Incepcja z niedzieli na poniedziałek
Śniło mi się, że byłem na festiwalu Nowa Muzyka w Katowicach. Spośród wielu stresogennych sytuacji, które mój mózg postanowił przetrenować tej nocy (jak wiadomo, sny są naszym polem doświadczalnym), wśród których były…
1. Co u licha napisać w tym tekście, który mam dziś oddać do druku, skoro z pięciu rozmówców odezwał się tylko jeden?
2. Jak wyprawić dziecku urodziny, skoro samo jeszcze doskonale bawi się w każdym towarzystwie, a dla rodziców kinder bal to jednak spora dawka stresu?
3. Czy projekt, który miałem przygotować na wczoraj dam radę zrobić na pojutrze i czy w związku z tym ten, który obiecałem dwa miesiące temu już przepadł, czy jednak zdążę do niego wrócić w ciągu najbliższego półrocza?
…mózg postanowił wybrać i przetrenować właśnie wariant wyprawy do Katowic. Fakt, że na Nowej Muzyce dotąd nie byłem, napawa mnie wstydem, a to może mieć jakiś wpływ na podświadomość. Poza tym mózg zręcznie poradził sobie z innymi stresami, obsadzając w rolach epizodycznych moje dziecko, które we śnie musiałem zabrać na koncerty, oraz relację z imprezy, którą miałem we śnie napisać. Co razem dało już problem tak duży, że rzeczywiście próba generalna we śnie była uzasadniona.
Z koncertów wyświetlił mi się w postaci majaków sennych występ Autechre. Może dlatego, że wyobraźnię senną mam dość leniwą, a w tym wypadku nie trzeba było żadnej scenografii, tylko czarna przestrzeń i jakieś żarówki na pulpitach muzyków. A może dlatego, że Autechre – jako jednej z nielicznych grup sceny elektronicznej lat 90. – nie widziałem nigdy na żywo (może dlatego, że gdy byli w Polsce, grali w Katowicach). Ale myślę, że jednak dlatego, że ich płyty „Move Of Ten” słucham od dwóch miesięcy, nie mogąc w ogóle zorganizować sobie jakoś stosunku do tej muzyki. Autechre z ich abstrakcyjnymi konstrukcjami muzycznymi to jest dopiero problem do rozstrzygania w snach!
Ani „Quaristice”, ani wydana w tym roku „Oversteps” nie były płytami, które by mnie wciągnęły i oczarowały bez reszty, choć trudno powiedzieć, by były złe. Podobnie jest, niestety, z „Move Of Ten”, która jest znacznie bardziej zrytmizowana, łatwiejsza w odbiorze niż „Oversteps” – nawet okładka jakoś zaskakująco klarowna – ale też świadczy o pewnym wyczerpaniu formuły. Piękne basowe syntetyczne brzmienia i poszarpana struktura kompozycji to jedno, ale jałowość tychże ostatnich, to drugie. To jednocześnie rzecz, którą dopiero po kilku przesłuchaniach (słuchanie nowego materiału Autechre rozpoczynam z reguły od fascynacji brzmieniem) daje się zauważyć. Oczywiście – można powiedzieć, że o to tutaj chodzi. W zasadzie wszystko można powiedzieć, dokładnie tak jak w wypadku tłumaczenia snów. Z tego samego powodu, dla którego scenariusz „Incepcji” teoretycznie nie trzyma się kupy, ale w praktyce trudno obalić jego logikę.
AUTECHRE „Move Of Ten”
Warp 2010
6/10
Trzeba posłuchać: Posłuchać tak, ale zapamiętać tytuły utworów – to dopiero sztuka.
Komentarze
Cześć.
Chciałam Cię prosić o włączenie opcji ukazującej godziny publikacji blogu, ale przypomniało mi się, że czasami programujesz, a może zawsze. Więc serdecznie pozdrawiam, zastanawiając się jak można być zainteresowanym szczegółami aż do gruntu? Nie przypominam sobie, który aspekt w horoskopie za to odpowiada. Mimo wszystko podziwiam Cię za wiedzę.
i posluchalem Auterche, przyznam nie znam, takze nie jestem fanem
tego typu produkcji, cos mi przypomina kiedys zaslyszane Aphex Twin i popularny rowniez w Polsce Tortoise. Ok. Poszperalem wiecej i odnalazlem podobny genre AFX, Laszlo /GB/ – moze mniej znany, ale zabawny;
Polygon Window /”Audax Powder”/, Boards of Canada /”Sixtyten”/…wydaje mi sie, ze gdzies juz to slyszalem wszystko
w zamierzchlych czasach lat 80 i 90….jakby echo duetu Mark Bell & Gez Varley / czyli techno z Sheffield/. Piekne ilustracje muzyczne, bardzo plastyczne. Ale gusta, jak wiadomo…
Totez wracam do moich ulubionych gitarzystow Rory Gallaghera i Roya Buchanana.
Niedawno byl u nas/Goteborg,Szwecja/ T-Model Ford, amer. bluesaman, okolo 90. ale jakaz werwa, grajacy w stylu Delta&Chicago blues, ostatnia jego plyta „The Madies Man ” imponujaca. Zapomnialbym, Tom Jones, tak, wlasnie on soul i blues na ostatniej plycie „Praise and Blame” / i jacy muzycy Booker T Jones, Ethan Jones, BJ Cole/ „What Good Am I?”, komp.Dylana, rozpoczyna album….rzeczywiscie….very, very good.
autechre?
swego czasu narobiło bigosu.
potem po prostu IDM, niestety, szufladka.
zasłuchiwanie się w brzmienia coraz nowszej generacji hard- i soft- syntezatorów? teraz?
da się, jak fanem jest się. ale to chyba nie do końca jest muzyka…
sorry, upodobałem sobie Twojego bloga i rzucam głupimi komentarzami, ale jakoś w tym właśnie się odnajduję. A znam Cię i Hawryluka już od jakiegoś czasu [z zesłyszenia ;] i w Radiostacji i potem w Trójce i ostatnio nie słucham wieczorami…
Ale zacnie. Ale Autechre już BYŁO. Tendżerim & pochodne BYLI. Kombinatoryka stosowana pomiędzy analogiem a didżitalem- BYŁO.
Wszystko już było. Nie mogę się od tego tekstu ostatnio uwolnić…
PS. I nawet jak coś jest zajebiste, to szukam, czy już nie było. Chujnia.pl, czy coś.