Płyty, których brakuje w podsumowaniach, cz. 2: علی سیٹھی i Nicolás Jaar

Od razu zastrzeżenie dotyczące polskiego podsumowania „Gazety Wyborczej”, w którym szóste miejsce duetu Ali Sethi i Nicolás Jaar wydaje się największym zaskoczeniem i dużym osiągnięciem. Tu się udało. Nie ma ich natomiast nawet w przedziwnej, trzeba to przyznać, tegorocznej pięćdziesiątce w magazynie „The Wire”. W tego typu głosowaniach typy się uśredniają, a wydana 17 listopada (stąd być może nieobecność w innych zestawieniach) Intiha nie jest może albumem dobrze reagującym na uśrednianie. Wydaje się też równie nieoczywisty co inny poetycki album śpiewany w urdu, czyli płyta Arooj Aftab (bądź co bądź gwiazdy nagród Grammy) z Vijayem Iyerem i Shahzadem Ismailym. Z perspektywy czasu – co piszę jako wielki zwolennik Aftab i widz koncertu jej tria – to, co zrobili Sethi i Jaar, wydaje się niemal tak samo magiczne i chyba bardziej spójne. A już na pewno bardziej zwarte – 36 i pół minuty muzyki elektronicznej z wokalami i tekstami w sufickim nurcie ghazal. Może to nie jest od razu współpraca chilijskiego producenta z Taylor Swift, ale i mieszkający w Stanach Zjednoczonych Pakistańczyk trafił na listę osobowości „Time’a” – tyle że do Next 100, zestawienia wschodzących gwiazd. I jeszcze nie za sprawą tej współpracy.           

Sethi zaczął nad tym duetowym materiałem pracować na długo przed sukcesem piosenki Pasoori (też duetu – z Shae Gill), która w roku 2022 przyniosła mu dużą rozpoznawalność dzięki niemal 700 milionom odsłon na YouTubie i 320 milionom odsłuchów na Spotify. Ten globalny hit nijak się jednak ma do poetyckich utworów zawartych na płycie Intiha, które pakistański artysta zaczął składać w początkach pandemii jako szkice dopisywane do zapętlonych fragmentów płyty Telas Jaara. W ten sposób Sethi wkraczał zresztą na terytorium jeszcze bardziej zglobalizowane, bo swoje melodie i teksty różnych autorów (m.in. Faiza Ahmeda Faiza i Mirzy Ghaiba) nadpisywał na futurystycznym albumie inspirowanym przecież kulturą Ameryki Południowej. Obaj autorzy, mocno zaprzątnięci własnymi tradycjami, spotkali się w końcu – dzięki pośrednictwu Somnatha Bhatta, urodzonego w Indiach artysty, który projektuje dla Jaara okładki (m.in. właśnie płyty Telas) – i dopracowali szkice, co dało efekt momentami wręcz fascynujący.  

Dość oczywiste może być skojarzenie, że jest w tych nagraniach coś z kontynuacji tego, co na rynku zachodnim robił Nusrat Fateh Ali Khan – bo tradycyjna muzyka z Pendżabu nie pierwszy raz przecież łączy się z elektroniką. Mamy więc coś w stylu mocno unowocześnionej odpowiedzi po latach na współpracę Khana z Michaelem Brookiem z okresu Night Song. Owszem, nie qawwali (choć ten nurt Sethi zna dobrze i raz czy dwa na płycie do niego nawiązuje), ale wciąż w kręgu tradycji. 

Intiha to nieco prostsza droga ku dźwiękowej abstrakcji Telas. Słychać tu (w moim ulubionym Chiragh) zarówno pełną piękna i bezkompromisowości brzmieniową narrację Jaara, jak i rękę Sethiego do hitów – schodzący w finale ku rejonom ambientowym Muddat to jedna z najlżejszych kompozycji w ostatnim repertuarze twórcy Against All Logic. Paradoksalnie nie jest to więc wożenie się na grzbiecie chilijskiego producenta. To idealna symbioza, w której Sethi zyskuje niebanalny materiał nieschodzący w konwencjonalną stronę (jak to robi głośne Pasoori), a Jaar zdobywa zasięgi w innych niż dotąd rejonach. W przeciwieństwie do tria Aftab/Iyer/Ismaily, które zapewne będzie jednorazowym eksperymentem (obym się mylił), mamy tu coś, co z dużym prawdopodobieństwem zyska jakiś ciąg dalszy. I album bardziej obowiązkowy niż się z pozoru wydaje.      

ALI SETHI, NICOLAS JAAR Intiha, Other People 2023