Sztuka kontrastu

Gdyby tak The Last of Us, zrobione bardzo po linii gry wideo, mogłoby zamiast lekko przetworzonych motywów Gustavo Santaolalli – które lubię, ale jednak znam na pamięć, jak każdy, kto przeszedł samą grę – wykorzystać muzykę Raüla Fernándeza, znanego lepiej jako Refree. Tyle że najlepsza reklamówka tego, jak by to mogło brzmieć, ukazująca się jutro płyta El espacio entre, przyszła nieco za późno. Kataloński gitarzysta, kompozytor i producent – ten sam, który był odpowiedzialny za udane początki Rosalíi – idzie tu tropem własnej muzyki ilustracyjnej, dopisanej swego czasu do dwóch filmów: odnoszącego się do paryskich zamachów terrorystycznych Jeden dzień, jedna noc Isakiego Lacuesty (2022 r.) i niemego klasyka ekspresjonizmu La Aldea Maldita Floriana Reya (1930 r.). Te utwory potwierdzają, że Refree jest wyjątkowo swobodnym i odważnym artystą – rzecz zawiera bowiem śladowe ilości nowego flamenco, za które zwracano na niego uwagę, nie ma dużego związku z piosenkami (skądinąd świetnymi) nagrywanymi z Liną, schodzi nawet z kierunku zasygnalizowanego choćby na albumie z Lee Ranaldo. A zarazem słychać, że to Refree.  

Utwory powstały z luźnych improwizacji lub eksperymentów z efektami i przetworzeniami zarejestrowanych już nagrań. Jak z Lamento della Ninfa Claudia Monteverdiego, XVII-wiecznym utworem zrekomponowanym przez Katalończyka na modłę tych ciekawszych działań ze sfery „klubowej” Deutsche Grammophon. I choć przypinana jest do tego łatka post-classical, niewiele ma to wspólnego z lekką muzyką salonową – przelewające się, mniej lub bardziej zbrudzone motywy nie bardzo zwracają uwagę na kunszt instrumentalny, operują raczej kontrastem piękna i brzydoty, zaskoczeniem. Nudy w tej nienatrętnej muzyce nie ma. W amalgamacie stylistycznym autorskiego świata Refree można się zgubić, ale zarazem ta muzyka jest autonomiczna jak filmowe produkcje Briana Eno.  

Wydawca powołuje się na analogie z muzyką Raphaela Rogińskiego, co świadczy o pozycji polskiego gitarzysty. Ale też na norweski Darkthrone. Owszem, w finale Refree zbliża się do blackmetalowej konwencji, korzysta nawet z pomocy hardrockowego perkusisty, ale nastrój Una nueva religion buduje na tyle delikatnie, że nie gubi ciszy, subtelności, kontrastów, tajemnicy. Zostawia słuchacza w zawieszeniu jak odcinek serialu, niekoniecznie The Last of Us, bardziej już nawet coś ze szkoły Twin Peaks. Co nie zmienia faktu, że temat Casc i pluja do filmu La Aldea Maldita to dla mnie czytelne odniesienie do muzyki Gustavo Santaolalli.       

REFREE El espacio entre, Tak:til 2023