10 płyt stycznia
Na styczniowej liście dominują gitary. Nie dlatego, że dźwięczy mi jeszcze w głowie muzyka gitarowa, w rytm której strzelały wczoraj fajerwerki finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Prawdę mówiąc, te wystrzały, a już szczególnie sama muzyka – zasadniczo chyba najgorsze, co można z gitarą skojarzyć – wydają mi się co roku najsłabszym punktem całej tej fajnej i szlachetnej akcji. Po prostu styczeń to ledwie przygrywka nowego roku, wartych wzmianki wydawnictw było nieco mniej niż zwykle i te gitarowe płyty – od Ameryki po Afrykę – wyszły w sposób naturalny w czołówce. Poza tym trochę nagrań elektronicznych (oczywisty Xenakis), w tym ambientu, który też naturalnie wychodzi na powierzchnię, kiedy oferta wokół jeszcze dość mizerna.
BURIAL Antidawn EP, Hyperdub 2022
Williama Bevana album tym razem w praktyce ambientowy, ale też najpełniejsza jego wypowiedź od czasów Untrue. To określenie „EP” w opisie świadczy chyba tylko o obawie przed wydaniem kolejnej płyty długogrającej (którą 43-minutowe Antidawn w istocie jest). Szerzej pisałem o tym albumie tutaj.
DANIEL BACHMAN Lonesome Weary Blues, Three Lobed Records 2022
Wydany 1 stycznia zestaw instrumentalnych nagrań w stałej dla Bachmana stylistyce amerykańskiego prymitywizmu i szorstkiego bluesa. Jeśli ktoś czekał na nową muzykę w duchu Johna Faheya, nie musiał w tym roku czekać długo.
IANNIS XENAKIS Electroacoustic Works, Karlrecords 2022
Boks z utworami elektronicznymi grecko-francuskiego kompozytora z lat 1957-1992 w nowym miksie i masteringu. Obowiązkowo dla słuchaczy śledzących dorobek studiów eksperymentalnych i kompozycję współczesną w ogóle. A także dla słuchaczy poszukującej elektroniki, o czym można też poczytać w obszerniejszej recenzji sprzed dwóch tygodni.
IMARHAN Aboogi, City Slang 2022
Realnie saharyjski blues-rock jest jedynym szerokim i nowym nurtem, jaki na światowych scenach pojawił się w ciągu ostatnich 20 lat, jeśli wziąć pod uwagę techniki gry na gitarze. W tym wypadku w grę wchodzi zgrabne połączenie akustycznych i elektrycznych gitar, bluesowy liryzm w nieamerykańskich krajobrazach i różnorodność. Aboogi to perfekcyjnie zagrany, przejrzyście wyprodukowany i chyba nawet najlepszy z dotychczasowych albumów algierskiej grupy.
JAKE XERXES FUSSELL Good and Green Again, Paradise of Bachelors 2022
Czwarty album wokalisty i gitarzysty, którego debiut oklaskiwałem na Polifonii niewiele ponad sześć lat temu. Fussell, którego ojciec zabierał go na sesje nagrań terenowych dawnych muzyków ludowych, pozostaje blisko amerykańskiego folku z Appalachów, gdzieś między Wirginią a Karoliną Północną. Na Good and Green Again znów przetwarza archaiczne motywy, ale ze świeżością i imponującą techniką – coraz częściej porzuca swojego telecastera dla gitary akustycznej, ale dalej gra fingerpicking z elementami bluesa, a dodatkowych barw dodają tu instrumenty dęte (Anna Jacobson), skrzypce (Libby Rodenbough) i chórki Bonniego „Prince’a” Billy’ego. W kategoriach muzyki Fussella to jak superprodukcja, ale efekt jest bardzo subtelny i wyważony.
PAN DAIJING Tissues, PAN 2022
Imponujący rozmachem utwór z pogranicza współczesnej opery z chińskim librettem, prezentowany oryginalnie w Tate Modern w roku 2019. Mieszkająca w Berlinie Pan Daijing wpisuje głosy (Anna Davidson – sopran; Marie Gailey – mezzosopran; Steve Katona – kontratenor plus dodatkowe partie autorki) w kontekst muzyki elektronicznej. A w niemal godzinnym utworze liczy się snuta powoli narracja, stopniowe budowanie napięcia.
PRYKSON IFS Psycho Outs, U Know Me 2022
Kaseta z materiałem przygotowanym w kooperacji przez rapera Pryksona Fiska i duet producencki IFS (Mateusz Wysocki, Krzysztof Ostrowski). Klepie mocno, ale więcej już o tym wydawnictwie pisałem tutaj.
ROMANCE Once Upon a Time, Ecstatic 2022
Brytyjski twórca pisze list miłosny do Celine Dion – muzyką, a właściwie urywkami z jej przebojów, które zastygły w czasie i rezonują pojedynczą frazą, zwolnioną pętlą z przetworzonym głosem. Skojarzenie jest dość oczywiste: Leyland Kirby, czyli The Caretaker. Ale taki z najlepszych czasów. Once Upon a Time jest przy tym albumem niezwykle pogodnym, pełnym optymizmu, wiary w piękno, który być może spodobałby się nawet samej bohaterce.
RÓŻNI WYKONAWCY Dobrostan, Kanu Kanu/CannabiGold 2022
Ambientowa kompilacja oficyny kierowanej przez Piotra Kalińskiego (Hatti Vatti) prezentująca świetny wybór nagrań zamówionych u polskich artystów posługujących się elektronicznym instrumentarium. Opisywałem całość tutaj.
RYLEY WALKER So Certain EP, Husky Pants 2022
Bardzo chicagowska w stylistyce epka (tym razem naprawdę – to nawet nie 20 minut materiału), o której szerzej pisałem tutaj. Znowu gitary. Nieuchronnie jak na finale WOŚP. Tylko estetycznie zupełnie gdzie indziej.
Komentarze
Może jeszcze warto dodać do zestawu Gospodarza nową EP-kę Kanadyjczyka Jacques Greena ,,Fantasy”. To muzyka klubowa z fajnymi, housowym beatem, electro groovem, z odpowiednią dozą melancholii
https://www.youtube.com/watch?v=xfMEXifDgYk
Przypadkiem trafiłem na muzykę Curse of Lono . Co prawda album z zeszłego roku , ale warto posłuchać. Momentami przypomina Dire Straits, a czasem The National. Idealna muzyka do jazdy samochodem
https://www.youtube.com/watch?v=X50BvfhBkw0&list=OLAK5uy_nb1s2pGer6LwSWvgscWtPx1Mfkcdy-Lzs&index=7
Przeczytałem w pierwszym zdaniu o dominacji gitary i myślałem, że będzie Steve’a Vaia album „Inviolate”.
Zanim przesłucham te dziesięć, podaję moje trzy:
– Mud Spencer „Fuzz Soup” – https://mudspencer.bandcamp.com/album/fuzz-soup – też gitarowy, ale bardziej w stylu sprzed pół wieku. Nie powala, ale przyjemnie się słucha;
– Melvins „Lord of the Flies” – minialbum z czterema utworami, w tym dwoma coverami (Soundgarden i Led Zeppelin);
– Dawn of Solace „Flames of Perdition” – nastrojowy metal ze sporą ilością gitary akustycznej i z wokalistą o pięknym głosie. Mogło być piękniej.
„Realnie saharyjski blues-rock jest jedynym szerokim i nowym nurtem, jaki na światowych scenach pojawił się w ciągu ostatnich 20 lat, jeśli wziąć pod uwagę techniki gry na gitarze.”
Kłóciłbym się, że Polyphia i inni laptopowi gitarzyści mieli większy wpływ na technikę gry na gitarze przez ostatnie 5 lat niż cały subsaharyjski blues/rock przez ostatnie 20 lat.
@Cambri –> Laptopowym gitarzystą był (jest) również Fennesz – choć muzycznie zupełnie inny. Problem polega na tym, że główne novum to w tym wypadku nie tyle techniki gry, co raczej techniki przetwarzania związane z wyjściem poza tradycyjny tor brzmieniowy. Wątek jest bardzo ciekawy, potwierdzam, ale równie ciekawym nurtem jest np. nowy fingerpicking w stylu Mike’a Dawesa. Czy jednak któreś z tych zjawisk stworzyło sieć grywających po największych światowych festiwalach zespołów, spójne estetycznie środowisko tak szerokie jak tuareski rock?
Z listy odrzuciłbym Burial, lata 1978-1991 Xenakisa, ok. 50% z niespełna 20 minut Ryleya Walkera i ok. 70% Prykson IFS.
Gitary w większości brzmią przyjemnie, ale Fussell dodatkowo pozytywnie zaskoczył mnie swoim głosem.
Przyjmuję na wiarę, że na „Once Upon A Time” słychać Celine Dion. Już prędzej bym strzelił, że tam Seal śpiewa 🙂
Pan Daijing najlepsza, wymiata, a zaraz za nią ta część Xenakisa, której nie odrzuciłem.