Jak zboczyć z drogi rocka

I – dodajmy – mieć z tego dużo satysfakcji. Nie powiem, że pytacie o to w listach, bo poza cyfrową korespondencją dostaję ostatnio tylko promocyjne kartki od nowych artystów popowych (taka moda – dziś będzie o tym w językowej rubryce na łamach POLITYKI). Ale sam się czasem zastanawiam, jak przejść od ciekawego, ale jednak rockowego nagrania do jazzowej improwizacji, która jest tak odmienna pod każdym względem: aranżacyjnym, brzmieniowym, formalnym. Gdzie jest ta magiczna granica, która pozwala ze strefy rockowej przeskoczyć do miejsca, z którego iść można już praktycznie w dowolnym kierunku, bo forma w żaden sposób nie ogranicza? Odpowiedź na to pytanie jest jednocześnie opowieścią o tym, jak się wyzwolić z tej rockowej formy, zwykle niepozbawionej wigoru, nie zawsze nudnej, ale na dalszą metę jednak przewidywalnej.  Oczywiście, są takie płyty. Na albumie Speak, Moment taki punkt znalazłem.     

Oczywiście tym zbawiennym punktem, wokół którego wszystko można połączyć, jest warstwa perkusyjna. Jeśli macie dobrego perkusistę, przemieszczanie się pomiędzy konwencjami okazuje się prostsze. I w muzyce tria, które tworzą Dave Harrington (znany m.in. z Darkside, w którym grywa z Nicolasem Jaarem), Patrick Shiroishi (znany m.in. z Fuubutsushi) oraz Max Jaffe, możecie najbardziej lubić tego pierwszego (gitarzystę) lub drugiego (saksofonistę), ale to trzeci (perkusista) opisuje przestrzeń spotkania. Jaffe, znany z formacji Elder Ones, a także  ze współpracy z Jamesem Brandonem Lewisem, Evą Mendozą czy Cassem McCombsem, to na Speak, Moment postać kluczowa, słyszalna właściwie cały czas. Choć gra niezwykle gęsto i efektownie, pracuje głównie na to, by stworzyć warunki do spotkania dwóch pozostałych muzyków. Ci wymieniają się liderskimi rolami, co słychać od samego początku: w Staring Into the Imagination słyszymy przede wszystkim delikatny, rozedrgany i pełen emocji, a zarazem dobrze kontrolowany ton Shiroishiego. Muzyka, którego bardzo lubię, choć z zapałem przeskakuje z kontekstów lirycznych (jak w tym utworze) do brutalnie noise’owych. Tu ociera się momentami o melodyjną frazę etio-jazzu. W How to Draw Buildings mamy z kolei rozbudowane solo Harringtona – Shiroishi gra na tamburynie i dopiero w drugiej części wchodzi z dobrze miksującą się w kulminacji utworu partią saksofonu altowego. Czy muszę dorzucać, że za miks odpowiada również Max Jaffe? Morał z tej ekscytującej płyty z muzyką improwizowaną – pełnej melodii i bardzo przystępnej dla rockowej publiczności (słychać, że Harrington był fanem Crimsona i Grateful Dead) – jest taki, że z rockowej ścieżki możecie zboczyć w dowolnym momencie, jeśli prowadzi was zdolny perkusista.      

DAVE HARRINGTON, MAX JAFFE, PATRICK SHIROISHI Speak, Moment, AKP Records 2024