6 płyt, których warto posłuchać w tym tygodniu
Tak, zespół Kult dalej podkopuje swój kult wyjątkowo niemądrymi wypowiedziami. Co nie poprawia wrażenia po Ostatniej płycie. Tak, Lorde nie ułatwia fanom oczekiwania na nowe nagrania stylistyką ujawnionej okładki singla. Choć trzeba przyznać, że stała się już memem. Tak, poniżej aż pięć kolejnych płyt, i to głównie lekkich i przyjemnych, które warto nadrobić, jeśli od piątku jakimś cudem jeszcze na nie nie trafiliście.
JAPANESE BREAKFAST Jubilee (Dead Oceans) Najbardziej oczywista popowa premiera tygodnia. Już single – z Be Sweet na czele – zapowiadały lekką, łatwą, melodyjną, a przy tym niegłupią rozrywkę, czwarty album Koreanki Michelle Zauner tylko te zapowiedzi potwierdza – od początku (choć otwierający album utwór Paprika z aranżacją w stylu Beirut i Calexico podoba mi się nieco mniej) do samego końca, z dwiema kapitalnymi balladami na koniec. Wyobrażam sobie, że dla kogoś będzie to muzyka nieco zbyt lekka, ale odradzałbym lekkie przechodzenie nad nią do porządku dziennego.
WOLF ALICE Blue Weekend (Dirty Hit) Pisząc o Wolf Alice, muszę się powtarzać, a najlepiej odwołać się do wpisu sprzed sześciu lat: słucham nowej płyty – z tymi charakterystycznymi chórkami w Delicious Things i The Last Man on Earth – i myślę znów o latach 90. Proste i pewne utwory, album praktycznie bez zapychaczy, rubryka „fajna zwykła płyta” odhaczona. Byłby z tego idealny zespół rockowego środka na duże sceny letnich festiwali – przynajmniej w normalnym sezonie. Ale i bez tego czuję się przez chwilę o jakieś 10 kg lżejszy.
GREENTEA PENG Man Made (AMF/Universal) Lekkość to cecha i tej płyty – wydanej przez brytyjską wokalistkę/raperkę Arię Wells. I także Man Made nie jest albumem szczególnie progresywnym – sięga do tradycji oldskulowego rapu, soulu, ale też reggae i jungle (Nah It Ain’t the Same), momentami zaskakuje bardzo tradycyjnymi konwencjonalnymi zabiegami (jak linie gitary w skądinąd niezłym utworze Maya), co czyni z Greentea Peng idealną najmłodszą gwiazdę dla najstarszych. A różnorodność tej płyty – niewybitnej, ale na pewno przyjemnej i bezpretensjonalnej, od Make Noise do finałowego Jimtastic Blues – czyni z niej coś na kształt połączonej jednym głosem playlisty.
PAN DAIJING Jade 玉观音 (PAN) Przy okazji albumu Lack 惊蛰 pisałem o pewnym robiącym wrażenie chaosie twórczym i mam wrażenie, że na Jade coś się poukładało. Być może dzięki galeryjnej pracy na większą skalę w performansach dla Tate Modern i Martin Gropius Bau berlińska Chinka wyraźnie uporządkowała formułę utworów, które równoważą hałas i zgrzytliwość syntetycznych barw, chłodne oddalenie wokaliz operowych z delikatnością, czułością partii melodeklamowanych. Są płyty, które szarpią nerwy, są płyty kojące, ta – jakkolwiek dziwnie mogłoby to brzmieć w opisie – robi jedno i drugie naraz.
HASSAN WARGUI Tiddukla (Hive Mind) Płyta, która w marokańskim obiegu muzycznym funkcjonuje od kilku lat – wydana, z braku lepszej infrastruktury, na YouTubie – i która ocalona została dla reszty świata przez świetnie rozkręcającą się wytwórnię Hive Mind z Brighton. Autor tego albumu, Hassan Wargui, to 35-letni kompozytor i wokalista z gór Antyatlasu w południowej części kraju. Nagrał z przyjaciółmi polirytmiczne, meandrujące i hipnotyzujące ballady. On śpiewa i akompaniuje sobie na bandżo, oni dodają tradycyjne instrumentarium, bliskie brzmieniowo nurtowi gnawa.
JOÃO DONATO, ADRIAN YOUNGE, ALI SHAHEED MUHAMMAD João Donato JID007 (Jazz Is Dead) Donato, kolejny bohater serii Jazz Is Dead, ma 86 lat i 71 lat profesjonalnej kariery pianisty, która zaprowadziła go na wielkie sceny z Antonio Carlosem Jobimem i Astrud Gilberto. Śledzenie sesji amerykańskiego duetu producenckiego nagrywanych z jego bohaterami, jazzowymi i funkowymi kompozytorami i sidemanami starszego pokolenia z USA i Brazylii (poza Donato – m.in. Roy Ayers, Doug Carn, Marcos Valle), wydawane odcinek po odcinku, stało się jedną z milszych rozrywek w pandemii. A to jeden z najbardziej trafionych odcinków serii.
Komentarze
Kult skończył się na Ostatecznym Krachu ponad 20 lat temu.
Ale bardzo dobrzy byli, Kult… Koncerty, parę płyt jak Muj Wydafca…
Kazio nie ma już nawet głosu do śpiewania do mikrofonu od jakiegoś czasu…
Przykład wywiadu muzyka rockowego nie aspirującego do kształtowania postaw społecznych w Kraju
https://www.youtube.com/watch?v=bjF75VoFYws
Z zalinkowanego artykułu red. Knery w „Polityce” wynika, że Kazik jest zdeklarowanym antyszczepionkowcem. Jest jakieś źródło tej rewelacji czy to kolejny przykład dziennikarskiej manipulacji? Czy Kazik powiedział gdzieś wprost, że jest przeciwko szczepionkom? Bo protest przeciwko wpuszczaniu na koncerty tylko zaszczepionych nie jest tym samym, co protest przeciwko samym szczepieniom. Pała z podstaw logiki. Pomijając już fakt, że ma Kazik rację. Bo logicznie rzecz biorąc – i tutaj pała dla red. Chacińskiego z tego samego przedmiotu – do urzędów, banków, sklepów, centrów handlowych, filharmonii, parków, lasów, na baseny i siłownie też powinno wpuszczać się tylko zaszczepionych. I to już jest jawna dyskryminacja, a wybór, o którym w rzeczonym artykule pisze red. Knera, to nie jest żaden wybór. Oraz: dlaczego niby zaszczepieni mieliby się obawiać niezaszczepionych? Powinno być raczej na odwrót. Żeby nie było, piszę to wszystko jako osoba zaszczepiona.
Jazz na St. 31 lipca godz.19.00 – Włodzimierz Nahorny Trio w programie Polish Soul (80. urodziny)
I dopiero w tej chwili zrozumiałem nazwisko – na horze czyli na górze…
Gdyby brzmiało Zahorny to łatwiej bo u nas jest trochę Zagórnych. Ale Nagórny…
@massimiliano –> Pała z podstaw logiki za tekst, który napisał ktoś inny? Oj, to rzeczywiście żelazna logika. Ja tam, gdy pisałem o „niemądrej” wypowiedzi, miałem na myśli użycie słowa „apartheid” przez Kazika. A z logiki – dziękuję, miałem piątkę. Choć może to była ta mniej żelazna wersja. 😉
Japanese Breakfest i hypowany Greentea Peng mam już za sobą, a w kolejce Liz Phair i jej nowy album Soberish, Mndsgn z Rare Pleasure już też przesłuchany (fajne leniwo – słoneczne czilowanie). Były łikendowy wampir Rostan i Changephobia, Loraine James z Reflection oraz b. dobry duet Hotel Kali z ich debiutem pod tym samym tytułem łączący zachodni pop z elementami hinduskiego folkloru
https://youtu.be/BcNJJD5lAX0
Wyczuwam Kult pieniądza.
No z Greentea Peng już nie przesadzajmy z tymi „najstarszymi”. Aż tak daleko z inspiracjami nie sięga – Tricky & Martina Topley Bird na Maxinquaye, czy na Nearly God