Rozmyty narrator

Gdyby jeszcze trzy lata temu, przy okazji płyty Tamagotchi, ktoś mi zapowiedział, że mam do czynienia z najlepszą wokalistką młodego pokolenia, pewnie bym się zdziwił. Duet Coals to nie jest styl, którym można wygrywać konkursy wokalne. A debiut, choć udany, mnie jeszcze do końca nie przekonał. Tymczasem tutaj, na płycie numer dwa, Kacha Kowalczyk wie, co chce osiągnąć – i robi to. A Łukasz Rozmysłowski stworzył produkcję o światowym charakterze. To rzeczy rzadko spotykające się na płycie popowej. A jeszcze na polskiej płycie popowej?

Prawie 20 lat temu na jednej z płyt Fisza pojawiło się hasło rozmyty. Otóż dziś rozmyty jest prawie cały pop, czego świadectwem druga płyta pochodzącego ze Śląska duetu Coals. Grają – jak wielu – piosenki wyraźnie inspirowane (nie)rzeczywistością czasów internetu. Dużo w nich melodii, delikatności, marzycielskiego nastroju, ale brzmią, jak gdyby – wzorem dzisiejszej muzyki elektronicznej – pozbawione zostały pewnej fizyczności, ciężaru. Tylko nie magnetyzmu. No i Coals robią to lepiej niż cała reszta.

Te powidoki piosenek, często w konkretny sposób odnoszące się do przeszłości (Sugar to wręcz rozmowa z Orinoco Flow Enyi, bębny w UFO to echo In the Air Tonight Phila Collinsa) są całkiem atrakcyjne, a na albumie „Docusoap”, nawiązującym tytułem do dokumentalnych tasiemców telewizyjnych – także stylistycznie własne, pewne, prawdopodobnie atrakcyjne także dla zagranicznej publiczności. Ważne są detale (jak te bębny albo delikatne, dezorientujące wibracje – smartfona? – w Sugar). Ucieczka w senne udziwnienia i zabiegi producenckie jest tu wyborem, nie koniecznością. Pomysłów na albumie nie brak, a Kacha Kowalczyk (znana też ze współtworzonego z Paszką duetu Muka, a ostatnio z przebojowych Dobrych duchów nagranych z Piernikowskim) jest jedną z tych wokalistek, u których technika dogania inwencję twórczą.

Coals to pop sprany, ale nie nijaki. Może przy okazji został wyprany z ambicji zawojowania list przebojów, ale to o niebo lepsze niż muzyka drażniąca banałem. Jego autorzy nie obudzili się do końca, albo nie do końca zasnęli, ale ich świat wydaje się bardziej fascynujący – jak (to już banał akurat, lecz mam nadzieję, że nie drażni) odbiór muzyki w takim półświadomym stanie. A jeśli polska literatura przedstawia ostatnio światu czułego narratora, to Coals dopisują do tego typ muzycznego rozmytego narratora.

COALS Docusoap, PIAS/Mystic 2020, 8-9/10