Będzie wojna o polski jazz!

Właściwie to już trwa. Jeśli ktoś jeszcze nie zagłosował w plebiscycie na najlepszą polską płytę jazzową rozpisanym przez załogę radiowej Dwójki, to ma jeszcze szansę do końca dnia. Setka nominacji wzbudza kontrowersje, bo musi, ale też kreśli ciekawy obraz zwarcia między starym a nowym. Mnie też kilku ważnych rzeczy na niej brakuje, ale starczyło, żeby bez zgrzytania zębami wytypować ulubioną trójkę z setki. Jest klimat do rozmowy na temat hierarchii w rodzimej płytotece jazzowej, a wyniki Dwójka opublikuje 30 kwietnia (będę miał mały wkład w Dzień Jazzu na jej antenie – pokomentuję koncert Mikrokolektywu i Pianohooligana). Oby miały taki rezonans jak ranking polskich piosenek Screenagers.

Wczorajsze wyniki Fryderyków w kategorii jazzowej z odnotowaniem Piotra Damasiewicza jako debiutanta też – może nie przełomowe, ale najciekawsze od dłuższego czasu. Niedawno okładka „Jazz Forum” z Marcinem Maseckim, powstała wreszcie nowa siła na rynku wydawniczym, której plany wyglądają bardzo obiecująco – w sumie coś się dzieje. Daleki jestem od hurraoptymizmu, ale mam wrażenie, że mamy ruch w dobrym kierunku.

Ogółem – mamy reformę. W komentarzu na Polityka.pl trochę się cieszę z odchudzenia liczby kategorii, ale też trochę narzekam na konieczność odchudzenia składu Akademii Fonograficznej. Moim zdaniem różne stare podziały firmowe dają znać o sobie, jest za dużo artystów i za dużo osób niezainteresowanych słuchaniem na bieżąco tego, co się ukazuje. Przy obecnej liczbie kategorii i składzie alternatywa, hip-hop i elektronika nie mają żadnych szans na zaistnienie w czołówce, a w tych dziedzinach bywamy mocni, więc drugi etap reformy jest po prostu koniecznością. Tu trzeba małego, sprawnego i zbalansowanego składu, bo tylko mocne, niezależne decyzje dadzą szansę na odbudowanie nagrody. Sam się chętnie wycofam z Akademii, gdyby to było konieczne z jakichś proceduralnych powodów dla poprawy sytuacji. W tym roku moje typy (spośród nominacji w czterech kategoriach obstawiłem 2 razy Marię Peszek, raz Skubasa i raz Kari Amirian) przepadły, nad czym ubolewam.

Ostatni tydzień był dość pracowity, recenzencko będę się próbował zrehabilitować w kolejnym, mimo majówki. Zresztą przecież ostatnio i tak nie ma konkurencji dla Starej Rzeki…