Science fiction jazz

Tak, wiem, że Magma najlepsza była dawno temu, Sun Ra Arkestra to już nie ten sam zespół co przed laty, a Miles Davis nic nowego już nie nagra. Ale próby połączenia jazzu i klimatu SF, a najczęściej też technik elektronicznych, ciągle nowe, przyprawiają o zawrót głowy. Album Familiar Science Joyfultalk należy do ciekawszych. Jeśli inaczej zapamiętaliście ten jednoosobowy projekt kanadyjskiego producenta Jaya Crockera – nie nie szkodzi. Na poprzednich płytach brzmiało to wszystko nieco inaczej. Crocker (zapewne jedna z ofiar lockdownów pozwalających muzykom szlifować warsztat) zaczął się tu ścigać z Jeffem Parkerem jako gitarzysta, gra zresztą na niemal wszystkich instrumentach, ale zaangażował przy tym spory skład: dwoje saksofonistów, dwóch perkusistów i kontrabasistę, głównie lokalnych muzyków z Nowej Szkocji – gdzie mieszka i nagrywa – żeby gęstą, polirytmiczną formułę muzyki Joyfultalk ujazzowić. Wyszło to lepiej niż się spodziewałem.    

Jeśli chodzi o te wymienione na wstępie punkty odniesienia: owszem, Magma gdzieś tu majaczy, przede wszystkim w wokalizach samego Crockera. Sun Ra nie ma dużo, chyba że uznalibyśmy pewne podobieństwo takiego pełnego pasji polirytmicznego grania do tego, co – z pełnym zrozumieniem elektronicznej materii – robi czasem Jimi Tenor na czele swoich dużych, orkiestrowych składów. Tam nawet wokalizy bywają podobne. Wszystko to przypomina też rytmiczne łamańce amerykańskich zespołów z kręgu sceny prog-rockowej i fusion, które zdarzało się wydawać Cuneiformowi albo Wayside, czyli oficynom działającym w Maryland, ewentualnie postrockowcom z Chicago. Czyli północny wschód Stanów Zjednoczonych, ciągle blisko Kanady. A wytwórnia Constellation wydaje się ciągle właściwą bazą dla Joyfultalk w tej – zaznaczę – najlepszej z dotychczasowych odsłon.   

Sam Crocker chętnie rzuca odniesieniami do wykonawców ze sceny elektronicznej i cały czas prawie wszystko, co robi, ma charakter roboty producenckiej opartej na mocnym przetwarzaniu motywów i samplowaniu nagranych przez żywych instrumentalistów partii. Więc chociaż charakter kulminacji w Hagiography czy Particle Riot bywa niemal freejazzowy, to środki, jakich używa autor są zupełnie inne. I ma to wpływ na brzmienie. To kolektyw, który podlega ciągłemu procesowi mutacji i czasem brzmi bardziej maszynowo niż ludzko (proporcje te odwracają się w finałowym Stop Freaking Out!). Lubię tego typu poszukiwania w jazzie, poszukiwałem ich choćby kupując płyty słynnej The Blue Series publikowane przez Thirsty Ear. Tutaj wyczuwam podobnego ducha i być może dlatego z miejsca kupuję. 

JOYFULTALK Familiar Science, Constellation 2022