Taśma tygodnia #45
Marek Suski ogłosił rządowy plan wspomagania radiofonii internetowej i serwisów streamingowych – poprzez szybką eliminację prywatnych rozgłośni radiowych (limit 50 proc. nagrań polskich, w tym 80 proc. w ciągu dnia). Record Store Day, wspomagający na początku małe sklepy i drobnych wydawców, skarżących się dziś na kolejki w tłoczniach, ogłosił swoją nową ambasadorką Taylor Swift, rekordzistkę ubiegłego roku w dziedzinie hurtowej sprzedaży winyli, która jest główną sprawczynią kolejek w tłoczniach. Jeśli czegoś w tym nie rozumiecie, to możemy się nad tym wspólnie pozastanawiać podczas słuchania tygodniowego zestawu. Wyjątkowo zresztą długiego, więc będzie więcej czasu. Miłego odbioru.
Komentarze
Włoch mieszkający w Nowym Jorku i działający pod pseudonimem Panoram wydał fajną, chillową płytę ,,Acrobatic thoughts”, akurat na niedzielne popołudnie, czy wieczór…
https://www.youtube.com/watch?v=SwzgVEDN-0Y&list=OLAK5uy_nuqq2CH150U2whma58nFsI_X-g30iiOl0&index=2
Yard Act – The Overlord – warto.
„Yard Act – The Overlord – warto” – otóż zdecydowanie nie warto. Po niezłych epkach spore rozczarowanie. Schematyczny post-punk-pop z wokalistą, który nie umie śpiewać, więc melodeklamuje, co robi się męczące po 3 kawałkach. Antykapitalistyczne i antykorporacyjne teksty śmieszą swoim infantylizmem i zakłamaniem. Członkowie grupy na pewno rozdają swoje płyty za darmo nie korzystając z dystrybucji majorsów, a ich koncerty nie są biletowane. Ale jak grali na festiwalu w Reading sponsorowanym przez Pepsi i Carlsberga, to korporacje im nie przeszkadzały.
@massimiliano – paradoksalnie zgadzam się z wszystkim co napisałeś.
Wokalista najprawdopodobniej nie potrafi śpiewać.
„Komunizowanie” osób z zamożnych społeczeństw zachodniego świata często bywa zabawne i niezborne.
Ale pomimo wszystko usłyszałem jakąś prawdziwość i pewną surowość w stylu Sleaford Mods.Dlatego poleciłem.
Właściwe ujęła mnie nieporadność i schematyczność.
@cfreepo: Miałem identyczne skojarzenie ze Sleaford Mods. Ale głównie z The Fall, momentami to brzmi wręcz jak kalka grupy Marka E. Smitha. Surowość – owszem, ale prawdziwość… dyskusyjna sprawa. A jeśli chodzi o to komunizowanie, to też zgoda. Jako człowiek, który pierwszą, formacyjną część życia przeżył w komunie i doskonale ją pamięta, jej biedę, szarość, beznadzieję i groźbę wpierdolu za długie włosy lub/i postawiony kołnierz, taka ideologizacja jest dla mnie nie do przyjęcia. Przypomina mi to elukubracje pożytecznych idiotów pokroju Sartre’a, który był zachwycony stalinizmem i nie wierzył w łagry, siedząc sobie z croissantem i filiżanką espresso w paryskiej kawiarence. Obłuda jest obłudą, niezależnie od tego, czy przejawia ją polityk, filozof czy muzyk.
@ massimiliano – Sartre od razu przychodzi na myśl w takich sytuacjach. Z nowszych czasów to można by wymienić „lewicującego” Olivera Stone’a, który robi Salvador(całkiem niezły film) i równocześnie występuje w reklamie koncernu produkującego telewizory albo popija bourbona w posiadłości w Malibu.
@cfreepo: Zgadza się, Stone to też bardzo dobry przykład, chociaż nie miałem pojęcia o tej reklamie. Albo niejaki Leonardo D.C., który jest aktywistą ekologicznym, a robi huczne imprezy na prywatnej luksusowej łodzi, która zapewne porusza się dzięki perpetuum mobile, a nie ropie naftowej. Niestety: nasi „bohaterowie” i „autorytety” to najczęściej obłudnicy i oszuści, a tak zwane „elity” są kompletnie oderwane od rzeczywistości.