Naprawde jaka jestes
Rada Języka Polskiego zaczęła kampanię „Język polski jest ą-ę”. Bardzo mi się ta akcja podoba, choć kampania kojarzy się u nas niebezpiecznie – z wrześniem i z sytuacją nie do obrony. Sam jestem zwolennikiem wpisywania polskich znaków w esemesach, za co miesięcznie płacę, lekko licząc, ok. 20 zł. Mam bowiem oddzielnie liczone w rachunku wiadomości tekstowe, a ponieważ w prawie każdej jest kilka polskich ogonków, liczą mi się podwójnie lub potrójnie. Ba, nawet telefon kupiłem sobie taki, żeby te polskie znaki dało się bez większych przeszkód wpisywać. I co z tego dziś mam? W swojej grupie wiekowej (35-44) jestem wśród 80 proc. „zawsze używających” polskich znaków*. Żeby nie było tak różowo – od strony muzycznej kampania nie jest tak bardzo ą-ę.
Muszę się w tym momencie czepnąć ścieżki dźwiękowej, bo chociaż Łukasz Zagrobelny w niczym mi nie zawinił, szczególnie w tej szlachetnej sytuacji
to przecież można było po prostu wziąć pierwotny, oryginalny pomysł Łony, utrwalony już jako niepisany hymn młodych polskich ogonkowców:
Jedna z najładniejszych polskich piosenek po podobnym zabiegu brzmiałaby: „Naprawde jaka jestes / Nie wie nikt”. Jej instrumentalna, wczesna wersja znalazła się na płycie pod tym samym tytułem Włodzimierza Nahornego wydanej oryginalnie w roku 1971. To jeden z tych albumów, który – choć trudno w to uwierzyć – nigdy nie doczekał się wznowienia na CD, aż do teraz, gdy stosowne wznowienie przygotowała firma GAD Records. Pisałem już o jej świetnie przygotowanych reedycjach i naturalnym statusie polskiego Soul Jazz Records. Ale po kilku bombowych strzałach, z których dwa relacjonowałem tu i tu (a do których można dopisać rewelacyjny album „Sweet Beat” Ptaszyna Wróblewskiego) płyta Nahornego jest mimo wszystko pozycją nieco słabszą. To, co wydaje się rewelacyjne w oryginale, traci nieco w wersji instrumentalnej, choć aranżerzy są z pierwszej półki (Ptaszyn, Stańko, Tomasz Ochalski), gra duża orkiestra, a lider sam wykonuje partie solowe różnych instrumentów. Do tego klasyczna okładka Marka Karewicza.
Sam pomysł jazzowych opracowań Breakoutów czy Skaldów jako nowego polskiego kanonu wydaje się interesujący, rzecz jest jednak odrobinę przelukrowana, a duża orkiestra utrudnia moim zdaniem złapanie groove’u w stylu najlepszych nagrań ówczesnej zamorskiej bossa novy czy funku. Całość jest więc propozycją dla znawców tematu i kolekcjonerów, zbyt dużo nagrań easy listening z Zachodu trafiło do polski w ostatnim czasie, by podchodzić do tego bezkrytycznie, choć oczywiście należy się Nahornemu i GAD-owi uwaga, bo historycznie to płyta ważna. Tak jak ważne będą kiedyś płyty Łony, a utwory Zagrobelnego już niekoniecznie.
Nahornego znajdziecie oczywiście w serwisach streamingowych (że tak wrócę do tematu ostatnich tygodni). Pod warunkiem, że wpiszecie „Wlodzimierz” – tylko WiMP pod jedną płytą podpisuje Włodzimierza Nahornego. Mam wrażenie, że powinniśmy zadbać w równej mierze o świadomość pisowni polskich słów i nazwisk za granicą, także w zglobalizowanych firmach sektora artystycznego (no i w przybudówkach światowych telekomów). Bo jej portret jest na razie dość przygnębiający.
WŁODZIMIERZ NAHORNY
„Jej portret”
GAD Records 2013
Trzeba posłuchać: numer 1, ale każdy już słyszał.
* A jednocześnie pomstuję na to, że blogowy serwis WordPress w tej wersji nie pozwala mi na proste wpisywanie z klawiatury polskich – czyli górnych i dolnych – cudzysłowów.
Komentarze
Kevin Ayers odszedł…
http://www.guardian.co.uk/music/2013/feb/20/kevin-ayers-dies-aged-68
(wiem, że offtopicowo, lecz trochę też „tykając” czasów, z których pochodzi omawiana dziś płyta; poza tym, jeśli nie tu, to gdzie…?)
Pisanie SMSów z polskimi znakami to jedno, a telefon odbiorcy ustawiony tak, aby się wyświetlały to drugie. Co z tego, że piszę z polskimi znakami, jeśli na ekranie odbiorcy i tak wszystkie się gubią?
„Ogonkow” jak najszybciej trzeba sie pozbyc. Jak sie operuje tylko jezykiem polskim, to uzyteczne, ale co zrobic, jak na codzien trzeba pisac po angielsku, polsku, rosyjsku i czesku. Tu ogonki, tu cyrylica, tu znaki diakrytczne. I co przestawiac klawiature za kazdym razem? Po to zeby napisac kilka zdan? Jasne, ze najprosciej byloby uzywac tylko angielskiego – jezyka sieci, ale nie wszyscy rozumieja wystarczajaco. I tak sie ciesze, ze nie dozyje tych czasow kiedy powszechny bedzie Mandarin.
Pozdrawiam.
P.S. Pamietam jeszcze czasy, gdy uzywalo sie dalekopisu, ktory nie mial cyrylicy, wiec uzywalo sie po rosyjsku transkrypcji fonetycznej. I tez dzialalo.
@werbalista
transkrypcja fonetyczna danego jezyka tez ma reguly, przeto niezaleznie od tego…uczyc sie, uczyc sie…еще раз учится.Hebrajski wspolczesny jest ciekawy pod wzgledem diakrytyki – opuszcza sie ja.
@ ozzy
22 lutego o godz. 19:43
Rozsmieszyles mnie tymi regulami transkrypcji. Mieszkam w USA i widzialem tyle trankrypcji tego samego rosyjskiego nazwiska na oficjalnych dokumentach, ze to prawie nie do uwierzenia. Standard transkrypcji fonetycznej z rosyjskiego, to byla wersja francuska, ale teraz nie ma standardu i uzywa sie wersji tez wersji angielskiej i niemieckiej. Stad prosta litera „Sz” pisana w transkrypcji jest jako „Ch”; „Sh”; lub „Sch”. Dla tych, ktorzy znaja rosyjski to proste, ale dla tych, ktorzy nie znaja… A w komputerach jakie zamieszanie.
@werbalista
oczywiscie reguly transkrypcji sa scisle do uzytku bibliotecznego a takze dla jezykow nie poslugujacych lacinskim alfabetem.Chodzi o rzecz prosta, czyli jak najwierniej zapisac fonetyke danego jezyka. Podane przez Ciebie przyklady dosc dobrze przyblizaja te zamieszanie.
Nieelegancko wchodząc z butami w temat, przypominam, że jutro w Basenie Artystycznym SOAP&SKIN. Warto się wybrać!
„ąę” coś mi to mówi również o wierszach koleżanki:
http://allegro.pl/ea-slodownik-agnieszka-tomik-poezji-i3026403346.html
http://www.albertus.pl/ksiazka-e-a-tomik-poezji-agnieszka-slodownik-235550/
Z całym szacunkiem, ale pomysł, żeby wyeliminować polskie znaki diaktrytyczne, jest, delikatnie mówiąc, niefortunny. Z kilku powodów. Po pierwsze, pisownia polska odzwierciedla wymowę. „Łąką” czytamy „łąka”. Nie będziemy czytać „laka” jaka „łąką”, bo laka to przecież rodzaj żywicy. I tu druga kwestia, polskie znaki pozwalają na zapisanie słów mających różne znaczenie i uniknięcie nieporozumień. Kontekst w banalnych i codziennych sytuacjach językowych pozwala na właściwie zrozumienie się (że przywołam znany i wulgarny przykład, z „laską”, a właściwie „laska”, i „łaską” – z reguły wiemy, kto chce nam co zrobić). Jednak w bardziej złożonych sytuacjach językowych – literackich, naukowych, publicystycznych itp. – ma to kolosalne znaczenie.
@KK –> Bardzo dziękuję za ten głos rozsądku.
Dołączył bym jeszcze ” ć „.
Po sesji egzaminacyjnej dostałem od córki SMS ” wszystko na piec „.
Byłem przekonany, że oblała, piec skojarzył mi się ze ” spaleniem”. Okazało się, że chodziło o piątki.
@ KK
22 lutego o godz. 23:12 et al.
Rowniez z calym szacunkiem, ale moge podac przyklad jezyka, ktory poradzil sobie z tym problemem. Jest serbsko-chorwacki, ktory stosuje zarowno cyrilice, jak i alfabet lacinski bez ogonkow, znakow diakrytycznych, w bardzo uproszczonej formie. Tendencja jest i bedzie szla w kierunku uproszczenia pisowni, bo to bardzo trudno trzymac sie poprawnych regul pisowni, uzywajac wielu jezykow na raz (moge dorzucic hiszpanski i portugalski, ktore jeszcze uzywaja tyldy, podwojnych wykrzyknikow i znakow zapytania). Choc teoretycznie latwo jest przestawic klawiature komputera, to w praktyce jest to skomplikowane, jesli uzywa sie wielu jezykow jednoczesnie. Wlasnie przeczytalem, ze juz ponad polowa Polakow nie uzywa ogonkow w sieci. Wprawdzie zubozy to jezyk, ale niekoniecznie. Jako przyklad moge podac wymowe wyrazow, ktora jest inna w jezyku polskim, a inna w angielskim, gdzie dzwieczne spolgloski wymawia sie wyraznie; wiec po po polsku „chleb” wymawia sie ”chlep”; ”gaz”, to ”gas”; ”standard”, to ”standart”, wiec pisownia nie oddaje fonetyki. Sam sie lapie, ze po wielu latach w USA przyjalem amerykanska wymowe nawet po polsku, co nieraz smiesznie brzmi. Angielski jest jeszcze gorszy pod tym wzgledem, bo pisownia prawie nigdy nie ma zwiazku z wymowa; tyle tylko, ze zrobil sie to jezyk miedzynarodowy.
W Polsce bylo juz wiele reform – zwyczajowych i oficjalnych – pisowni, pora wiec na nastepna. Ktora w sieci i tak sie dzieje.
Pozdrawiam.
@ Werbalista
Zupełnie mnie nie przekonuje to, co piszesz. Ale po kolei.
Nie jestem językoznawcą i na języku serbsko-chorwackim się nie znam, ale abstrahując od tego, że status tego języka jest dość skomplikowany, to w jego zapisie, o czym można przeczytać choćby na Wikipedii, w stosunku do prostej łacinki jest więcej liter (č ć dž đ š ž plus dwuznaki), więc nie wiem, z jakim problemem sobie tutaj poradzono?
Jeśli rzeczywiście tendencja do wyeliminowania specyficznie polskich znaków z alfabetu się utrzyma i zwycięży, to na pewno nie będzie to rezultatem tego, że ludzie nie mogą trzymać się reguł poprawnej pisowni, bo używają kilku języków na raz. Tacy ludzie są zdecydowaną mniejszością, choć znam kilku i nikt z nich nie postuluje tak rozumianego uproszczenia języka, co więcej ta różnorodność ich cieszy i fascynuje. Ale rozumiem, że jest to Twój punkt widzenia? Tendencja do uproszczenia polskiego alfabetu jest raczej konsekwencją językowej, ujmijmy to delikatnie, nonszalancji.
Piszemy „chleb” a nie „chlep”, a to właśnie dlatego, żeby, jak mi się zdaje, odzwierciedlić wymowę, bo przecież wyjeżdżamy za granicę „za chlebem” a nie „za chlepem”. Oczywiście nigdy nie mamy do czynienia z jednoznacznym przełożeniem zapisu na wymowę. W grę wchodzą tutaj przeróżne czynniki, ale w tym kontekście nie o to chodzi. Polskich znaków używamy, by oznaczyć wyrazy o odmiennej wymowie i znaczeniu, jak w przypadku „łaski” i „laski”. To przecież dwa różne słowa, mające odmienną wymowę i znaczenie, a nie jedno i to samo słowo zapisane z i bez polskich znaków. Dlatego mają odmienny zapis, a żeby je odmiennie zapisać musimy użyć polskich znaków. A że w polskim języku opuszczamy podmiot, więc polskie znaki są nam potrzebne. Bo kogo mam myśli, gdy napiszę „pije”. Czy poprawnie napisałem i miałem na myśli ją lub jego (on/ona pije)? Czy poszedłem za większością w sieci i miałem na myśli siebie (ja pije)?
Pozdrawiam!
@KK
oczywiscie, ze nie ma racji bytu jakakolwiek zmiana znakow w jezyku polskim, jak to dobrze przedstawiles i usasadniles bardzo logicznie.
Moge jedynie dodac, juz jako pewna egzotyke exemplum z jezyka hebrajskiego, ktory we wspolczesnej wersji zwlaszcza medialno-gazetowej i ksiazkowej opuszcza znaki samogloskowe – jest ich 15 /dlugie, krotkie i pol-samogloski/. Zreszta latwo sie jest o tym przekonac wziawszy gazete izraelska badz ksiazke ( poza tekstami religijnym o charakterze liturgiczno -modlitewnym) – ale juz w podrecznikach do nauki tego jezyka uzywa sie znakow samogloskowych.
Ale to juz poza tematyka „Polifonii” ( cudzyslow typograficzny szwedzki).
Pozdrawiam
ozzy
Szanowni Komentatorzy zapewne maja racje, tylko prosze mi dac rade w jaki sposob operowac baza danych zawierajaca nazwiska:
Иванов, Żdanowski i Peña. A cala siec opiera sie na wyszukiwaniu, czyli jednej olbrzymiej bazie danych. Mozna im nadac numery porzadkowe, ale nieuchronnie dojdzie do pomylek, bo przeskakiwanie z alfabetu na alfabet jest jednak trudne, a nie daj Boze, wyjasnic to sekretarce. Stad uproszczenie jest prostsze i nie wymagajace lat szkolenia personelu.
Pozdrawiam.
Wnuk, mówiący bardzo dobrze po polsku, mieszka od wielu lat zagranicą. Od czasu do czasu pisze maile. Dopiero tu widać, jak dziwny jest język polski. Dotyczy nie tylko ą i ę, bo z tym można sobie jakoś poradzić. .
The 85. Oscars
_______________________
i oczywiscie moj superkandydat „Searching for Sugar Man” rez.Malika Bendjelloula w kategorii pelnometrazowego filmu dokumentalnego
Trzymam kciuki.
ozzy
Ps Sixto Rodriguez z zespolem wystapi w Sztokholmie na festiwalu Music & Art, 2-4 sierpnia 2013. Bilety juz od 25 marca, Sztokholm, organizator Luger. Wystapi tez m.in. Prince.
@Werbalista –> Transkrypcja nazwisk z cyrylicy to moim zdaniem zupełnie inny temat niż radzenie sobie ze znakami diakrytycznymi z poszczególnych języków narodowych posługujących się alfabetem łacińskim. Angielski nie jest pępkiem świata – nawet jeśli pozostaje jednym z najważniejszych dziś języków – poza tym sam też wykorzystuje „ogonki”, szczególnie w wyrazach obcego pochodzenia (z francuskiego). Nie ma powodu, żeby robić czystkę w językach narodowych tylko dlatego, że obszar anglosaski ma problem z dostrzeganiem takich drobiazgów jak znaki diakrytyczne. Zresztą jeśli chodzi o kodowanie znaków, ze standaryzacją radzimy sobie coraz lepiej (Unicode i pochodne).
Problem klawiatur oczywiście pozostaje – dla użytkowników kilku języków. Dlatego w kwestii polskich znaków jestem bardzo wyrozumiały w stosunku do komentujących spoza Polski. 🙂
(Wyjątkowo) Zupełnie z innej bajki, ale może kogoś zainteresuje krótka rozmowa z Thomasem Weberem z Kammerflimmer Kollektief:
http://www.nowamuzyka.pl/2013/02/24/3-pytania-thomas-weber/
Pozdrawiam!
@ Bartek Chaciński
24 lutego o godz. 20:50
Dzieki za zrozumienie. Ja jednak upieram sie przy zdaniu, ze angielski jest pepkiem. bo nie sposob poruszac sie w sieci bez jego znajomosci. Wystarczy spojrzec na zasoby informacji w jezykach narodowych i w jezyku angielskim. I nie jest kwestia obszaru anglosaskiego, tylko miedzynarodowego. A to zmusza do standaryzacji. Nie dotyczy to zreszta tylko ogonkow, problem jest rowniez z datami. Po angielsku 03.04.2011 to czwarty marca 2011, po polsku to trzeciego kwietnia 2011. I badz tu madry?! Przytaczam ten przyklad tylko po to, by stwierdzic, ze swiat bedzie dazyl do jednolitego systemu zapisu danych, jesli chcemy uzywac komputerow i sieci. Szanowny Autor ma na codzien do czynienia z milionem wydawanych tytulow muzycznych, ktore trzeba jakos usystematyzowac – a sa w roznych jezykach, wiec jakis system klasyfikacji trzeba przyjac. To tez baza danych, ktora musi byc dostepna jako calosc, bo mozna podzielic np. na muzyke niemiecka, brytyjska, poludniowoamerykanska, itd. Ale jak potem znalesc np. blues? Szukac w kazdej bazie danych i zmudnie zestawiac wyniki? Stad standard. Przyjecie jednego, spojnego alfabetu niweluje te roznice. W niemieckim, na przyklad, pozbyto sie juz fass „s” zastepujac je podwojnym „s”, a „umlaut” zastapiono podwojnymi literami. To czyni juz niemiecki bardziej czytelnym w sieci, bo dostosowanym do lacinskiego alfabetu.
Pozdrawiam.
@ Werbalista
Chciałem się tylko dowiedzieć, skąd czerpiesz informacje na temat tych rzekomych reform w pisowni? A to w serbsko-chorwackim, a to teraz w niemieckim? Zmieniono reguły pisowni w 1996 r., ale wbrew temu co twierdzisz nie wyeliminowano całkowicie scharfes S, nie mówiąc już o tym, że w jej wyniku zwiększono użycie a-umlaut. Wspomniane możliwości zapisu dotyczą tylko w sytuacji braku odpowiednich znaków.
@Werbalista –> Nie sądzę, żeby angielskiemu udało się utrzymać ten status „pępka” (już dziś podważalny) wobec demografii (to już nawet nie drugi, tylko trzeci język świata – http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_languages_by_number_of_native_speakers). Bardzo cienię sobie angielski jako w miarę prosty drugi język świata zachodniego, ale unifikacja poprzez wytrzebienie znaków diakrytycznych, a przy okazji likwidację głosek „ć”, „ń” albo „ś”, których w angielskim nie uświadczymy? Następne do wytrzebienia miałoby być co? Może dwuznaki – np. takie, dla których angielski nie ma odpowiedników (nasze „dz”). Nie widzę sensu, tym bardziej, że podobne zabiegi musiałyby dotyczyć wielu języków, które w sumie stanowią zbiór wiedzy dużo większy niż angielski – także w sieci.
Dyskusję o unifikacji owszem, można zacząć – jak już USA przejdą na system metryczny, który de facto jest światowym standardem (w większym stopniu niż język angielski). A podejrzewam (choć mogę się mylić), że przywiązanie do mierzenia wszystkiego w milach, jardach, calach i galonach znacznie bardziej utrudnia Amerykanom pracę nad międzynarodowymi bazami danych niż znaki diakrytyczne.
A co do płyt – jest łatwiej, akurat tutaj dominacja obszaru anglosaskiego jest niepodważalna. Wszystko wskazuje na to, że język popu to jest ta dziedzina, w której Amerykanie osiągnęli prymat – nawet „Gangnam Style” zapożycza od nich frazę. Choć z drugiej strony – mimo wszystko rekord w dziedzinie osiągów w Internecie pobił utwór wykonywany w większej części po koreańsku.
@ KK
24 lutego o godz. 22:22
Przyklad: http://www.lyricsmode.com/lyrics/r/riblja_corba/nemoj_da_ides_mojom_ulicom.html
Czysty serbski, pewno nie, ale dostosowany do sieci.
Wspomnienie o „braku odpowiednich znakow” tylko ilustruje moja teze. Zdazanie do standaryzacji alfabetu (ow).
Pozdrawiam.
@ Werbalista
Trzeba było wejść na serbską Wikipedię http://sr.wikipedia.org/wiki/Главна_страна – strona z transkrypcją serbskiego tekstu na angielskim serwisie nie udowadnia niczego. I naprawdę warto wyzbyć się anglosaskiego punktu widzenia – dla większości użytkowników Internetu angielski nie jest pierwszym językiem, a znaczna pewnie jego część nie zna go w ogóle.
@ KK
24 lutego o godz. 23:25
Prosze uprzejmie zwrocic uwage, ze nie staram sie niczego udowodnic, tylko przedstawic swoj punkt widzenia. To nie oznacza, ze mam racje. To tylko dyskusja.
Tym, ktorzy nie znaja angielskiego w ogole to szczerze wspolczuje, bo pozbawieni sa dostepnosci do 90 procent zasobow sieci.
Pozdrawiam.
Jeśli chodzi o cudzysłowy, to od dawna korzystam w WordPressie z wtyczki „Bocian”, która poprawia cudzysłowy drukarskie na polskie. Niestety wszystkie, jakie znajdzie, ale coś za coś.
http://dreamincolours.com/projects/wordpress-plugins/bocian/
@Vroo –> Muszę poprosić kolegów o zamontowanie, na tym blogu (system wordpress.org, a nie bezpośrednio wordpress.com, którego używam na chacinski.net) nie mogę samemu instalować pluginów. Dzięki za sygnał.