płytowego, przeżywał hossę, LN rosło w siłę i pozwala dziś zarabiać na emeryturę również takim artystom jak Morrissey. Dlatego też warto się chwilę zastanowić nad tą formą rekompensaty. Po pierwsze wydaje mi się ona formułą, której nie przewiduje regulamin imprezy proponowany przez LN. Poza tym rozdawanie kuponów rabatowych na dalsze usługi jest formą nie tyle rekompensaty, co raczej reklamy bądź dodatkową próbą przyciągnięcia klientów. Są firmy, które dziś zabiegają o możliwość wysłania kuponów rabatowych na swoje usługi, albo po prostu dodają je automatycznie po przekroczeniu pewnej wartości zakupów. Bilet na Morrisseya kosztował 149 zł i należał raczej do tańszych, jakie LN oferuje. Reklamowany już przyszłoroczny koncert AC/DC to najtańsze bilety w cenie 209 zł, za sektor G na Stadionie Narodowym, czyli „górne piętra”, których charakterystykę dźwiękową akurat dobrze oddaje symbol sektora. Jeśli kupią ten bilet malkontenci od Morrisseya, kupon na 25 zł będzie nieco ponad 10-procentową zniżką. Jak na koncern o takim potencjale – bardzo słaby ruch, nie tylko dlatego, że nie we wszystkim przypadkach zamknie sprawę, ale też dlatego, że wydaje się niedobrze służyć firmie pod względem wizerunkowym.IMG_20141211_131950_editChcąc uzyskać odpowiedź oficjalną, grzecznie wyszczególniłem swoje pytania i wątpliwości dotyczące kuponów. Wypełniłem mianowicie 11 grudnia medialny formularz na stronie Live Nation. Jak na razie jednak jedyną odpowiedzią jest „Twoje pytanie jest dla nas bardzo ważne i zostało przydzielone członkowi zespołu Obsługi Klienta”. Zwróciłem się też z zapytaniem o potencjalne działania do UOKiK-u, który zajmował się w przeszłości sprawami dotyczącymi koncertów Live Nation i – jak sądzę – mógł już otrzymać jakieś skargi. Chętnie podzielę się tu z Wami bardziej wyczerpującymi wyjaśnieniami z obu stron, jeśli w ogóle je uzyskam.

Tymczasem polecam ukazującą się dziś płytę improwizującego tria Lotto, którą wczoraj grupa promowała na specjalnym koncercie w Pardon To Tu. W składzie Łukasz Rychlicki (1/3 mającego ogólnie znakomity rok Kristen), Mike Majkowski i Paweł Szpura. Gitara, kontrabas, perkusja. W odniesieniu do dyskusji pod poprzednim wpisem, to chyba okolice całkiem realnego undergroundu: faceci grający muzykę improwizowaną spoza idiomu jazzowego, wydający płytę tak późno w grudniu, że nie zdąży już trafić do wielu podsumowań, choć teoretycznie powinna mieć wszelkie szanse. Pewnie nie pod każdą undergroundową choinkę już zdąży. Tymczasem szczególnie mocny początek – utwory „Gremlin-Prone” i „Lense” – przekonuje, że ta ciężka, momentami duszna i bardzo nieświąteczna muzyka powinna się znaleźć w większości rankingów. I jest jedną z ostatnich w tym roku polskich płyt, z jakimi należy się zapoznać.

W grze Rychlickiego – dysonansowej, ale bardzo zniuansowanej dynamicznie – słychać tu momentami klimat zniekształconego amerykańskiego folku, który dociążają i wyprowadzają poza konwencję partie Majkowskiego, Szpura uzupełnia całość stylem gry dość swobodnym, choć próbuje też co rusz wciągnąć pozostałych w jakiś mocniejszy groove. Udaje się to parokrotnie, każdorazowo dając twardszy punkt zaczepienia w śledzeniu improwizacji. Ma więc ten album cechy niezłej płyty komponowanej, a jednocześnie daje przyjemność wynikającą z błądzenia, której nie zmniejsza wielokrotne słuchanie płyty. Przetestowałem na sobie. Bardzo jestem ciekaw, jak się rozwinie ta formacja.

lotto_askLOTTO „Ask the Dust”
Lado ABC 2014
Trzeba posłuchać: …a nawet kupić sobie w prezencie, to koszt ledwie dwóch voucherów od Live Nation, zresztą Lotto to – podobnie jak Kristen – koncertowa rewelacja.