Prawdziwy dramat (dla odmiany)
Rzadko zdarza mi się dostać wydaną już płytę przed jej autorem. W tym wypadku nie było to takie trudne. Do mnie album Prison Episodes wydany przez irańskiego artystę Pouya Pour-Amina w czerwcu dotarł na płycie CD-R na przełomie lipca i sierpnia. A ponieważ jak wiadomo opisuję regularnie tamtejszych twórców, a w wolnych chwilach zajmuję się śledzeniem na Twitterze irańskiej sceny elektronicznej, widziałem, że sam autor dostał ją całkiem niedawno, ciesząc się, że w ogóle dotarła:
Finally arrived from London
Thank you @FlamingPines
And my dear friends@NimaAghiani and @capgrasman thank you guys for all of your help
And of course Adel Poursamadi and Sardar Sarmast for beautiful playing strings and trumpet
And finally @Barbad_Golshiri for your lovely gift pic.twitter.com/LOylQH3mqO— Pouya Pour-Amin (@Pouya_Migrain) August 19, 2019
Sytuacja nie dziwi, kiedy usłyszymy, że te teksty po persku na okładce płyty (świetny projekt Barbada Golshiriego, dla którego warto mieć ten CD-R) to prawdziwe wspomnienia irańskiej więźniarki politycznej z lat 80. – torturowanej, poniżanej i wyrwanej spoza ram czasu. Cały album to, zgodnie z tytułem Prison Episodes, opowieść o więzieniu, tworzony przez pięć lat concept-album o kolejnych stadiach w życiu więźnia politycznego. A czymś takim żaden kraj – łącznie ze swoją poczta narodową – chwalić się nie chce. Jakkolwiek jednak prawdziwy jest opisywany tu dramat, nie będę się zagłębiał w analizę polityczną sytuacji w Iranie, żeby nie stać się bohaterem tweetu Siavasha Aminiego (wielokrotnie przeze mnie opisywany muzyk, też wydał właśnie bardzo ciekawą płytę pt. Serus).
when you want to include a 3 paragraph irrelevant statement about politics in Iran in a 5 paragraph review of our work, ask us about it first or just read what we said about these things,how hard is that? I still have to live& work here when you fuck off to mykonos for summer
— Siavash Amini (@capgrasman) August 8, 2019
Otóż dobrze podchodzić do sprawy prosto, bo prostota jest jedną z największych zalet muzyki, którą tworzy Pour-Amina. Nietrudno oddać muzyką chłód, gorzej z tą bezczasowością, którą na Prison Episodes udaje się osiągnąć raczej dzięki powściąganiu niż mnożeniu pomysłów. Na tym albumie słychać beton i stal. Emocje rodzą się w pustych wnętrzach wypełnionych dronami lub symbolizującymi ból uderzeniami noise’u (If Pain Is Condensed There Is No Pain). Liryzm i emocje wnoszą instrumenty akustyczne – altówka Adel Poursamandi, trąbka Sardara Sarmasta, wykorzystywane oszczędnie aż do finału. Prosta, organiczna elegia w For I Wasn’t Steel robi dzięki temu tym większe wrażenie. Brzmieniowo ten album nie zaskakuje może niczym szczególnym – w przeciwieństwie do płyt Aminiego czy Sote, za to dramaturgicznie jest znakomity, konsekwentny do bólu, no i szybko osiąga zamierzony efekt. Nie wiem, na ile aktorskie doświadczenie Pour-Amina mogło tu pomóc, ale całość brzmi trochę jak ciekawa płyta z muzyką ilustracyjną. Lekko nie będzie, ale za to z pełną immersją i zburzeniem czwartej ściany. Niestety, wszystkie pozostałe stoją jak stały.
POUYA POUR-AMIN Prison Episodes, Flaming Pines 2019, 7-8/10