A czwarty najlepszy sposób kontaktu z muzyką to…
Tak, wiem, że ten sposób nie zakłada nawet kontaktu z samą muzyką – właściwie trzeba ją sobie wyobrazić! – ale chciałem nawiązać jakoś do wątku rozpoczętego we wpisie o dokumentach o muzyce. Zainspirował mnie bezpośrednio komiks Love in Vain autorstwa Mezzo i J.M Duponta. Rzecz francuskojęzyczna, sprzed dwóch lat, ale ostatnio przełożona na angielski. Wyobraźcie sobie: legendarna historia faceta, który przeżył 27 lat, nagrał 42 utwory mieszczące się na dwóch płytach CD (mam dzięki temu wszystko, co nagrał), który dla całej muzyki rozrywkowej jest jak ojciec, chociaż zostały po nim ledwie dwa (!) potwierdzone co do autentyczności zdjęcia. Można oczywiście pomnażać jego dorobek coverami, ale film dokumentalny o kimś takim stworzyć trudno. Bo z czego ulepić warstwę wideo? Z dwóch zdjęć? Dlatego komiks jest w tym wypadku tak fantastyczną metodą – bohatera można zwielokrotnić w rysunkach i dorobić do całej historii drugi plan. I tak oto przed Państwem Robert Johnson w pierwszej obrazkowej biografii.
Pograć to nam to wydawnictwo w 54 planszach nie pogra, choć wrysowanych jest sporo nutek, a na końcu mamy jeszcze teksty piosenek wielkiego mistrza bluesa. Ale pozwala na przykład cofnąć się dokładnie o 80 lat, do listopada 1936, kiedy odbyła się pierwsza sesja nagraniowa gitarzysty w San Antonio. I zajrzeć na chwilę do reżyserki, w której w tej epokowej chwili nie było przecież ani kamery, ani nawet aparatu fotograficznego. Prowadzeni jesteśmy nawiązującą do amerykańskiego undergroundu (blisko Roberta Crumba, wielkiego admiratora i kolekcjonera bluesowych płyt z tamtej epoki!), eksponującą wysoki kontrast kreską Mezzo:
Pozwala to wszystko wreszcie prześledzić skrótowo, ale nieźle opisane dzieje Johnsona (z zachowaniem wszystkim niuansów została na przykład przedstawiona jego zmitologizowana śmierć). Autor scenariusza Jean-Michel Dupont pracował w końcu wcześniej jako dziennikarz muzyczny. Jest klimat amerykańskiego Południa przed II wojną światową, spelunki dla kolorowej ludności, osobowość nieśmiałego muzyka i pewnego siebie podrywacza, który pił, gdy częstowali i uciekał, gdy chcieli bić. Oglądamy jego dzieciństwo – oczywiście w wizji rysownika i scenarzysty, ale w wizji, która mogła go uformować w ten, a nie inny sposób.
Ani to nie pierwszy komiks o muzyce, ani pierwsza biografia obrazkowa (nawet w Polsce wyszło ich ostatnimi czasy kilka – choć tej akurat brakuje). Mamy tu dobre francuskie rzemiosło, kilka narracyjnych zabiegów, zgrabne ominięcie mitu o sprzedaży duszy diabłu, no i całkiem zaskakującą puentę. Czego chcieć więcej? Nie wiem, może jednak płyta by się przydała? Przy cenie rzędu 17 funtów (brytyjski Amazon) i pełnej dyskografii bohatera, którą można mieć za funtów 9, jest jednak w tym wszystkim jakaś dysproporcja. Tak czy owak do komiksów muzycznych wrócę niebawem w kontekście zupełnie innej historii.
Doklejam klip, który Johnsonowi dorobiono do Me and the Devil (nagranie z Dallas), również w konwencji rysunkowej. A kolejna płyta w Polifonii już niebawem.
MEZZO – J.M. DUPONT Love in Vain: Robert Johnson 1911-1938, Faber & Faber 2016
Komentarze
Małe post scriptum: W styczniu ma być dostępne po polsku nakładem Kultury Gniewu. Brawo!
Portrety legend bluesa
___
Wspomniany Robert Crumb ma swojego godnego nastepce a mianowicie WILLIAMA STOUTA (ur 1949) arytste o wielu zainteresowaniach od malarstwa, ilustracje, film i TV, komiksy, murale az po scenografie koncertowe. Biografia i jego dzialanosc artystyczna jest tak obszerna, ze nie sposob tutaj o niej pisac.
William Stouta najwieksza pasja jest blues. Poczatkiem byl LP Sonny Boya Willimasona z The Yardbirds (Stout byl fanem tej grupy) a takze dzielo jego mistrza Roberta Crumba
„Heroes of the Blues” (Fritz the Cat Crumba – zapewne wiekszosc zna tego rubasznego kota z psychodelicznych przygod).
Rok 2003 byl ogloszony w USA jako oficjalny „Rok Bluesa” (Year of the Blues). To wlasnie firma Shout!Factory Richard Foos,jeden z tworcow Rhino Records, wydal serie
najlepszych artystow amer. bluesa. Wytwornia Shout! Factory zwrocila sie do Williama Stouta, by ten wykonal ilustracje do krazkow CD m.in. Ma Raineya, Mississippi Freda McDowella, JB Lenoira w podobnym formacie jak karty Crumba kolorowym tuszem.
Robert Johnson to faworyt Stouta a ktorego portretu nie bylo w kolekcji kart Crumba.
W ten sposob William Stout uzupelnial kolekcje muzykow bluesa, ktorych nie bylo w
talii Roberta Crumba. W tym czasie zostal zdiagnozowany nowotwor prostaty u Stouta. I w czasie badan i rekowalescencji artysta sporzadzil liste jego ulubionych artystow bluesa i wykonal ilustrowane portrety w konwencji nieodleglej do mistrza Crumba.
Tak powstalo 50 portretow, ktore przdstawil agentowi wydawniczemu Denisowi Kitchenowi (pracowal z Crumbem). Warunkiem jaki przedstawil Stout byla aprobata Crumba, bez ktorej autor nie chcial publikowac albumu. Nastepnie z blogoslawinstwem Crumba wydawnictwo Abrams ComicArts. I tak William Stout wydal pierwsza czesc trylogii „Legends Of The Blues” pozostale projekty to „Legends Of The British Blues” i „Modern Lgends Of The Blues”.
Album zawiera znakomite ilustracje pionierow amer. bluesa Blind Willie Johnsona (guru
Dana Auerbach z „Black Keys”), Skipa Jamesa, Roberta Johnsona (Stout byl bardzo rad, ze portert tego artysty nie byl w komplecie u Crumba, wykonal cztery rozne wersje a na jednej z nich w oczach artysty widoczne czaszki), Frankie „Half Pint” Jaxona (mniej znanego artysty a jednoczesnie odnowiciela bluesa, solista slynnej Harlem Hamfats), Willie Dixona (to prawdzwy thesaurus amer.bluesa, chyba 90% najwiekszych kompozycji-greatest hits) i wielu innych az po Bo Didleya.
William Stout dedykowal „Legends Of The Blues”: Robertowi Crumbowi i Willie Dixonowi.
***
Robert Johnson (portret Williama Stouta)
„Me and the Devil” https://www.youtube.com/watch?v=QH4JYMnT-H0
ad. W.Stout
wprawdzie Crumb starszy o 6 lat, jednak Stout z wyraznym szacunkiem zawsze odnosi sie do tworcy mego ulubionego kota Fritza.