Płytę tygodnia łatwo przegapić

Łatwo uznać Behing the Wallpaper za nową płytę Julii Holter. I pisząc o tym w pierwszym zdaniu, mam świadomość tego, że nazwisko kalifornijskiej artystki jest pewnie tym, co początkowo przyciąga do tego albumu. Ale sytuacja jest bardziej złożona i w pierwszej kolejności jest to płyta Alex Temple. Kompozytorki pogranicza – z pokolenia, które uczyło się pisać muzykę rozrywkową, żeby skończyć, pisząc muzykę w praktyce filharmoniczną (często zresztą środkami elektronicznymi, za pomocą sampli brzmieniowych). I jeszcze kompozytorki opowiadającej tu poniekąd własną historię. Płyta jest o zmianie, a Temple odnosi się do własnego doświadczenia tranzycji.  Traktowanie tego wydawnictwa jako nowej – i jeszcze w dodatku pobocznej – płyty w katalogu Holter, nie ma większego sensu. Trzeba jej po prostu posłuchać. 

Przede wszystkim rzecz nie jest nowa. Owszem, opublikowana została w ostatni piątek. Ale Temple napisała ją – zarówno muzykę, jak i teksty – w połowie poprzedniej dekady. Od strony lirycznej rzecz wypełniają sceny w domu, na ulicy, rozterki, spojrzenia innych. You make me feel like an unnatural woman – trawestuje wystawiona na publiczną ocenę bohaterka przebój Arethy Franklin. W innym stuleciu mogłabyś po prostu iść maskaradę – mówi w innym, singlowym Night After Night. I tak jak te teksty kreślą świat wyobrażeń szerszy niż rzeczywistość XXI wieku, tak kompozycje łączą różne światy – romantyczną frazę, ba, nawet nawiązania do muzyki dawnej, ale też myślenie kategoriami nowoczesnej piosenki i najlepszych wzorców aranżowania tejże z użyciem smyczków. Bo akompaniament śpiewającej całość Julii Holter dogrywa Spektral Quartet – kameralny zespół z Chicago, zbierający świetne recenzje i trzykrotnie nominowany do nagrody Grammy, a tu prezentujący całą gamę technik, rzadko słyszanych w manierycznych zazwyczaj aranżacjach wzbogacanych o smyczki piosenek. I występujący nie bez przyczyny z tęczą w logotypie – na skrzypcach gra tu Theo Espy, osoba niebinarna.  

Tu mała dygresja – tak naprawdę muzyka poważna, w której (co nawet zrozumiałe) szukają czasem schronienia odbiorcy z konserwatywnym światopoglądem, wydaje się dziś tak samo, jeśli nie mocniej sygnalizować zmiany społeczne związane z tożsamością płciową. Na ostatniej gali nagród Grammy – co trochę oczywiście przygłuszyło później pojawienie się Sama Smitha i Kim Petras – nagrodę odbierało niebinarne wiolonczelisto (żeby podkreślić ciągłą językową złożoność zagadnienia w polskim wydaniu) Andrew Yee z Attacca Quartet. Z bardzo zresztą dobrym i godnym zapamiętania wystąpieniem. Przy czym nie zapominajmy, że z kolei pierwszą transpłciową laureatką w historii nagród Grammy była Wendy Carlos – od razu zresztą pokazowo (i symbolicznie) łącząca przy tym światy rozrywki i muzyki poważnej.    

Tyle dygresji. Opowieść Alex Temple nie ma w sobie niczego, co mogłoby światopoglądowo dzielić publiczność. Nie będzie przesady w tym, że mogłaby zabrzmieć w każdym domu. To piękna muzyka dobrze skrojona w format suity opowiadającej w dość poetycki sposób jedną historię i ze wzruszającym finałem. Historia jest emocjonalnie angażująca, ciekawa i nowa – zasadniczo te właśnie fakty, a nie jakiś rodzaj sezonowej mody, tłumaczą dostrzegalnie szeroką obecność tematyki związanej z tożsamością płciową w dzisiejszej kulturze. Ta płyta w każdym razie nie ma dokładnie nic z mody. Ale przy tym właśnie jako opowieść uniwersalizująca przeżycie tranzycji – z piosenkową atrakcyjnością, ale zarazem na silniku muzyki poważnej – Behind the Wallpaper może mieć znaczenie znacznie większe niż tylko pobocznej pozycji w katalogu Julii Holter.

ALEX TEMPLE, JULIA HOLTER, SPEKTRAL QUARTET Behind the Wallpaper, New Amsterdam 2023