Na surowo
To trochę tak jak z polityką w serialu Sukcesja. Najpierw oglądacie w telewizji wiadomości o rozpoczynającej się kampanii wyborczej, wersję starannie przyrządzoną i elegancko podaną. Nawet jeśli ktoś na zapleczu tej eleganckiej restauracji przystrajał talerz brudną ręką, podcierając nos, a nadmiar sosu wycierał starą ścierką. A później oglądacie dwa ostatnie odcinki znajomego serialu – na który czasem narzekałem, kiedy wpadał w dość podobny schemat pod koniec poprzednich sezonów – i dostajecie samo gęste: nieczyste intencje, brudne powiązania, małe gierki nowej klasy próżniaczej, która teoretycznie zarabiać już nie musi, ale w praktyce kosztem całej reszty chce teraz realizować chore ambicje. Na ekranie rywalizacja o miano najczarniejszego wśród czarnych charakterów oczywiście prawie zawsze wciąga, ale akurat tę część Sukcesji – gdy operator w charakterystycznym, rozedrganym stylu pokazywał, co się dzieje za kulisami w ostatnich momentach kampanii i tuż po wyborach – oglądałem z największą fascynacją. Tak musi wyglądać polityczny handel w wersji surowej.
Interval tria Hecate to z kolei muzyka najsurowsza z surowych. Tyle że w pozytywnym sensie. Partie perkusji wybrzmiewają jak zjawiska naturalne, głos wyraża emocje w sposób bardzo pierwotny – wyjąwszy krótki fragment czytelnej narracji podsumowującej całość na końcu – a wszystko nagrane zostało na żywo w dniu zaćmienia Słońca 4 grudnia 2021 r., pod szyldem bogini ciemności, w przestrzeni wspaniałej warszawskiej galerii Pracownia Wschodnia, którą swoim echem wypełniły improwizacje tria: Zosz Chabiera, Wojtek Kurek, Ksawery Wójciński.
Akustyka miejsca jest też dość surowa, trudna do okiełznania (wszystko to słychać w solowej partii Wojtka Kurka na początku strony B), a samo nagranie dwóch długich i dynamicznych form improwizowanych tę surowość jeszcze eksponuje. Trudno tu całość wycyzelować, trudno wygładzić chropowatości. W obu częściach jest to opowieść dźwiękowa o transie, rytuale. B przynosi jednak więcej esencji, koncentracji i masy. Obie jednak wybrzmiewają prawdą – w tym wypadku nie o rywalizacji, tylko o współpracy i wzajemnym słuchaniu, zupełnie inaczej niż w tej historii z ekranu. I dają dość dobry wstęp do pełnego chropowatości i metalicznej surowości katalogu Antenna Non Grata, w którym regularnie pojawiają się ciekawe tytuły – z ostatnich polecałbym też album Artura Rumińskiego Structure. Tu też daleko od świata Sukcesji, napędzanego pieniędzmi, czyli tlenem tej wspaniałej cywilizacji, którą podnieśliśmy z błota, jak mówił w mowie pogrzebowej Kendall Roy. Właściwie to nawet bliżej błota. Albo idealny soundtrack pod sam oczekiwany finał sezonu, bo ten powracający fortepianowy motyw Nicholasa Britella trochę już jednak zaczyna mnie drażnić.
HECATE (chabiera|kurek|wójciński) Interval, Antenna Non Grata 2023