13 polskich płyt roku
148 wpisów od maja i ponad 150 opisanych płyt na liczniku tego bloga pokazuje dobitnie, że czas zacząć się zwijać. Nie to, żebym zamierzał zamykać tego bloga. Co to, to nie. Chciałbym po prostu sukcesywnie – podobnie jak to robiłem między majem a grudniem – zamknąć rok, posprzątać za sobą na ile to tylko możliwe. Najbliższe dwa tygodnie na Polifonii (i na siostrzanym prywatnym blogu również – za chwilę pojawią się elementy spinające obie serie wpisów) wypełnią więc różnego rodzaju remanenty i podsumowania. W dość luźnym porządku i bez żadnego przywiązania do myślenia dziesiątkami czy setkami. Liczy się to, co się liczyło, a nie system, w jakim to zliczamy.
Na początek polski remanent. Dlaczego? Bo Polska jest… E, nieważne. Oto 13 najciekawszych płyt z najlepszego dla polskiej muzyki roku, jaki zdarzyło mi się obserwować. Jestem pełen entuzjazmu w stosunku do tego, co się działo na naszej scenie przez ostatnich 12 miesięcy i optymistą, jeśli chodzi o to, co się będzie działo wkrótce. Młoda fala artystów w Polsce przetrwa, bo ma pomysły na więcej niż jeden sezon, bo składa się w większości z ludzi, którzy nie potrafią żyć bez sztuki, bo w większości nie robi tego dla pieniędzy, bo ma w nosie prasę i ma cechy uniwersalnie doceniane. Mało?
Oto trzynaście polskich płyt roku 2010. Kolejność alfabetyczna, ale wybór nieprzypadkowy.
Igor Boxx „Breslau” (Ninja). To, co dobre w Skalpelu, przeniesione w nowy wymiar – inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami i tożsamością miasta muzyki ilustracyjnej. Więcej tutaj.
Indigo Tree „Blanik” (Antena Krzyku). Prosto, krótko, bez patosu, ale z niebywałym wyczuciem. Opisywałem ten album w Polityce i na blogu.
Kristen „Western Lands” (Lado ABC). Konsekwentnie sprowadzają do Polski brzmienia z okolic post-rocka i rozwijają się razem z nimi. Pisałem o tym tutaj, a po odświeżeniu sobie Kristen na koncercie nie mogę uwierzyć, dlaczego ten zespół wciąż grywa dla takiej małej publiczności.
Levity „Chopin Shuffle” (Universal). Najlepsze z roku Chopina, co zresztą pewnie i samemu Chopinowi by się spodobało – przy odrobinie poczucia humoru. Uwierzyłem wreszcie w Levity, czemu wyraz dawałem na blogu.
Mikołaj Bugajak „Strange Sounds and Inconceivable Deeds” (Nowe Nagrania). Gdyby taką płytę nagrał Olafur Arnalds, to miałby świetne recenzje od „Q” aż po „The Wire”. Bugajak (vel Noon) po cichu nagrał piękną, a przy tym zupełnie niebanalną płytę z okolic nurtu neoclassical, co wzmiankowałem tutaj.
Mikrokolektyw „Revisit” (Delmark). Takich rytmów jeszcze nie słyszałem. Taka współpraca dwóch muzyków na polskiej scenie zdarza się rzadko. Delmark wiedział, w co wchodzi. A idąc na koncert (grają trasę po Polsce do lutego) warto mieć na uwadze to, że na żywo wypadają jeszcze lepiej. Chwaliłem ich na blogu, a sukcesy polskich jazzmanów za granicą opisywałem w Polityce.
Mitch & Mitch With Their Incredible Combo „XXII Century Sound Pioneers” (Lado ABC). Najlepsza dotąd płyta M&M i pierwsza, która dobrze pokazuje potencjał tych muzyków. Centrum sceny Lado, która brylowała w roku 2010, co nietrudno zauważyć w tym zestawieniu. Opisywałem ich na prywatnym blogu – zdecydowanie zbyt pobieżnie.
Neurobot „Pętla Bohumina” (Monotype). Odkrywana po latach zagubiona płyta jednego z pierwszych polskich kolektywów elektronicznej improwizacji. Nie zestarzała się przez dziewięć lat, o czym pisałem tutaj. Nie dla wszystkich, jak wszystko, co ma daleki od przeciętności smak.
Newest Zealand „Newest Zealand” (Ampersand). Studyjnie nowy zespół współtwórcy The Car Is On Fire nie zawiódł. Poczekajmy teraz, co z tego wyniknie – ja mam spore nadzieje, o czym świadczyć może jeden ze starszych wpisów na tym blogu.
Niwea „01” (Qulturap). Moja ulubiona płyta pierwszego półrocza. Wybitny album, za który Bąkowski powinien mieć status Masłowskiej i oprócz Fryderyka dostać Nike. Ale może i lepiej, że nie ma, bo dzięki temu jest szansa, że jeszcze cokolwiek fajnego zrobi wspólnie z Dawidem Szczęsnym w czasie, gdy ja będę zbierał szczękę z podłogi. Moją bezsilność w stosunku do „01” próbowałem ujawnić tutaj.
Paristetris „Honey Darlin’” (Lado ABC). Po mojej ulubionej płycie ubiegłego roku zespół nie obniża lotów i kombinuje, zmieniając trochę brzmienie. Mnie się to znowu podoba tak bardzo, że i tu, i tu sygnalizowałem. Polecam też nieskromnie rozmowę z Marcinem Maseckim na stronie Polityka.pl.
Smolik „Smolik” (4) (Kayax). Może nie największa, ale na pewno jedna z najprzyjemniejszych płyt roku, ze świetnym singlem i fenomenalną produkcją. Andrzej Smolik, co może trochę nudne, zasłużył znowu na brawa.
Teielte „Homeworkz” (U Know Me Records). O tym było ledwie wpis niżej, więc nie będę się powtarzał. Świetny album elektroniczny, którym możecie się pochwalić przed znajomym didżejem z Zachodu.
Mocne rezerwy: Pink Freud, Aabzu, Baaba, L.U.C., D4D, Trifonidis, Out Of Tune, The Black Tapes, The Complainer, Karbido, Twilite, We Call It A Sound, Job Karma, IncarNations, Jazzpospolita, Kyst, Brasil & The Gallowbrothers Band, Marcin Masecki, Małe Instrumenty, Mosaic, zapewne również Paula i Karol, ale tych jednych po prostu nie zdążyłem przesłuchać (będzie jakiś oddzielny wpis w styczniu). Jeszcze mało??? To proszę o komentarz.
Komentarze
Ed Wood
Małe instrumenty to chyba zeszły rok jeszcze. Tak czy siak, płyta świetna.
Od siebie dorzucę jeszcze Eldo, Village Kollektiv, Brodkę, Młynarskiego… ale z polskich płyt w tym roku największe wrażenie zrobiły na mnie „Kilka numerów o czymś” Małpy, choć to z zeszłego roku rzecz.
I jeszcze warto zwrócić uwagę na podwójny album Cukunft i Mikołaj Trzaska Ircha Clarinet Quintet with Joe McPhee http://www.popupmusic.pl/no/28/recenzje/1165/mikolaj-trzaska-ircha-clarinet-quintet-with-joe-mcphee-lark-uprising Udział McPhee należy raczej traktować jako nobilitację krajowych artystów, a nie czynnik wykluczający z tej kategorii Kapitalna płyta, która zupełnie przepadła medialnie, niestety
Nieskromnie polecam drugie (po Teielte) wydawnictwo U Know Me Records – Kixnare „Digital Garden”. Pełen odsłuch tutaj -> http://kixnare.bandcamp.com/album/digital-garden
W tym tygodniu winyl trafia do sprzedaży, cd od dobrego miesiąca już się sprzedaje.
Z moich typów to Newest Zealand,Poe,Pezet/Małolat,Furia Futrzaków i Microexpressions , nigdy natomiast nie zrozumiem internetowego fenomenu płyty „Granda” Brodki.
CIEŚLAK I KSIĘŻNICZKI!!!
Z tej 13 bardzo mnie dziwi obecność słabiutkich Niwei i Igora Boxxa, reszta co prawda w większości nie moje typy, ale doceniam. Oprócz tego brakuje mi chociaż w formie wspomnienia Tin Pan Alley oraz Pogodno.
też mi brakuje Cieślaka i Księżniczek
tak, zdecydowanie brakuje w zestawieniu Cieślaka i Księżniczek!
@łh: że niby ‚Breslau’ słabiutki? pfff!
@łh –> O tak, o Cieślaku ewidentnie zapomniałem, powinien być w rezerwie. Tin Pan Alley też by się tam zmieścił. Z Pogodno mam problem tzw. starego fana. Mnie się ten nowy skład nie podoba. Z kolei będę bronił płyty Igor Boxx – może i gorsza od Skalpela, ale gdyby debiutant nagrał tę płytę, toby wokół niego było niesamowite halo. Płyta z każdym przesłuchaniem zyskuje – w przeciwieństwie do np. Jazzpospolitej. Co do Niwei, obroni się sama.
@jacek marczuk –> Ja nie rozumiem fenomenu tej płyty w ogóle. 🙂
@PopUp –> Co do Trzaski, masz rację. Przepadł. W sumie sam jestem tego dowodem, ale to tylko potwierdzenie, jak dobry był ten rok w całości dla polskiej muzyki. Ed Wood i Cukunft w pewnym sensie przyćmiła reszta premier z Lado. W tym roku niewiele zabrakło do tego, żeby całą dziesiątkę wybierać z katalogu Lado ABC.
@wieczór –> Z tej listy wybrałbym Village Kollektiv, chociaż Młynarski też ok.
@buszkers –> Biję się w piersi, słuchając Kixnare’a. 😉
Wieczór: Małe Instrumenty – pewnie chodzi o Chopina, a nie Antonisza.
Dorzucam od siebie przede wszystkim projekt Hera (Zimpel, Posteremczak, Wójciński, Szpura), Zbigniewa Seiferta nagrania odkopane, bardzo przyjemne Digit All Love i Mikromusic. Warto odnotować debiut Magdy, choć to mało „polska” płyta i nie całkiem doskonała, Agę Zaryan w Blue Note, no i Czesława, który śmiało odświeżył nam pop 🙂
Manego Lewego z Indigo tree znam 🙂 pozdrawiam dobra nuta
Niestety, nie znam wymienionych przez szanownego Moderatora
albumow. Moge jedynie polecic do kolekcji albumow roku 2010 plyte:
Slawka WIERZCHOLSKIEGO+Jana Bledowskiego z grupa Nocna Zmiana Bluesa
„Koncert w Suwalkach” (Warner Music Poland 2010).
czyli Blues mieszka w Polsce
(Wierzcholski, chyba jedyny harmonijkarz w Kraju. ktory rzeczywiscie potrafi grac bluesa…nie gorszy chyba od Jasona Ricci (US) ————
http://www.youtube.com/watch?v=3_sOK8a3hJ0&feature=fvw
Całych koncertów czterech artystów wymienionych w tej trzynastce oraz kilku innych z jej okolic można posłuchać na http://archive.from-stage.com/ – zapraszam 🙂
@ Ozzy:Przepraszam, ale muszę zaprotestować. Moim zdaniem jedynym prawdziwie amerykańskim Polakiem grającym na harmonijce jest niestety nie wspomniany przez Ciebie pan Wierzcholski (którego twórczości nie kojarzę w ogóle), lecz oczywiście Łukasz Wiśniewski (znany w kręgach koneserów jako „Wiśnia”).
Polecam wszystkim serdecznie jego nagrania!
http://www.youtube.com/watch?v=y63bQLl8eRU&feature=related
Brakuje mi na tej liście Digit All Love i Kim Nowak Za to Pink Freud I Jazzpospolitą doceniłbym bardziej
Jeszcze czegoś im brakuje, ale gorąco kibicuję postmetalowcom z Guantanamo Party Program (płyty nie słyszałem, ale widziałem ich kilka razy na żywo).
A mnie dziwi brak Kawałka Kulki. Nie znalazłem żadnego Pana wpisu o nich ale widzę, że nie ma ich na Pana liście premier na ten rok. Pan wiedział, że wydali płytę? Bo jak czytam zestawienie (o mocnych rezerwach nie wspominając) to rozumiem, że ich Pan nie słuchał. Pozdrawiam i płodnego przyszłego!
Brak Lachowicza i Kim Novak, nieładnie
hej tel-yvi,
nie bede sie z Toba sprzeczac o „prawdziwie polskich Amerykanach” grajacych na harmonijce. Poslucham rzeczonego przez Ciebie z wielka atencja.
Pozdrawiam serdecznie.
Hej tel – yvi,
a wiec, coz moge powiedziec o Lukaszu Wisniewskim? Jak na poczatkujacego harmonijkarza chyba jest…OK. Jednakowoz czy jest „prawdziwie amerykanskim Polakiem” (coz za dziwolag!)? Nie moglem, niestety, znalezc cos w jego grze „amerykanizmu”. Rowniez towarzyszacy mu muzycy maja wielki klopot z wspolnym muzykowaniem, jakby grali kazdy sobie i z osobna.
Lukaszowi polecam bardzo wnikliwego sluchania mistrzow tego instrumentu jak Paula Butterfielda, Sonny Terry´ego, Bobby Rusha czy Williama Clarka. Wiele by sie nauczyl sluchajac niezapomnianego Rysia Skibinskiego (LP Ostatni koncert+Krzak) a moze lekcje Jasona Ricci na youtube (Beginning Harmonica, lesson #1, c harp)
Pozdrawiam swiatecznie z bozonarodzeniowym bluesem
http://www.youtube.com/watch?v=A3OTJROrbok
brakuje mi Ed Wood’a, w mojej 13 jest bardzo wysoko!
@jacek marczuk
internetowego? hm
„Wieczór: Małe Instrumenty – pewnie chodzi o Chopina, a nie Antonisza.”
przegapiłem w takim razie. w sumie się nie dziwię, bo w tym roku od wszystkiego związanego z chopinem uciekałem jak najdalej gdzieś od marca.
a Digit All Love i ich płyta „V”??-jedna z (a może i naj naj) najdojrzalszych płyt wydanych przez polski zespół/wykonawcę w 2010roku!!
Karbido w mocnej rezerwie.
Ciekawe czy za „Stolik” czy za Music4Buildings?
a l.stadt?
Mało wpisów? Nie dziwię się zupełnie; muzyki się przede wszystkim słucha.
Aby o muzyce opowiadać, czy pisać trzeba mieć talent, swadę i pióro na miarę Stefana Kisielewskiego lub Tyrmanda. Ponadto, nie te czasy aby epatować czytelników news’ami o wydarzeniach w jazz’ie i na jego obrzeżach. Internet daje nam fantastyczną możliwość być na bieżąco a może nawet trochę ponad to. Czasami w sieci znajduję takie rzeczy, że dech zapiera. Nie potrzeba mi podpowiadać czego mam słuchać. Zresztą, zawsze jest cień wątpliwości jak się czyta coś o znajdujących sie na rynku, bądź będących na dorobku muzykach – czy aby to co o nich napisano to przypadkiem nie jest ‚advertorial’?
@Alexander –> Za „Stolik”.
@atsamo –> Nie jest.
choć generalnie się zgadzam, to nie mogę pojąć niwei w tym zestawieniu. Słucham tej płyty i słucham, ale ona jest dramatycznie słaba… Masłowską przecież uwielbiam, eksperymenty muzyczne i liryczne też, ale Niwei nie. Co jest ze mną nie tak?
@Alek –> de gustibus… i tak dalej. Niwea to po prostu bardzo konkretna propozycja: albo się kocha, albo się odrzuca, więc sprzeczne opinie to normalna rzecz.
@ALEK zgadzam się z Panem . Niwea jest ŻADNA robią wokół siebie wielkie halo a jest to kompozycyjnie nijakie , wykonawczo tez bez sensu
No i jeszcze pomysł „wytwórni płytowej nawiązującej do alma artu ” w której p. Bąkowski gra pierwsze skrzypce – to żart czy ten chłopiec i jego koledzy są aż takimi bufonami zeby porównywac się do free jazzowców z lat 70 tych, twórców fluxus jak Emett Williams czy współczesnych WYBITNYCH choc zapomnianych kompozytorów jak Andrzej Bieżan ?
@BCH co to za tekst „Gdyby taką płytę nagrał Olafur Arnalds, to miałby świetne recenzje od “Q” aż po “The Wire”. Widocznie Noon nie nagrał takiej płyty i już skoro recenzje tej ani innych płyt poza moze Mikrokolektywem praktycznie nigdzie się nie ukazują w pismach o których autor wspomina
^”Widocznie Noon nie nagrał takiej płyty i już skoro recenzje tej ani innych płyt poza m….”
Nie zastanawiales sie nigdy nad wplywem, jaki ma (np.) pochodzenia autora na recepcje jego tworczosci przez „uznane i ukochane” media?
@grom68 –> Uproszczę: gdyby Bugajak się nazywał Arnalds (czyli miał już wyrobioną markę za granicą), to zebrałby świetne recenzje. Na tej płycie jest po prostu lepszy, ma świetny pomysł na całość, pięknie gra rozpływająca się warstwa rytmiczna tej płyty. A ta przy okazji – słuchał Pan? Jak wrażenia?
Co do uwagi na temat Niwei: tak się składa, że jeśli ktoś ma prawo nawiązywać do Fluxusa z jego konotacjami plastycznymi, literackimi i muzycznymi naraz, to właśnie ludzie tacy jak Bąkowski. Swoją drogą nie wydaje się Panu, że wystawianie teraz pomnika ludziom z Fluxusa i AA, a potem otaczanie go płotem nie do sforsowania dla „chłopca i jego kolegów” to dość odległe od idei awangardy?
Poza tym nie zauważyłem, żeby Niwea robiła wokół siebie jakieś halo – jeśli już, to halo wokół nich robią dziennikarze.
a dla mnie w tym roku numerem 1 zdecydowanie jest Sorry Boys
@Bartek ( pozowlę sobie Internetowym zwyczajem po imieniu ) uff nikomu nie wystawiam pomnika po prostu mowie SPRAWDZAM , kudy tym ludziom do AA. Niech to w koncu ktos powie
Co do Wire czy innych pism – przejrzyj o kim z Polski jeszzce tam było a o kim np nie napisałes. Sprawa jest naprawde nie bardzo trudna Noon jest OKej jak na Polske nie jak na swiat . Niestety trzeba sie „troche postarac ” słac plyty , jeszcze raz słac , probowac i jeszcze raz probowac zreszta nie mowie tu tylko o recenzjach , mowie takze o dystrybucji . Poza takim np. Monotype i Mikrokolektywie – NIKT z ludzi których wymieniłes powyżej nie zaistniał za granicą, dlatego pisanie typu „Pierwsza 10 w wykonaiu Lada ” to IMHO lekka przesada.
To że osoby piszące o muzyce ( nie używam okreslenia dziennikarze bo dziennikarzem to jest Ed Pinset , Derek Womsley czy Biba Kopf ) robia jakies halo wokol Dawida i p. Bakowskiego są lekko niezorientowane to juz niestety nie moja wina . Ciebie nie zaliczam do tych „zagubionych gajowych” wiec prosze tylko o wiecej dystansu w podsumowaniu
@grom68 –> Też cenię te zwyczaje, więc miło mi – zwróciłeś się do Alka per „Pan” – stąd moja reakcja.
Nie mam złudzeń, nie zgodzimy się pewnie co do wartości Niwei, ale to akurat naprawdę specyficznie odbierana muzyka. Co do zaistnienia za granicą:
Igor Boxx – płyta wydana na cały świat przez Ninję, koncert promocyjny w Londynie,
Levity – udane występy na Tokyo Jazz Festival, komplementy od Satoko Fujii,
Kristen – produkowali płytę w Chicago,
Paristetris – produkowali nowy album w Londynie, będą koncertować za granicą z tym materiałem,
Mitch & Mitch – w przyszłym roku grywają tylko za granicą,
Małe Instrumenty – wspólnie z Pierre’em Bastienem koncertowali w Wielkiej Brytanii,
Karbido – dostali za „Stolik” chyba wszelkie możliwe nagrody teatralne, dziesiątki razy pokazywali spektakl za granicą,
Teielte – świetne recenzje na anglojęzycznych blogach fachowych, dystrybucja na świat.
„The Wire”, który uwielbiam, też nie jest pępkiem świata. Biba Kopf odwiedził w tym roku Polskę, zrobił o naszej muzyce potężny materiał w lipcowym wydaniu, ale też nie zdążył posłuchać wszystkiego i porozmawiać z każdym. Mimo to omówił w swoim tekście Pink Freud, The Complainera, Cieślaka, Wojcka Czerna, Małe Instrumenty, a jeśli chodzi o Lado: Baabę, Raphaela Rogińskiego, sporo miejsca poświęcając wreszcie Maciowi Morettiemu.
Nie jest więc tak źle z ta obecnością, ale nie wszyscy starają się dotrzeć za granicę. Więc zgadzam się z tym, że trzeba słać płyty – tego etapu nikt nie przeskoczy.
Tak czy owak dzięki za oba komentarze, które na pewno dobrze służą dyskusji.
pozdrawiam seredcznie
mirt – handmade man
Polecam Sorry Boys,
gdy usłayszałem pierwszy singiel Cancer Sign Love, noto zaginąłem w akcji. Wokalistka nie dość że urzeka, czaruje, to ma tak piękny głos. Cała płyta okraszona pięknym albumem , i muzyką!
polecam Wam z całego serca, ogromnei się ciesze że tacy artysci są doceniani, w podsumowaniach mam nadzieję że dostaną nominacje do fryderyków bo nie mozna przeoczyć takich zespołów.
Mnie smuci brak płyt Don Guralesko i Wdowy, bo to najświeże i najciekawsze z rzeczy, które wydano w tym roku w polskim rapie, śmiało zresztą ponad jego tematykę i brzmienie wychodzące. Matheo i Szogun nie dorównują produkcjom amerykańskim. Przebijają większość z nich.
Brakuje Village Kollektiv i Kixnare’a – ale to już zauważyli inni. Szkoda płyty trio Janusza Prusinowskiego, powinna mieć cieplutkie miejsce w rezerwach. I Morowe – ciekawe, ciekawe.
W Qulturapie Tryp wyszedł, taka alternatywna supergrupa, jestem ciekaw Twojej opinii, sam jeszcze nie słyszałem.
Dostałem papierowe wydanie nowego „Wire” i zauważyłem, że ich naczelny we wstępniaku elegancko spiął wątek płyt roku z kwestią obecności polskich zespołów za granicą, pisząc tak:
„Returning to Poland for the first time in a decade, however, it was tremendously exciting to catch up on 20 years of outsider music activity, and releases from The Complainer, Wojtek Czern’s Obuh label, cellist Mikolaj Palosz, Robert Piotrowicz, Anna Zaradny and Scianka have since dominated much of my listening. Cieślak I Księżniczki, the self-titled album by Scianka leader Maciej Cieślak’s new group Cieślak And The Princesses, is a late contender for my album of the year. Driven by his female string trio, it’s a gorgeous set of melancholy neo-baroque pop songs that reopen paths not taken by artists associated with the Harvest label back in the early 1970s.”
Miło, może coś się w przyszłym roku ruszy w kwestii obecności. Bo moim skromnym zdaniem w krajowej muzyce jest wybitnie dobrze, ale płyty faktycznie śle mało kto. W sumie się zastanawiam, czy to obecnie nadal jest optymalna strategia, bo większą rozpoznawalność i dochody mogą dać koncerty i festiwale, a tych na podstawie przesłuchania płyt i tak się nie bukuje. Ale to zupełnie inna historia
Kilkanaście wpisów temu pisałeś o trudnej roli recenzenta płyt. Przygotowanie rocznego podsumowania jest kolejnym argumentem potwierdzającym słuszność tej tezy. Gdy nie ma dobrych płyt – wybiera się często na siłę, kiedy przychodzi rok obfitości (jak ten) – typów jest tak dużo, że nie wiadomo co wyróżnić. Oby tak było jak najczęściej.
Co do płyty Niwei ( moja polska płyta roku ) – dawno moja wyobraźnia nie została tak pobudzona. Myślę, że całość daje niesamowite pole do interpretacji – stąd takie skrajne opinie.
Zdecydowanie brakuje mi tutaj kilku polskich pozycji, chociażby:
Lebowski – Cinematic
Disperse – Journey Throught The Hidden Gardens
Może to tutaj okazać się niestosowne, ale proszę zwrócić uwagę na płytę niejakiej Anny Wyszkoni. Niezwykła wrażliwość, dobre piosenki ze starej szkoły, wyczucie i umiejętne wykorzystania własnego głosu. No i genialna produkcja Kondrackiego i Galińskiego (tego od Młynarskiego i Dąbrowskiej). Ja jestem pod wrażeniem, choć popu, zwłaszcza tego wtłaczanego nam przez radio, raczej nie słucham. To według mnie Sława Przybylska, Kunicka i Santor naszych czasów. Stawiam tą płytę na równi z moją ulubioną Młynarski Plays Młynarski. Zbyt banalne?
Kixnare znakomity i b szczesnego EP-ka na poziomie. Pozdrawiam.