Komu salsy?

Dokładniej: cumbii z salsą. I nie jest to nazwa dania, choć smakuje całkiem nieźle (wyśmiewane tu wielokrotnie hasło muzyczna uczta za 3, 2, 1…) i z całą pewnością nadaje się na lato. Wykorzystuję przy tym moment relatywnej wakacyjnej flauty wydawniczej, by wrócić do kolumbijskiej formacji Meridian Brothers, o której nie pisałem, o zgrozo, już od dwóch lat, od czasu albumu Cumbia Siglo XXI. Tym razem grupa Eblisa Alvareza, która i bez tego ze swoim poczuciem humoru oraz sympatią dla starych i zapomnianych tematów kojarzy się z Mitch & Mitch, wykonuje gest na pełnych Mitchach, czyli zaprasza do nagrania wspólnego albumu El Grupo Renacimiento. Czyli jakąś kompletnie zapomnianą formację z lat 70., grającą lokalną odmianę salsy, b-klasową (jak sami o sobie mówili), lecz poruszającą społeczne tematy. Ale czy w ogóle istniejącą? Cóż, nie mam wielkiej wiedzy na temat kolumbijskiej sceny tamtych czasów, ale znając wyobraźnię Alvareza – nic na to nie wskazuje. Wprawdzie istniał w latach 70. nurt salsa dura, ale żeby opowiedzieć o historii tej formacji, Meridian Brothers nagrali taki oto film. Animowany:    

Im dalej brniemy w szczegóły tego kolorowego przedsięwzięcia, tym grubszą pachnie ściemą. Bo te opisywane w filmie „stare” numery El Grupo Renacimiento – jak fantastyczna skądinąd Bomba Atómica – okazują się kompozycjami Alvareza (co widać nawet w filmie), a krótko istniejący chrześcijańsko-punkowy zespół Grupo San Francisko De Assis, zaangażowany społecznie i śpiewający o starciach z policją, do którego rzekomo trafili muzycy EGR, to udokumentowana nagraniami, lecz wymyślona formacja lidera Meridian Brothers. Nie urealnia też tej historii lekkim tonem opowiadana historia śmierci kongisty na covid. I jedynym realnym punktem oparcia wydaje się nowojorska legendarna wytwórnia Ansonia, istniejąca od lat 40. Miejsce publikacji wielu klasyków sceny kubańskiej czy portorykańskiej, amerykańskie epicentrum latynoskich rytmów. To pod ich szyldem ukazuje się ten album. 

Album – dodam od razu – bodaj najłatwiejszy w odbiorze, najbardziej przystępny ze wszystkich, które w wykonaniu orkiestry Alvareza znam. Najdalej też odchodzący od kolumbijskiej cumbii, będącej dotąd centrum zainteresowań i unowocześnień dla Meridian Brothers. Grany z precyzją, choć rytmicznie lekko rozchybotany w charakterystyczny sposób, taneczny, zanurzony w szerszej latynoamerykańskiej tradycji, ale pełen zaskakujących nawiązań do współczesności. Nie znam hiszpańskiego (może ktoś pomoże?), lecz Descarga profetica wydaje się jakimś zjadliwym komentarzem na temat kultury internetu.

Sprawę prawdziwości EGR ostatecznie rozwiązuje deklaracja w wywiadzie Alvareza dla NPR. A więc wyobrażony zespół i fantasy salsa. Ale opowieść zajmująca. Całość traktuję jednak jako lekką i przyjemną, a przy tym niegłupią rozrywkę, z którą chętnie zderzyłbym się w wydaniu koncertowym – na razie jednak nic nie wskazuje na to, by zawitali z tym materiałem do Polski. Za to podczas odsłuchu domowego prawdopodobnie skończy wam salsa.  

MERIDIAN BROTHERS & GRUPO EL RENACIMIENTO Meridian Brothers & El Grupo Renacimiento, Ansonia 2022