Mistrz trzeciego planu

Barry Adamson jest w naszym domu otoczony kultem. I wygląda na to, że jest to kult bezkrytyczny, a przy tym rozprzestrzeniający się w genach, bo od pierwszych taktów „I Will Set You Free” zostało kupione, zaaprobowane, ba, nawet przyjęte z entuzjazmem przez dzieci. Obiektywnie ten artysta po 50-tce nie przeżywa najlepszych czasów, może nawet mało kto o nim pamięta. Więc jeśli gdzieś wieczorem usłyszycie z okna nowe piosenki Adamsona, możecie się domyślić, kto jest na liście lokatorów.

Z drugiej strony każdy – nawet średnio zorientowany w muzyce postpunkowej – odpowie, kto to ten Adamson, gdy mu już przypomnieć o istnieniu takiego kogoś. Grał trzecie skrzypce (w istocie grając na basie – to jego podstawowy instrument) w grupie Magazine. Odegrał epizodyczną, choć nie bez wpływu na repertuar, rolę w Visage. Współtworzył The Bad Seeds, grupę Nicka Cave’a – ale znów znalazł się w gronie osobowości bardzo wyjątkowych, więc o liderowaniu nie było mowy. Odegrał ważną rolę w pracy nad świetną ścieżką dźwiękową do „Zagubionej autostrady” Lyncha, trudno sobie klimat tego filmu wyobrazić bez niego – tyle że i tu był „tym trzecim” po Trencie Reznorze i Angelo Badalamentim. Zaraz, przecież nawet grupę Rammstein pamiętamy z tego filmu bardziej!

W każdym razie na autorskich płytach, nagrywanych od końca lat 80. (najpowszechniej chwalona jest chyba ta pierwsza, „Moss Side Story”), Adamson jest bardzo eklektycznym, a zarazem charakterystycznym artystą. Łączy, co niemożliwe – uwielbienie dla czarnej muzyki poprzednich dekad (łącznie z fortepianowym jazzem, bluesem i funkiem) oraz słabość do nowej fali. Stąd duże przeskoki stylistyczne obecne także na nowej płycie.
„Turnaround” rozgrywa gdzieś w motywie syntezatora schemat znany z Magazine. Choć jeszcze minutę wcześniej bawi się w cool jazzmana w typie Jamiego Culluma, a chwilę później w „Destination” będziemy mieli Adamsona na rockowo. Potem gdzieś w wersji INXS. Całość natomiast przesycona jest filmowym klimatem, choć pod tym względem poprzednie albumy bywały bardziej intrygujące.

Po ponad dwudziestu latach takiego grania i śpiewania (ciekawy, niski głos tego wokalisty poznacie błyskawicznie) wiadomo mniej więcej, czego się po manchesterczyku spodziewać. A raczej – czego się po nim spodziewać nie można. Wybitnej płyty mianowicie, sukcesu komercyjnego… Brzmi pewnie odstraszająco, ale tacy też są potrzebni. Tak więc nie będę tu nikogo zmuszał do przesłuchania całości, ale proszę zrozumieć – każdy musi mieć jakąś małą obsesję, którą przekaże dzieciom. Razem z kolekcją płyt w tym wypadku.

BARRY ADAMSON „I Will Set You Free”
Central Control 2012
6/10
Trzeba posłuchać:
„Turnaround”, „Stand In”.