Trzy nowe filmy o muzyce, które trzeba zobaczyć

Jak co roku sygnalizuję rozpoczynający się właśnie festiwal Millennium Docs Against Gravity wpisem o muzycznych dokumentach. Jest ich i tym razem niemało, głównie w sekcji tradycyjnie nazwanej „Muza i wena”. Łącznie wszystkich dokumentów na różne tematy jest w tym roku ponad 140, a miast festiwalowych pięć (szczegóły tutaj). Z doświadczenia wiem, że filmy o muzyce (trzecia najważniejsza forma kontaktu z muzyką), które wam tu przepadną, nie zawsze będziecie mieli okazję obejrzeć gdziekolwiek indziej. A ponieważ sam miałem już okazję obejrzeć część programu DAG, na początek polecam trzy bardzo ważne tytuły:

1. KASETA: DOKUMENTALNA SKŁADANKA Cassette: A Documentary Mixtape, reż. Zack Taylor, Wielka Brytania 2016, 92 min
Wzruszyłem się na samą myśl o tym filmie, bo pięć lat temu miałem okazję wspominać o żmudnej społecznościowej zbiórce pieniędzy w moim artykule o powrocie kasety magnetofonowej. W końcu po latach Zack Taylor dopiął swego i wybrał się do Holandii, by nieopodal Eindhoven odnaleźć Lou Ottensa, głównego inżyniera, który w studiach projektowych Philipsa pracował najpierw nad kasetą (stworzoną w 1963 r.), a wiele lat później także nad standardem CD, czyli płytą kompaktową. Dziś ma prawie 91 lat i przeogromny dystans do tamtej historii, ale zarazem sytuacja jest dla niego niecodzienna, motywuje go do odkopania starych planów i odświeżenia paru kolejnych znajomości. Całą tę utrzymaną w leniwym tempie opowieść o odnajdywaniu grupy emerytów na sielankowej holenderskiej prowincji autor filmu konfrontuje z relacjami punkowców, dla których etos kasety jest właściwie ciągle żywy. Są załoganci od Cassette Store Day, mali wydawcy, ale są też Henry Rollins (dający – jak to on – ładny wykład o humanizmie kasety przed regałami z własną, imponującą kolekcją) i Ian MacKaye deklarujący, że nie wierzy w wieczność – co w jakiś sposób z etosem kasetowym się łączy. Jest Thurston Moore, ale ciekawiej o kasetach mówi Damien Jurado. Jest dziennikarz Rob Sheffield, który prezentując własną kolekcję opowiada o konkretnych momentach (Kaseta zachowuje dany moment!). Nie wiem, czy to wystarczająco mocny dokumentalny obrazek, żeby wywołać u kogoś fascynację kasetami, ale jednego jestem pewien: po obejrzeniu tego filmu nikt już nie wyrzuci starej kasety.

2. TONY CONRAD: TU I TERAZ Tony Conrad – Completely in the Present, reż. Tyler Hubby, USA 2016, 96 min
Bardzo, ale to bardzo ciekawy i w dodatku dość aktualny (bohater zmarł dokładnie rok temu) film o Tonym Conradzie, jednym z członków Dream Syndicate, kompozytorze, skrzypku, filmowcu i artyście wizualnym. Artyście totalnym czasów awangardy lat 60., który maczał palce w powstaniu The Velvet Underground (występy z zalążkiem tej formacji, The Primitives). Sympatycznym matematyku, którego ten dokument pozycjonuje właściwie jako kogoś, komu La Monte Young (nie ma go rzecz jasna w filmie, ale wychodzi na niezłe monstrum) odebrał w znacznym stopniu kluczową pozycję w światku minimalistów. Opisywany tu Tony Conrad mógł się rzeczywiście dać zmarginalizować. Cała historia robi się wiarygodna, bo widzimy w nim z jednej strony poczciwinę nieskorego do awantur, a z drugiej – człowieka, który miał tak wiele różnych pomysłów artystycznych, że po prostu nie musiał się trzymać jednego. Conrad opisuje swoje dążenie do „antyprofesjonalizmu” (Chciałem wymrzeć z komponowania – mówi w pewnym momencie), wchodzi na bliskie mi rejony, utrzymując, że jego dążeniem jest, by sztuka abstrakcyjna była zabawna, przyjemna. Ważne jest dla niego przeciwstawianie się autorytaryzmowi na każdym polu. Co ważne – oglądamy tu obszerne fragmenty filmów Conrada, za które – mam wrażenie – jest w rok po śmierci pamiętany dużo słabiej niż za muzykę. A co jeszcze ważniejsze – zaglądamy do gigantycznego archiwum zupełnie nieznanych nagrań artysty, które niebawem będą w jakiejś formie prezentowane światu. Koniecznie.

3. UCHO WEWNĘTRZNE, reż. Magdalena Gubała i Szymon Uliasz, Polska 2016, 74 min
To z kolei rzecz obowiązkowa dla tych, którzy śledzą polską scenę muzyki improwizowanej. Hybrydowy film, który jest w połowie biografią Mikołaja Trzaski, a w połowie opowieścią o improwizacji, może nawet próbą stworzenia polskiej odpowiedzi na słynne (przypominany zresztą przez Docs Against Gravity jakiś czas temu) Step Across the Border. Co więcej, Trzaska nie jest gorszym partnerem do rozmowy niż występujący w tamtym filmie Fred Frith, choć zupełnie innym – i tu każda rozmowa jest interesująca, przy czym wątki życiowe są w wypadku polskiego saksofonisty i klarnecisty chyba nawet ciekawsze. A w ich opowiadaniu film zatrzymuje się w pewnym momencie, by zgrabnie przeskoczyć czasy yassowe – być może dlatego, że już zostały opisane w bardzo dobrym dokumencie Miłość, a może dlatego, żeby zademonstrować jak kluczową postacią dla kontaktów między różnymi środowiskami jest od lat Trzaska, który swoją sytuację na scenie improwizacji opisuje ładnie i po swojemu naturalnie: To jest tak, że im jesteś starszy, tym jesteś lepszy (…) I w pewnym momencie stwierdziłem, że mam coś do dodania. Dla fanów najważniejsze tu będą podpatrywane okiem kamery próby i zakulisowe rozmowy z muzykami – wszystko kręcone w dość długim okresie, więc zbierające naprawdę kapitalną paletę postaci. Szczególnie ciekawa wydaje mi się pokazana tu praca Resonance Ensemble Kena Vandermarka z jego kapitalnym, gwiazdorskim składem, podpatrywana bodaj w Krakowie oraz próby i nagrania kwartetu klarnetowego Ircha z charakterystycznymi i nabierającymi metaforycznego znaczenia rozmowami o jedzeniu, które – jak sami muzycy mówią – są chlebem powszednim w kontaktach między muzykami. Są wypowiedzi gigantów (Peter Brötzmann, Joe McPhee – złapani przy okazji koncertu kwartetu Damage Is Done), jest Stasiuk (właściwie to w proporcjach nawet za długo), są zdjęcia z trasy tria Shofar po Ameryce, są krótkie animacje Marcina Podolca i realizacja dźwiękowa Marcina Lenarczyka, trochę rozdarty formalnie, ale bardzo cenny obrazek sceny.

W sekcji muzycznej DAG znajdziecie jeszcze kilka innych tytułów, m.in. Rumble. Jak Indianie zatrzęśli światem muzyki, Irański rave oraz Tam, gdzie powinniśmy być o Aidanie Moffacie, który pojawi się przy okazji jako specjalny gość festiwalu. Może dodam jeszcze kilka słów o nich podczas trwania imprezy (do 20 maja), nie opiszę jednak z góry całego programu. Wprawdzie jestem szalony, ale nie aż tak.