Sztuczna inteligencjo, możesz lepiej

Ta płyta trochę zmieniła moje podejście do sztucznej inteligencji w muzyce. Obawiałem się, że problemem będzie to, że AI pomoże stworzyć rzeczy zbyt oczywiste, schematyczne, przewidywalne, podobne do już istniejących. Tymczasem największym problemem płyty Again – i w sumie jednym z nielicznych – jest to, jak bardzo jest nieprzewidywalna. Może to kwestia autora, który wybrał takie, a nie inne rozwiązania, ale najsłabszy moment całego albumu, kompozycja Memories of Music, wydaje mi się kwintesencją utworu, który rozwija się w kierunku podsuwanym najwyraźniej generatorem liczb losowych, nakarmionych głównie schematami klasycznego i progresywnego rocka. Choć przy tym nie najgorzej może się sprawdzać jako kolejna odsłona opowieści o pamięci i muzyce, a tę Daniel Lopatin, czyli Oneohtrix Point Never, prowadzi tu w dalszym ciągu, a nawet tym bardziej – wprost odwołując się do swoich lat młodzieńczych. Nie powiedziałbym, że to jego najlepszy album, ale z całą pewnością warto o nim podyskutować.  

Lopatin wspominał, że o ile nie satysfakcjonują go umiejętności brzmieniowe AI, to aranżacyjne już wykorzystał. Nie znam dokładnej metody pracy nad Again, ale bardzo wielki dystans dzieli tu fragmenty najlepsze od najsłabszych, a czasem te błyskotliwe i pachnące watowaniem pojawiają się w jednym utworze. Nie są też jedynym ważnym wątkiem. Płyta wydaje się też poletkiem eksperymentów OPN nad muzyką orkiestrową. I byłoby błędem nie zwrócić na nie uwagi. Może w Ameryce Lopatina nie znają od tej strony tak dobrze jak my – w końcu u nas pracował nad sceniczną reinterpretacją muzyki Lutosławskiego – ale klamra Elsewhere oraz A Barely Lit Path z udziałem japońskiego NOMAD Ensemble robi tu znakomite wrażenie. I potwierdza, że OPN potrafi brawurowo łączyć instrumentarium akustyczne z elektroniką.

Inne interwencje „żywych” muzyków są nieco mniej istotne – Jim O’Rourke czy Lee Ranaldo robią tu wrażenie „dawców” brzmień, które przejęła właśnie sztuczna inteligencja. Ale po imponującym Again słyszymy World Outside, które brzmi niczym fascynujące w latach 80., a później jednak nieco zwietrzałe eksperymenty Art Of Noise.  A po opartym – od połowy – na prostym, dwuakordowym patencie rodem z The Velvet Underground utworze On An Axis dostajemy kolejną bardzo ciekawą i bardziej złożoną kompozycję Ubiquity Road. Nie wiem, ile tu sztucznej inteligencji (mam wrażenie, że może być jej w tym utworze relatywnie dużo), ale momentami wywołuje absolutny zachwyt, by za chwilę zostawić słuchacza z żachnięciem. Lepsze to na pewno niż brak jakiejkolwiek reakcji, tylko może świadczyć o wciąż małej stabilności formy artystycznej AI. 

Pytanie, dla kogo ma pisać AI. Może niebiałkowy słuchacz podszedłby do tego inaczej? Może sztuczna inteligencja lepiej by doceniła partie stworzone przy użyciu innej sztucznej inteligencji? U Lopatina podoba mi się to, że wprawdzie jego płyty rzadko bywają dziełami skończonymi, to po prostu działa, potrafi się zafascynować nowym narzędziem, nie tworząc wokół tego większej filozofii. A jeśli już miałby ją budować, to lopatinologia byłaby daleka od łopatologii.    

ONEOHTRIX POINT NEVER Again, Warp 2023