Góra guru, czyli 80 lat Rileya

Jak tu na szybko streścić 80 lat wielkiego kompozytora w dniu urodzin? Jest hiperważny, spróbujmy więc opowiedzieć go hipertekstem – linki są istotne. Należę do tych, którzy najpierw poznali grupy Curved Air, Tangerine Dream, Soft Machine i The Who, a dopiero potem usłyszeli A Rainbow in Curved Air Terry’ego Rileya – arcydzieło z roku 1969. Ale kiedy już usłyszałem, uświadomiłem sobie, że właśnie zderzyłem się z górą lodową. I że cudak z długą brodą o wyglądzie guru mieszkający od lat trochę poza czasem, w Kalifornii, to jeden z tych cudaków, których trzeba posłuchać, bo może być w tym coś ważnego.

riley_legacy

Kupiłem kolejne płyty i z zaskoczeniem zauważyłem, że były całkiem różne. Szybko zdałem sobie sprawę, że dorobek ma ten kompozytor potężny i ta góra guru jest bardziej złożona niż się początkowo wydawało. Arpeggia organowe Rileya były więc inspiracją dla Townshenda i setek muzyków syntezatorowych, jego drony wyprzedziły ich drony, otwartość w dziedzinie improwizacji (dość skrajna, bo przypieczętowana całonocnymi sesjami improwizowanymi) i korzystanie nawet w późnych orkiestrowych utworach z jazzowych progresji zapewniła mu podziw awangardowych jazzmanów, a sympatia do konwencji psychodeliczno-rockowych (zasygnalizowana choćby znakomitymi, choć trochę zapomnianymi nagraniami z Johnem Cale’em) zrobiła z niego realnego guru rocka kosmicznego lat 70. Przy tym wszystkim Riley ma dość poważny dorobek utworów na kameralne składy orkiestrowe, chór, a przede wszystkim – długą współpracę z Kronos Quartet, którą sygnalizuje wydany na osiemdziesiątkę świetny album Sunrise of the Planetary Dream Collector, kolejny we wspólnej dyskografii.

Terry Riley z pewnością nie jest najbardziej znanym z wielkiej czwórki kompozytorów zaliczanych do nurtu minimalizmu. Pewnie bardziej rozpoznawanym niż La Monte Young, ale chyba rzadziej grywanym niż Steve Reich i na pewno mniej popularnym niż Philip Glass. Ma jednak wśród nich pozycję wyjątkową. Po pierwsze – dzięki najszerszemu stylistycznie dorobkowi. Po drugie – dzięki temu, że w chronologii minimalizmu jest raczej pionierem – jego wczesne utwory na smyczki czy taśmę z początku lat 60. wyprzedził wprawdzie La Monte Young, ale w dziedzinie nagrań (Music for the Gift) Riley był (powołuje się na zestawienie „The Wire”) pierwszy. Pionierem był też w dziedzinie dużej formy, wśród flagowych kompozycji minimalizmu prekursorskie było z pewnością jego In C, utwór o swobodnej budowie (53 oddzielnie zapisanych motywów, którymi można żonglować przy zachowaniu pewnych określonych przez kompozytora reguł), możliwy do wykonania w różnych składach, zarówno jeśli chodzi o skład instrumentów, jak i wielkość zespołu. Świetnie też, dzięki wieloletnim studiom nad muzyką Indii, potrafi balansować między zachodnią a wschodnią tradycją. Wśród całej czwórki to w jego utworach znajdziemy najwięcej otwartej mistyki, uduchowienia.

Zainteresowanie dorobkiem Rileya rośnie i maleje w różnych dekadach. Lata 70. były oczywistą (patrz pierwszy akapit) pierwsza eksplozją. Drugą wydają się lata 90. Jak zauważył David Toop w swoim tekście z roku 1995: zarówno Riley, jak i La Monte Young do tłumaczenia połamanych form muzycznych elektronicznych lat 90., połamanych form repetytywnych i ich mutacji. Ale już XXI wiek w Rileyu mógłby znaleźć coś innego – choćby swobodę w operowaniu dronami.

Często, ale na pewno i tak zbyt rzadko, nawiązywałem na tym blogu do działań Rileya. Przypomnę tylko, że zachwycałem się niedawno afrykańską wersją In C nagraną przez kolektyw Africa Express, a wcześniej zdarzyło mi się opisać, jak nauczyłem dziecko przesypiać noc z pomocą muzyki Rileya. Kiedy indziej były to głównie odniesienia do muzyki amerykańskiego kompozytora, łatwe do znalezienia w niemal każdej sferze. Dziś polecam płytę Kronos Quartet, która pozwala także docenić szerokość fascynacji Rileya klasyką różnego rodzaju (Bach, Ravel, Debussy…), ale oczywiście w pierwszej kolejności warto poznać górę innych, które ukryte są pod linkami hipertekstu powyżej.

KRONOS QUARTET / TERRY RILEY Sunrise of the Planetary Dream Collector, Nonesuch 2015, 8/10

Fot. Legacyrecordings.com