Wielka promocja niczego
Z różnych powodów (jednym z nich była rozmowa w tym programie – od 24. minuty) najczęściej słuchałem ostatnio drugiej solowej płyty Sokoła. Zapowiadana jest od okładki definicją słowa nic ze słownika pod red. Witolda Doroszewskiego. I neonem, który zapalony został w centrum Warszawy. Ta promocja niczego – od dawna mi się marzyło coś takiego, ale to Wojtek Sokół miał fantazję, żeby zrealizować – zwiastuje album taki, że niby nic, ale kryją się za tym posunięciem całe tony ironii. Od pierwszych minut utworu Cześć (Cześć, chyba jeszcze nie znasz mnie / Jestem pierwszy dzień w tej grze / Podpowiedziałbyś co, gdzie? / W przygodzie z rapem). Sokół jest tu niby mniej więcej w tym samym punkcie co poprzednio: spogląda na to, jakie trajektorie przyjmuje polski hip-hop, po czym z dużym spokojem pokazuje, że zasadniczo potrafi też polecieć we wszystkich tych kierunkach. Naraz. Nic jest albumem wielonurtowym, kompozycja stylistyk jest autorska, gatunkowość szyta na miarę. Metafory autor ma równie dobre co poprzednio, ale całość – mimo tego, że powstawała jako rozsypanka pomysłów, a nie sztywny koncept – układa się lepiej w portret rapera z tych wcześniejszych roczników. Choć muszę się zdecydowanie zgodzić z Marcinem Flintem co do diagnozy: Literat z powołania, raper ze rządzenia losu. Kilka co bardziej wspominkowych fragmentów nowej płyty to de facto rozdziały niezłej książki. Nie zgadzam się tylko z hierarchią – dla mnie Nic jest lepsze niż poprzednia płyta. A właściwie jest tym, czym mógł być solowy debiut Sokoła sprzed dwóch i pół roku, który opisywałem tutaj. Podobne salto raper wykonał z większym luzem.
Jest kilka momentów, kiedy Sokół wydaje się rozmawiać z młodymi. Najprościej to zdiagnozować w opartych na kapitalnym beacie (podkłady to osobny koncert życzeń i temat na oddzielną rozprawkę) Batonikach: Mój ziomo w jedwabnym krawacie harował i wstawał o świcie, o czwartej / Miał firmę i 100 pracowników na pełnym etacie i raka w prostacie – zgon. Jest kilku gości, którzy wypadają tu lepiej niż na własnych płytach, przy czym najciekawszym dla mnie przypadkiem jest Quebonafide w Na cały świat. Czytelnicy tego bloga pamiętają pewnie parę, że ten popularny raper nie miał tu ostatnio najlepszej prasy – jak to się dzieje, że Sokół wyciąga z niego to, co najlepsze? Najbardziej zaskakujący jest z kolei występ dziecięcego zespołu Fasolki w Jak urosnę, który prowadzi w stronę innego spostrzeżenia: dostajemy na albumie kilka bardzo osobistych tekstów, wyciskanych z autora za sprawą mniej kontrolowanej niż poprzednio nostalgii. Odniesień do lat 80., zarówno w beatach, jak i tekstach, jest tu rozsypanych mnóstwo, skojarzenia z PRO8L3Mem będą naturalne u młodych, jest zresztą łącznik producencki. U starszaków już nie, bo łatwo rozpoznać, że to, co tam jest kreacją i mitem lat 80., tutaj jest prawdziwym, a nie wszczepionym przez popkulturę wspomnieniem – każdy może wyciągnąć sampla z Bajmu, ale nie wszędzie zabrzmi to osobiście jak u Sokoła.
Słabsze punkty? Na upartego: Ludzie z planety bezludnej bardzo mocno zdominowane przez autotune’ową partię Szpaka (przy czym na całej płycie Sokół nuci melodie z surowszym, choć całkiem dobrym efektem), no i krindżowa nieco Burza, ale przecież ten wjazd starej ekipy na podkładzie techno z porcją myśli w stylu ulicznego Coelho (Po najgorszej burzy wyjdzie słońce albo Pić albo nie pić #Szekspir) jest najwyraźniej żartem – ktoś tu się bawił kosztem słuchacza, jakby panowie z ZIP Składu chcieli przerysować samych siebie i złożyć nową ścieżkę dźwiękową do Ślepnąc od świateł (Odpalam szluga od Pioruna). Poczucie humoru, gdzie indziej na tym albumie subtelniejsze, to w rapie rzadkość jak ten, nie przymierzając, jednorożec. Subtelny jest też ten pomysł w klipie Płaczemy pięścią… z rapowaniem w dresie na tle galerii dawnego malarstwa polskiego w Muzeum Narodowym w krakowskich Sukiennicach. Gdzieś tam z tyłu wisi Wyspiański i się przygląda, jak idealnie złożył się praprawnukowi ten układany bez klucza zestaw. To nie ja płynę z prądem, to prąd płynie ze mną – wszystko wskazuje na to, że coś w tym jest.
A przy okazji – świetny premierowy piątek. Ten temat jeszcze wróci. O nowej Adele było wczoraj, a o tych ciekawszych niż 30 albumach wkrótce.
SOKÓŁ Nic, Prosto 2021
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
15.11 Bjarni Gunnarsson Fracas, Superpang
15.11 Temple Solaire / France Voyage Spectral, Standard in-Fi
15.11 The Sand Band All Through the Night, Heavenly reed.
15.11 Tia Maria Produções Angústia Nos Corações Da Tia, Principe
16.11 DJ Kainga Digital Indigenous 02: OO MP3, 1000Hz
16.11 Gaijin Blues Gaijin Blues III, Coastline Northern Cuts LP, CD, DL
16.11 The Antlers Losing Light, Transgressive
17.11 Ben Pritchard Up In The Air, Okraina
17.11 Clams Casino Winter Flower
17.11 Eli Keszler Icons+, Luckyme
17.11 Joanna Duda Trio Fumitsuke
17.11 Savvas Metaxas Two Mistakes, Superpang
17.11 Thy Worshiper Bajki o staruchu, Pagan Records
18.11 Boris Reincarnation Rose, EP
18.11 Klein Harmattan, Pentatone
Accordo dei Contrari UR, Cuneiform
Adele „30”, Columbia
Al Doum and the Faryds Freaky People, Black Sweat Records
Alai K Kila Mara, On the Corner
Anthony Sahyoun Proof by Infinite Descent, Beacon Sound
Asa Tone Live at New Forms, Leaving
Attitude! Pause & Effect, ESP-Disk
Baldo Working Overtime, Pets
Beach Fossils The Other Side of Life: Piano Ballads, Bayonet
Ben LaMar Gay Open Arms to Open Us, International Anthem
Black Midi Live-Cade, Rough Trade
Body/Dilloway/Head Body/Dilloway/Head, Three Lobed
Brian Wilson At My Piano
Bruce Liu Winner Of The 18th International Fryderyk Chopin Piano Competition Warsaw 2021, Deutsche Grammophon
Bruce Springsteen The Legendary 1979 No Nukes Concerts, Legacy
Cassandra Jenkins (An Overview on) An Overview on Phenomenal Nature
Charles Rumback Seven Bridges, Astral Spirits
Coldcut & Mixmaster Morris @0, Ahead Of Our Time
Converge & Chelsea Wolfe Bloodmoon: I, Epitaph
Douane Pitre Omniscient Voices, Important
Elbow Flying Dream 1, Polydor
Fire-Toolz Eternal Home (Instrumentals), Hausu Mountain
Fusione Fusione, Black Sweat Records
Holy Other Lieve
Jana Rush Groove 6, Outlines MC, DL
Jessica Moss Phosphenes, Constellation
Jessy Lanza DJ-Kicks
John Edwards, N.O. Moore, Eddie Prévost, Alan Wilkinson EMPoWered, 577 Records
Kaytranada Intimidated, EP
King Crimson Music Is Our Friend: Live in Washington and Albany, 2021, DGM
Kuba Więcek Trio & Paulina Przybysz Kwiateczki – Polish Jazz vol. 87, Polskie Nagrania
Ladyhawke Time Flies, BMG
Lancey Foux Live.Evil, Human Resources
Makaya McCraven Deciphering the Message, Blue Note
Maybeshewill No Feeling Is Final The Robot Needs, Home Collective
Me And That Man New Man New Songs Same Shit Vol. 2, Mystic Production / Napalm Records
Merdh Laleh Adrent Flux, Opal Tapes
Miłosz Pękala 8 Pieces in Different Tempos, Gusstaff / Don’t Sit On My Vinyl CD / LP (ale 3.12)
Miłosz Pękala Monopercussion 2, Bółt
µ-Ziq & Mrs Jynx Secret Garden, Planet Mu
Ochman Ochman, Universal
Olivia Block Innocent Passage int the Territorial Sea, Room40
Pal Hwang Dan 2013-2021 Seoul, Chinabot
PÉ Inherited Heteronomous Perception, L-ne
Phong Tramp The Computer Room, New Amsterdam
Pigeon Yagana EP, Soundway
PJ Harvey Let England Shake – Demos, Island
Primal Scream Live at Levitation, Fuzz Club
Resina Speechless, 130701 Records
Robert Fripp Music for Quiet Moments, DGM komp
Robert Plant & Alison Krauss Raise the Roof, Rounder
Sokół Nic, Prosto
Sting The Bridge, A&M
Teeth Agency Cherry Blossom Child, Stones Throw
Ten Typ Mes Hello Baby, Alkopoligamia
Tęskno Tęskno gra poezję
VA Buganda Royal Music Revival, Nyege Nyege Tapes
Willie Nelson The Willie Nelson Family, Legacy
Komentarze
McCoy Tyner Live in Gdynia z 16 lipca 2021 to ta sama co 15.11.2021?
https://music.youtube.com/playlist?list=OLAK5uy_kRcSABUKolUcOe5fZ3pTrY4JtYKn9xDw4
https://acrecords.pl – winyl – jak tam donoszą 1000 egzemplarzy (400 kolor, 600 czarny).
malutkie wydawnictwo które kiedyś poznałem na Audio Video Show.
@winiak25 –> Najwyraźniej duplikat, dziękuję za czujność, poprawiam. Według wszelkich danych wyszła już w lipcu.
Dziś tylko jedna płyta się liczy.
Bruce Springsteen & The E Street Band – The Legendary 1979 No Nukes Concerts.
Ponad zdecydowanie.
Sokół i „Nic” – rzadki przypadek, kiedy tytuł dzieła w pełni oddaje jego zawartość.