Nie rozumiem, ale się wypowiem
Kilka tygodni temu trzech młodszych kolegów po fachu w serwisie Poptown wystosowało do mnie przyjacielski apel, żebym nie pisał o rapie, bo nic z niego nie kumam. Chętnie bym skorzystał i sobie darował, bo zdecydowania większość rapu to rzeczy, o których wcale nie chcę pisać – i rzeczywiście może nie powinienem był pisać o Osie, bo o niego tu poszło, tylko że wydał mi się trochę przegrzany nieświeżym marketingiem i szkodliwą w tym wypadku środowiskową egzaltacją – ale w sumie to chyba zdrowo, że ludzie się czasem ze sobą nie zgadzają? Po stronie kolegów są wiedza i doświadczenie, które szanuję. Ale ponegocjujmy: ja spróbuję do tego czasem dołożyć swoją perspektywę, brak zrozumienia rapu (jest to w sumie pomysł na koszulkę: Nie rozumiem rapu od 1986 r.) rekompensując brakiem znajomości w rapowym środowisku i jeszcze tym, że samemu nie jestem aktywnym muzykiem.
Wstęp był głównie po to, żeby się wytłumaczyć, że jednak słówko o rapie z pewną nieśmiałością tu rzucę. Bo nie mogę opanować dziwnego odruchu polegającego na tym, że jak coś mi się spodoba, to chcę się tą wiadomością podzielić ze światem. Tak jest z wydaną kilka dni temu kasetą Psycho Outs (U Know Me) projektu Prykson IFS. Metrykalnie i stylowo panowie są w dość bezpiecznej dla mnie sferze zahaczającej o bumerstwo (co ma zresztą momentami przełożenie na teksty, nie zawsze najszczęśliwsze: to rap mnie wychował / nie dzieci algorytmów), a biorą w tym udział raper Prykson Fisk i dwójka producentów tworzących pod szyldem IFS i dość często pojawiających się na Polifonii: Fischerle i Ostrowski. Ale nie skoncentruję się na wychwalaniu instrumentalnej strony B, choć pewnie w moim przypadku byłoby bezpieczniej. Muzycznie jest w końcu potężnie, z odniesieniami do dubu, zwolnionego wonky i illbientu, jeśli ktoś w ogóle ten ostatni termin jeszcze pamięta. Rzecz w tym, że to są podkłady hiphopowe sensu stricto, a strona A, z mocno autotematycznymi, ekspresyjnymi, gęstymi i ukręconymi w większości z odniesień do substancji odurzających tekstami, robi dużo większe wrażenie. Całość można by opisać wyimkami z tych tekstów: to gówno klepie mocno albo mocna akcja grzybowa. To materiał intensywny, zarazem psychodeliczny i zanurzony w tradycji hip hopu przełomu wieków.
Druga z premier tygodnia, o której mogę dopisać tu akapit, to Fragments (NInja Tune) Bonobo. Elektroniczna płyta, która zasadniczo odnosi się do podobnej epoki – zresztą od przełomu wieków trwa cała kariera Simona Greena – ale w jej zupełnie innym obliczu, eleganckim, z okolic downtempo i nu-jazzu. A zatem kompletne przeciwieństwo poprzedniego z opisywanych wydawnictw. Bonobo jest na nowej płycie świetnie zorganizowany i poukładany, zebrał sporo materiału, zaprosił fantastycznych gości (Jamila Woods, Kadhja Bonet, Miguel Atwood-Ferguson itd.), wrócił też do naprawdę niezłej formy z Black Sands. Nie jest to rzecz, którą bym sobie w pierwszej kolejności kupił, szczególnie w czasach, gdy muzyka w streamingu jest na wyciągnięcie ręki, wciąż bywa też schematycznie (weźmy instrumentalny Sapien – w ilu odsłonach już mieliśmy takie budowanie napięcia), ale choćby dla paru momentów (szczególnie pełnego rozmachu wykorzystującego archiwalne bułgarskie sample wokalne – też nie nowina – Otomo z O’Flynnem, no i Age of Phase, które kojarzyć się może stylistycznie z Four Tet) warto tej płyty posłuchać, szczególnie jeśli przeoczyliście single. A w plany na weekend Fragments ze swym wycyzelowanym (był czas), gładkim brzmieniem rhodesa czy syntezatorów, wokalami i szeroko akceptowalną estetyką, inspirowaną jeszcze dziką przyrodą Kalifornii, idealnie wpasuje się dokładnie tam, gdzie epka Pryksona IFS może nie pasować.
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
9.01 Jun Miyake Stolen From Strangers, Enja & Yellowbird Records reed.
9.01 Philip Catherine, Paulo Morello, Sven Faller Pourquoi, Enja & Yellowbird Records
10.01 Prykson IFS Psycho Outs, U Know Me
10.01 The Voices We Just Want To Be Ourselves
11.01 Jaxe Gai Saber, Mixed Feelings
11.01 Ryley Walker So Certain EP, Husky Pants
11.01 Sewer Election Horse Utopie, iDeal
12.01 Futurangelics Futurangelics, Leaving
12.01 Marcus Reuter Truce 2, MoonJune
13.01 Actors Artificial Untimeliness & Default settings, Superpang
13.01 Tomasz Bednarczyk Archival Music 2002-2005, Somewhere Nowhere
14.01 Anna von Hausswolff Live at Montreux Jazz Festival, Southern Lord live
14.01 Arno E. Mathieu Contemplation II – Colline, Compost
14.01 Bill Fay Still Some Light: Part 1, Dead Oceans
14.01 Blood Red Shoes Ghosts on Tape
14.01 Bonobo Fragments, Ninja Tune
14.01 Brak Prawo, GAD
14.01 Broken Social Scene All Dead Young, komp
14.01 Cat Power Covers, Domino
14.01 Cordae From a Bird’s Eye View, Atlantic
14.01 Earl Sweatshirt Sick! Tan, Cressida
14.01 Elvis Costello & The Imposters The Boy Named If, EMI
14.01 Fazer Plex, City Slang
14.01 Fickle Friends Are We Gonna Be Alright?, Cooking Vinyl
14.01 Fit For An Autopsy Oh What the Future Holds, Nuclear Blast
14.01 FKA Twigs Capri Times, mixtape
14.01 Garcia Peoples Dodging Dues, No Quarter
14.01 Klara Lewis Live In Montreal 2018, Editions Mego
14.01 Konieczność Przygodność
14.01 Lady Blacktronika Edge Of Forever, Pets EP
14.01 Martha Skye Murphy & Maxwell Sterling Distance on Ground, American Dreams
14.01 Mekons Exquisite, Glitterbeat
14.01 Mike Cooper Oceans of Milk and trickle, Room40
14.01 Orlando Weeks Hop Up, PIAS
14.01 Patryk Cannon Machines Control Everything
14.01 Paweł Palcowski Quintet Influences, SJRecords
14.01 Pridelands Light Bends, Sharp Tone
14.01 Shinichi Atobe Love of Plastic, DDS
14.01 Steve Roden Oionos, Room40
14.01 The Lumineers Brightside, Dualtone
14.01 The Wombats Fix Yourself, Not the World, 14th Floor
14.01 Tony Gallardo Selected Works, Hakuna Kulala
14.01 VA Dobrostan, Kanu Kanu
14.01 VA Infinite Limits: A Generative Music Compilation, Mubert
14.01 Wiegedood There’s Always Blood at the End of the Road, Century Media
14.01 Wojtek Oliński Am I Going the Right, Case Studio
14.01 Ziemowit Kosmowski Wewnątrz i na zewnątrz, GAD book
14.01 Żabson & Young Igi Amfisbena, Def Jam PL
Komentarze
Mogę się właściwie podpisać pod apelem z Poptown, ale bynajmniej nie dlatego, że red. Chaciński nic „nie kuma” w kwestii rapu, lecz dlatego, że we współczesnym polskim rapie nie ma absolutnie nic do kumania. W 98% przypadków jest to muzyka uwłaczająca inteligencji i dobremu smakowi, toteż zwyczajnie szkoda na nią miejsca i czasu, zwłaszcza w przypadku bloga prowadzonego przez kogoś, kto ewidentnie nie należy do antyintelektualistów pozbawionych gustu.
Szanowny massimilliano,
„zwyczajnie szkoda na nią miejsca i czasu”
Tylko tyle i wystarczy.
ten polski rap wypada bardzo mizernie —
zwlaszcza, kiedy dosc czesto slucham (z rekomendacji mojego syna) takich wykonawcow
jak Kanye West, Polo G, DaBaby, Roddy Ricch, Future
Roddy Ricch Performs “Die Young” With Live Orchestra | Trap Symphony
https://www.youtube.com/watch?v=hW7BMnh3ftk
Kilka tygodni temu trzech młodszych kolegów po fachu w serwisie Poptown wystosowało do mnie przyjacielski apel, żebym nie pisał o rapie, bo nic z niego nie kumam.
Też to przeżyłem 30 lat temu. Oczywiście w skromniejszej skali. 🙂
To też rzucę kamieniem.
W polskim rapie to od biedy można znaleźć trzy, cztery płyty, które mają w sobie jakąś prawdę, zamysł lub żar. I wszystkie są sprzed 30 lat. Kaliber 44, Paktofonika, Wzgórze Ya-Pa 3 i Oddalenie Kazika.
Później to jest jak z polskimi piłkarzami. Wystarczy skóra, fura i komóra. Nikomu nie zależy żeby grać w finale ligi mistrzów. Ważne, że na dzielni mogę pokazać ile mam hajsu.
Mam wrażenie, że wśród polskich „twórców” rapu to poza Fiszem(ale to boomer) nikt nie słyszał Beastie Boys i De La Soul a z nowszych rzeczy np. Run the Jewels lub Little Simz
P.s 40 lat temu na commodore i atari szyło się bity takie jak na polskich płytach rapowych w XXI wieku.
P.s 2 A najbardziej bawią mnie pseudonimy polskich raperów. Są jak z piaskownicy i tworzone przez dzieci co znają kilka słów. Koniec hejtu. Obiecuję.
@ozzy: Najwyraźniej uznałem, że nie wystarczyło.
@cfreepo: Pełna zgoda co do polskiej klasyki rapu, potem było już tylko gorzej – i tak jest nadal. A krytyka to jeszcze nie hejt.
Jaki polski rap ? , hehehehehehehehe, przeciez to jest MALPOWANIE I to w nedznym wydaniu muzyki czarnych wykonawcow z Bronx czy Harlem ,gdzie wlasnie tam narodzil sie ten typ muzyki. MALPOWANIE tego na polskim podworku to tylko obraz nedzy I rozpaczy,hihihihihihihihihihi.. Przypomina raczej nieporadnosc chlopka roztropka ktorego raptem wprowadzno na uroczysty Koncert J S Bacha ! lub piano concert muzyki Szopena , hehehehehehehehe
Kopalni cytatów tu nie znalazłem. Wolę część instrumentalną i z ciekawością sprawdziłem, co to jest illbient.
Daj znać, gdy zrobisz koszulki.
@cfreepo: Drobna korekta. Żadna z wymienionych przez Ciebie polskich nie ma 30 lat, a Paktofonika to już bliżej 20.