Brzydkie słowo na g
Nowa płyta Jima O’Rourke’a zależnie od okoliczności i upodobań będzie dla was interesująca albo nie. I to jest banał, ale też świetna wiadomość. Bo nieważna może być kompletnie, wręcz niezauważalna, a pochłaniająca – bez reszty, być może nawet genialna, choć to słowo z trudem dziś przechodzi przez gardło. Geniusz, wirtuoz, maestro, opus magnum – słownik pojęć wzniosłych, ale starych, zdewaluowanych, obśmiewanych pewnie nawet przez samych kompozytorów awangardy. A O’Rourke, który ostatecznie wchodzi tu do tej konkurencji, zbierał materiał na swój utwór Shutting Down Here przez 30 lat – pomiędzy pierwszą wizytą w studiu GRM, które odwiedził jako młody pasjonat awangardy, ale a drugą, gdy pojawił się tam już jako klasyk i mistrz. Ta pierwsza miała miejsce około roku 1990. O’Rourke, 21-latek sfrustrowany brakiem narzędzi i porządnego studia muzyki elektronicznej na chicagowskiej uczelni, wybrał się do Europy, a wcześniej napisał listy do Paryża (GRM/IRCAM) i Hagi (Instytut Sonologii) – i obie te instytucje pozwolono mu odwiedzić, co opisywał w rzadkim w jego przypadku wywiadzie dla Tone Glow.
Shutting Down Here ukazało się pod koniec maja, na inaugurację nowej serii w katalogu GRM – portretów współczesnych twórców muzyki eksperymentalnej. I niby O’Rourke pod szyldem Steamroom wydaje album z muzyką eksperymentalną co kilka miesięcy, trudno nadążyć i sam przestałem próbować, ale to trochę inna historia. Tu napisał na zamówienie utwór: fantastycznie zbudowaną 34-minutową kompozycję, którą można sobie wyobrazić jako utwór na orkiestrę z dyrygentem zastygającym na całe minuty przy długim fragmencie largo. Powolna, lecz płynna, pełna finezji i delikatności kompozycja opowiadana jest zgodnie z poczuciem czasu trudnym do odtworzenia w dobie smartfonów. Kulminacyjny moment wyznacza długa partia trąbki. Cudowna koda to delikatnie schodzące akordy fortepianowe na altówkowym dronie. Jest w tym czekanie, może nawet samotność, ale też jakaś japońska już dyscyplina (autor od lat mieszka w Tokio) i pragnienie perfekcji. To utwór, w którym partiom elektronicznym – nagrywanym w różnych momentach – najstarsze pochodzą ponoć jeszcze z lat 90. – towarzyszy kameralny skład instrumentalistów: Eiko Ishibashi (partnerka życiowa autora) – fortepian, Atsuko Hatano – skrzypce, altówka, Eivind Lønning – trąbka. Są też fragmenty nagrań na taśmę. Trudno zaszufladkować ten rodzaj stylistyki, dodatkowo dotychczasowi słuchacze O’Rourke’a mogą do niej podchodzić z obawą, a krytycy „poważkowi” z niedowierzaniem – i może dlatego recenzji Shutting Down Here prawie nie ma, chociaż ukazała się już dwa miesiące temu.
Może to mieć też związek z dostępem: albumów O’Rourke’a w większości nie ma w streamingu. Nakład longplaya sprzedał się u źródła (chociaż ma go polski dystrybutor) – nie wiem, ile tego było, ale chyba bez nastawiania się na dużą sprzedaż. Miałem to na myśli, gdy pisałem o niezauważalności. To – i jeszcze jeden czynnik: przy tej skali dynamicznej muzyka momentami roztapia się w prawie absolutnej ciszy. Napisy „słuchać głośno” to w większości ściema. U O’Rourke’a mają sens – warto też zwrócić uwagę na uzupełniające je (przynajmniej na The Visitor było, tutaj opis na kopercie jest minimalistyczny, choć pojawia się Due to the wide dynamic levels, please adjust your volume accordingly) „na głośnikach”. To nie jest płyta na słuchawki. Albo po prostu mnie nie stać jeszcze na takie słuchawki.
Więc jeśli machniecie ręką nad tą płytą (zresztą wtedy pewnie nawet już tego nie czytacie) i nad dorobkiem tego fajno-alternatywno-rockowego gitarzysty i kompozytora, wzdychając, że to jakaś jego działalność hobbystyczna i że w dorobku mistrza z Chicago te elektroniczne czy elektroakustyczne bzdury są drugorzędne, to był pewnie najlepszy moment, żeby się ocknąć. Wszystkie te Eureki, Simple Songs, Sonic Youth i działania z Gastr Del Sol – w świetle tego, co stanowiło oś zainteresowań O’Rourke’a, to właśnie był raczej ten drugi plan. W cytowanym już wywiadzie autor mówi, że Shutting… to jego najważniejsza płyta, sumująca wszystkie doświadczenia z tej dziedziny w podobny sposób, jak The Visitor sumował tego „rockowego” O’Rourke’a (choć poza odwróconego tyłem artysty na okładce przypomina raczej moje ulubione Simple Songs). Tu mamy tego O’Rourke’a przez duże G.
JIM O’ROURKE Shutting Down Here, Portraits GRM 2020, 9/10
WYDARZENIA MUZYCZNE ONLINE W TYGODNIU
czwartek 23.07
22.00 W Nocnej Strefie w radiowej Dwójce gramy Jima O’Rourke’a (a ten pewnie szybko do Polski nie przyjedzie)
piątek 24.07
20.00 Wojtek Mazolewski Trio w ramach cyklu Dziedziniec Kultury 2020 >>szczegóły (technicznie to tutaj mamy transmisję tv – w TVP Kultura)
sobota 25.07
19.00 Marcin Świątkiewicz – w ramach cyklu Domówka z Dwójką >>szczegóły
20.00 16. Polish Boogie Festival – Online Edition >>szczegóły
niedziela 26.07
20.00 Piąty Domowy Salon Ambientu >>szczegóły
20.30 Piernikowski – Dogrywki na wakacjach – Strefa Kultury Wrocław >>szczegóły
środa 29.07
20.00 Wacław Zimpel – Nowe idzie od morza do Wrzeszcza >>szczegóły
czwartek 30.07
19.00 Magdalena Bojanowicz – live & online PROM Kultury >>szczegóły
20.00 Peter Brötzmann – online solo concert – Mózg >>szczegóły
20.00 Jerzy Mączyński – Jerry&The Pelican System – Virtual Tour >>szczegóły
piątek 31.07
19.00 Włodek Pawlik Summer Jazz Festival – koncert inauguracyjny >>szczegóły
niedziela 2.08
19.00 Mikromusic – Live + Stream Festival >>szczegóły