Wyższe stany strefy umiarkowanej

Fakt, że nie czytamy niemal nigdzie recenzji nowej płyty holenderskiego Iguana Death Cult, jest sporym zaniedbaniem. Ale wytłumaczalnym: są zespołem spoza obszaru anglosaskiego (choć w zestawieniach znajomości angielskiego Holendrzy aktualnie wyprzedzają wszystkich innych). Zespół z Rotterdamu, zbudowany przez grupę znajomych w sposób całkowicie klasyczny, wręcz schematyczny – spośród trzech gitarzystów ten najsłabszy, dopiero uczący się grać (uczył go lider zespołu Jeroen Reek), został basistą – na trzeciej płycie osiąga poziom, jakiego profesjonaliści z obszaru anglosaskiego mogą zazdrościć. Grana z nerwem i jazzową wyobraźnią muzyka ma kilka cech, które powodują, że chce się tego słuchać. Świetnie pracuje ta chałupniczo uformowana sekcja. Muzyka jest lekka, grana z wyraźnym luzem i bardzo szeroka, jeśli chodzi o wachlarz inspiracji. Choć owszem, najważniejsza z nich to stale obecny nurt postpunkowy. Tyle że…   

No właśnie. W momentach, gdy najmocniej trzymają się rdzenia (post)punkowego, Iguana jest amalgamatem wpływów Magazine, The Stranglers, Gang Of Four czy Tones On Tail. I ma to, co wszystkie te zespoły: umiejętność wyróżniania się z tłumu, choćby niesztampowymi aranżacjami, przechodzeniem od pojedynczej linii obdarzonego głębokim głosem Reeka do chórków, a z riffu gitarowego do riffu syntezatora. Do tego sporą otwartość na scenę taneczną i na wspomniany już jazz (świetne partie saksofonu wykonuje tu znany na holenderskiej scenie Benjamin Herman). To muzyka retro i współczesna zarazem. Owszem, jak u wszystkich działających dziś „neopostpunkowych” formacje. Tyle że w większości koncentrują się one głównie na unowocześnianiu brzmienia starej muzyki. Pozbawiają to stare brzmienie z przełomu lat 70. i 80. taniości, zwykle kosztem lekkości i romantyzmu. Holenderskiemu zespołowi – choć pewnie nieprędko znajdzie się na szczycie – udaje się ten romantyzm zachować.    

IGUANA DEATH CULT Echo Palace, Innovative Leisure 2023