Gdzie są oklaski??

Sporo się dzieje jak na sytuację, w której wszystko wydaje się zamrożone. Niestety, nie dzieje się najlepiej: muzycy i producenci także padają ofiarą pandemii, zarówno w sensie bardziej przenośnym (odwołane trasy, utrudniona promocja płyt, stracone dochody), jak i całkiem dosłownym: po m.in. Manu Dibango czy Billu Withersie odeszli od nas wczoraj John Prine i producent Hal Willner. To wszystko potężne straty. W wypadku Willnera – duży cios dla mnie, bo to był geniusz muzycznych przepływów między środowiskiem sceny niezależnej a mainstreamem, mający na koncie zarazem niezwykłą audiobookową wersję Nagiego lunchu, jak i program „Saturday Night Live”, producent licznych płyt Lou Reeda, Laurie Anderson, a także Marianne Faithfull, którą właśnie ta sama epidemia przykuła do szpitalnego łóżka. 64-letni Willner miał nieprawdopodobny dar zamieniania w złoto wszelkiego rodzaju hołdów i coverów, a przy tym był chyba najzwyczajniej w świecie człowiekiem lubianym przez współpracujących z nim artystów, o czym świadczą reakcje na jego śmierć.  

Do tego wszystkiego wytwórnie apelują o pomoc. Izolacyjną akcję ogłosił właśnie brytyjski Touch. O hibernacji (miejmy nadzieję, że czasowej) poinformował w tym trudnym czasie polski Instant Classic – ale zapowiadana na koniec kwietnia płyta Dynasonic wyjdzie na pewno. Emiter, który w zeszłym miesiącu opublikował ciekawe wydawnictwo AO music for small electronic objects, beats, tape and voice, nie jest w stanie go promować i… nagrał kolejne. Jedną z pierwszych polskich płyt powszechnej izolacji: Muzyka na czas pandemii 2020.

Po trosze jest to dokument, po części wypowiedź komentująca towarzyszące nam wydarzenia. Marcin Dymiter jako spec od nagrań terenowych jest właściwą osobą do zabrania głosu – w swoim otoczeniu dźwiękowym usłyszał zmianę od pierwszego dnia, gdy tylko ulice opustoszały. W kilka godzin zmienił się „słuchokrąg” (to neologizm z tekstu Tadeusza Peipera) – pisze. – Odzyskujemy soundscape w dobie zarazy, w czasach „normalności” żyjemy w chorobogennym środowisku dźwiękowym.

Sam w opisie albumu nie ukrywa, że jest on komentarzem do surrealistycznie katastroficznej rzeczywistości (jak z filmów klasy B), za jedną z inspiracji posłużyła mu kupiona tuż przed wykryciem koronawirusa (jesienią 2019 r. ) kaseta z lekcjami języka angielskiego, na której pojawiała się postać pana Lee – albo Li, co skojarzył z nazwiskiem chińskiego lekarza, który poinformował świat o zagrożeniu. Krzepiąca cześć komunikatu? Wolno słuchać – pisze Emiter, przypominając hasło Feli Kutiego: Music is the weapon.

Dzieje się na tyle dużo, że dalej trudno wybrać te najważniejsze płyty, o których wspomnieć trzeba. Jedna jest bezdyskusyjna: Being & Becoming nowego kwartetu Petera Evansa to dla miłośników improwizacji pozycja wybitna. Pełen wyobraźni, uwolniony od gatunkowych czy nurtowych zobowiązań, pełen świeżości jazz. Choć to studyjna produkcja (nagrywana na Brooklynie, gdzie dziś pewnie myślą o czymś zupełnie innym), zawiera pełne polotu i spontaniczności fragmenty charakterystyczne dla wyjątkowych wydarzeń koncertowych – takich, w których gorączkowo chcemy zapamiętać poszczególne chwile. Jak solowa partia Evansa z Wormhole na przyspieszającym podkładzie sekcji i szaleńczego wibrafonu Joela Rossa. Albo nieprawdopodobne solo tego ostatniego w pierwszej części Point of Return. Ross jest w ogóle równorzędnym bohaterem albumu, świetnie gra sekcja Nick Jozwiak/Savannah Harris, perfekcyjnie i przestrzennie brzmi nagranie. Kilka razy miałem podczas odsłuchów tej płyty odruch, żeby zacząć bić brawo. A przynajmniej łapałem się na tym, że zdecydowanie brakuje mi tu między utworami oklasków.  

Właśnie, gdzie są oklaski?? Oklasków brak. Czasem nawet brak ich wyjątkowo mocno. Nie ma jak. Nawet na wirtualnych spotkaniach można je symulować gestem albo wkleić emoji. Podczas onlajnowych koncertów nie słychać ich w tle. Nie słyszą ich sami artyści. I tu można tylko wysłać symbol lub obrazek. Oklaski są jedną z ofiar pandemii. Jednym z tych dźwięków, które zniknęły z naszego – jakby za Peiperem napisał Emiter – słuchokręgu.

PETER EVANS Being & Becoming, More Is More 2020, 8/10