Za kim tęsknią w Japonii?

Odpowiem na tytułowe pytanie od razu, bo dziś tylko popołudniowa, ekspresowa powtórka z tego, co się wydaje, a wydaje się dużo. Otóż z tego, co mi wiadomo, tęskni się w Japonii za Jackiem McCoyem. Czyli bohaterem granym przez Sama Waterstona w serialu Prawo i porządek. Parę razy już mi gdzieś mignęło, że ostatnio ludzie oglądają tę serię w kółko i na okrągło. Być może ma w obecnych okolicznościach działanie kojące? Ważniejsze jest jednak, kto tęskni: Eiko Ishibashi, czyli jedna z muzycznych bohaterek ubiegłego roku i zarazem jedna z najpracowitszych osób na scenie, której nie ma, czyli w domu. Jej nowy album nosi tytuł For McCoy. I promujący go utwór Ask Me How I Sleep at Night odnosił się do jazzowych peregrynacji zarówno samej Ishibashi, jak i jej życiowego partnera Jima O’Rourke’a. Nie znam listy uczestników sesji, materiał został wrzucony ad hoc na Bandcamp. Nie znajdziecie tego nawet na Spotify. Kupiłem trochę w ciemno i jestem pozytywnie zaskoczony tym, co „towarzyszy” Ask Me How…, czyli 35-minutowego utworu I Can Feel Gulity About Anything. Co tu się odrourke’owiło!     

Nie spieszy mi się oczywiście, żeby zaraz całą zasługę przypisywać O’Rourke’owi. Ishibashi współpracuje z nim od lat, przepływ inspiracji idzie z pewnością w obie strony. A elegancką formułę krótkiej, zamkniętej kompozycji Japonka konfrontuje tu z prawdziwym monstrum – rozpoczynającym się od podobnego fletowego motywu, cudownym utworem, który trudno zamknąć jakimś terminem. Jeśli już, to musiałby to być chyba impro-smooth jazz, albo avant-easy listening. Dość śmiałej formie, snującej muzyczną narrację bez powtórek albo piosenkowych schematów, towarzyszy tu bowiem aksamitne, przyjemne, niezwykle wdzięczne brzmienie. Impresyjny, wokalny finał należy do najlepszych rzeczy, jakie w tym roku słyszałem.   

A wysłuchałem też, dodam od razu, tegorocznej płyty Jima O’Rourke’a, a w zasadzie wykonania jego utworu Best That You Do This For Me, rozpisanego na trzech muzyków grupy Apartment House: Mirę Benjamin (skrzypce),
Bridget Carey (altówka) i Antona Lukoszevieze (wiolonczela). Rzecz, jak to się zgrabnie mówi, wykracza nieco poza moje recenzenckie kompetencje, bo pochodzi z rejonów współczesnej muzyki kameralnej, raźno wkracza w sferę technik rozszerzonych i mikrotonowości. Mogę więc tylko napisać, że doceniam, ale wolę O’Rourke’a w starym sosie. Tamten i tak ma co najmniej pięć smaków. Ale uciekinier z Chicago najwyraźniej tęskni za Warszawską Jesienią. Mam nadzieję, że się tam kiedyś spotkamy.    

Dorzucić do tej pary trzeba Miho Hatori – weterankę japońskiego popu, wokalistkę znaną z grupy Cibo Matto, przynajmniej tym wszystkim, którzy pamiętają lata 90. (później ukazała się jeszcze płyta Hotel Valentine, ale tyle szumu nie narobiła), która w styczniu opublikowała bardzo zgrabną popową płytę Between Isekai and Slice of Life, częściowo inspirowaną z kolei, co już bardziej przewidywalne, japońskimi anime. Z przyjemnością nadrabiałem to w ostatni weekend.  

Oczywiście tak naprawdę nie mam pojęcia, za kim masowo tęsknią Japończycy. Za to wiem, za czym masowo tęsknimy w Polsce – za japońską popkulturą. Jest już polski przekład książki Matta Alta Czysty wymysł. Jak japońska popkultura podbiła świat. A niecierpliwych odsyłam do wywiadu, który już na początku tego roku przeprowadził z Altem mój redakcyjny kolega Mariusz Herma. Tezę książki i rozmowy mogę potwierdzić na przykładach z najbliższego otoczenia. Może i ja głębiej jeszcze wsiąknę w to, co się tam dzieje, Ishibashi i Hatori brzmią przekonująco.