Wielkie sukcesy małego formatu
Jedna z rzeczy, którą zmienił kurczący się rynek nośników to definicja sukcesu. Wytłoczycie kilkaset sztuk winyla, sprzedacie je na pniu – jest sukces. Oczekiwania nie są wyśrubowane. I dziś o jednym z takich sukcesów, bo widzę, że pierwszy nakład już zniknął – albo właśnie znika, kiedy piszę te słowa. A przy okazji o płycie niesłychanie pozytywnym ładunku emocji – prawdopodobnie przydatnej przed tygodniem wspomnień tortur, płaczu, obrzucania kamieniami, picia octu i drogi krzyżowej, a przy okazji bardziej radosnych wspomnień o zmartwychwstaniu wręcz niezbędnej. Czym jest bowiem kariera Eddiego Chacona – gwiazdki sceny muzycznej początków lat 90. i współautora jednego hitu, Would I Lie To You, nagranego w duecie z Charlesem Pettigrew, zmarłym na raka w roku 2001? Nawet dzisiejszy wydawca przedstawia Eddiego, któremu kontakt ze sceną muzyczną urwał się na dwie dekady, jako low-key R&B legend, czyli cichą legendę. Taką, o której legendarności większa część odbiorców nawet nie zdawała sobie sprawy. I teraz ten mało znany, prawie 60-letni bohater z Kalifornii wydał drugą solową (była przed trzema laty Pleasure, Joy and Happiness) i najlepszą w dorobku płytę Sundown.
John Carroll Kirby (z którym pracowali poprzednio, a w listopadzie występowali w warszawskim klubie Jassmine) przygotował dla Chacona produkcję świetną, choć bardzo retro – do tego stopnia, że można Sundown wziąć za album z lamusa historii. Są charakterystyczne dla tego producenta długie syntezatorowe melodie, ale też cienkie dęciaki jak z epoki, kiedy wchodził na scenę i jeszcze przeurocze elementy New Age, z klimatem jak z nagrań Laraajiego, partiami fletu, świetną perkusją Williama Logana i atmosferą wyprowadzającą słuchacza (Haunted Memories) z szufladki z psychodelicznym soulem. Słychać retro, inspiracje spiritual jazzem nie pozostały tylko pustą deklaracją, nowoczesne pomysły kalifornijskiej sceny R&B są tu mocno powściągnięte, elementy kiczu (saksofon w The Morning Sun) – skontrolowane, a falset Chacona – najważniejszy. Przeboje są na pokładzie, o czym świadczyły mam nadzieję playlisty taśmy tygodnia z ostatnich miesięcy.
Chacon pyta głośno, czy muzyka pop to jest świat dla starych ludzi. Cóż, prawdopodobnie nigdy nie był na nich otwarty tak jak teraz. I nigdy artysta pokroju Chacona nie miał przed sobą tak świetlanej perspektywy, bo rocznik 1963 to już dawno nie są górne rejony wiekowe tej branży. A zmartwychwstania to coś, czym świat muzyczny zajmuje się dziś nie tylko od święta.
EDDIE CHACON Sundown, Stones Throw 2023
Komentarze
Wierzę we wszystkie religie – John Coltrane
Jak się dowiadujemy, w niezwykle twórczej ostatniej fazie Coltrane brał LSD, podobnie jak Syd Barret w niezwykle twórczej pierwszej fazie.
W ytb jest zapis filmowy eksperymentu brytyjskiej armii z lat 60. gdy podano LSD plutonowi wojska w lesie po czym poddano go obserwacji, albowiem ten specyfik wtedy niezupełnie wiecie miał taką opinie jak wszystkie inne narkotyki.
W tym samym czasie, być może pod wpływem LSD, autorytety postmodernizmu głosiły że 12-latkowie mogliby swobodnie wybierać partnerów seksualnych.
Takie to były lata 60.