Muzyka lepsza od filmu
Wracam do wątku, który czasem się tu pojawia. Ale w podwójnym kontekście. Po pierwsze, cały poranek spędziłem na słuchaniu wybitnej ścieżki dźwiękowej Nicolasa Jaara do filmu Ema Pabla Larraína, mniej już wybitnego, pięknego w obrazach, ale dość sztucznego i bardzo wysilonego fabularnie. Bez silnika w postaci udziwnionego uroku muzyki, która genialnie napędza sceny taneczne – od spektakli ze stworzoną do spektaklu dwojga głównych bohaterów choreografią po uliczne sekwencje w nadmorskim Valparaíso – tempo filmu byłoby nieznośne. Rzecz eklektycznie, ale też w sposób bardzo komunikatywny, łączy wątki syntetyczne i partie smyczków i instrumentów perkusyjnych, co pewnie nie zaskoczy fanów Jaara, a niektóre fragmenty to od strony formalnej wręcz wideoklipy nakręcone do muzyki Chilijczyka. Poza tym dwa utwory w stylu reggaeton (zasugerowanym przez samego Jaara) – firmowane nazwą E$tado Unido, jak sądzę kolejnym pseudonimem – to atrakcja sama w sobie. Oczywiście dość brutalna hierarchia świata filmowego, w którym dziś Pablo Larraín ma pozycję wysoką (ale niższą, jak mi się wydaje, niż Jaar w świecie muzycznym) każe autorom muzyki filmu nie promować się poprzez ścieżkę dźwiękową. Mnie zmobilizowało – odwrotnie – pojawienie się w dystrybucji oficyny Other People soundtracku, skorzystałem więc z możliwości obejrzenia filmu podczas Festiwalu Nowe Horyzonty. W wersji online, bo do Wrocławia nie jeżdżę jako dziennikarz od muzyki.
Tutaj wchodzi drugi wątek – kiedyś opisywany przeze mnie dystans dystrybucyjny między kinem a muzyką nie zmniejsza się niestety, co potwierdza przypadek Emy. Przyzwyczaiłem się już do tego, że kino autorskie zachęca do oglądania filmów w kinie w dobrych warunkach, ale zarazem swoją dystrybucję online optymalizuje pod komputer, nie pod ekran typu smart tv (kwadrans spędziłem przy obsłudze strony FNH, a film się i tak nie odtworzył), zwykle też nie oferując aplikacji. I nawet to rozumiem, koszty są spore, a kino ciągle w rozdarciu: z jednej strony proponuje ułatwienia online’owe, z drugiej musi sakralizować doświadczenie sali kinowej. Problem w tym, że zarazem najmniej święte elementy tego drugiego – strumień reklam patronów i sponsorów – przenosi do wersji online. I ciągle jeszcze nie rozumie prostoty i łatwości dostępu, która w praktyce uwolniła od piractwa muzykę: Ema Jaara jest na Bandcampie, w najlepszej możliwej jakości, w odległości kilku kliknięć. A na platformach streamingowych do obejrzenia w każdej chwili.
Przy okazji FNH zaskoczyło mnie coś innego: że płacąc za pakiet filmów do obejrzenia nie mam pewności, czy w ogóle obejrzę to, na co jestem zdecydowany. Zapłaciłem z góry. Wiedząc, że festiwal w formie online trwa do 29 sierpnia, a czas, w ciągu którego można obejrzeć film, to 48 godzin, wybierałem filmy po kolei z puli dostępnych, bo oczywiście te, które za chwilę wejdą do kin, dostępne nie były. Po nadrobieniu Emy liczyłem jeszcze na nowy film Quentina Dupieux (dla mnie to przede wszystkim didżej i producent, Mr. Oizo – na zawsze – skądinąd Flat Beat w każdej chwili do odsłuchu) i dokument o A-ha. Cóż z tego, skoro okazało się, że „sprzedaż zakończona”, bo skończył się pakiet onlajnowych dostępów, na które zezwolili właściciele praw i agenci sprzedaży. Przynajmniej szybko dostałem odpowiedź wyjaśniającą mój błąd: powinienem był po zakupie karnetu od razu zarezerwować interesujące mnie filmy – bo obowiązuje kolejność zgłoszeń – ale ich, broń Boże, nie klikać, żeby 48-godzinny czas na obejrzenie nie zaczął się naliczać. Tutaj wszystkie zasady dla tych, którzy mają wykupiony pakiet, a tak jak ja nie doczytali regulaminu. Ema chyba na razie jeszcze jest do obejrzenia – zresztą film udostępniają też inne platformy. Przy okazji polecam listę filmów, które rekomenduje Jakub Demiańczuk na naszej stronie. Niektóre można jeszcze zobaczyć.
Ta możliwość oglądania filmów online to naprawdę piękna sprawa, doceniam, praktykuję i mam do tego całkiem przyzwoite warunki. Ale sprzedawanie pakietu filmów, które za chwilę mogą nie być dostępne i w ogóle idea oferowania cyfrowego dostępu w limitowanej edycji? Nowe, nie znałem.
NICOLAS JAAR / RÓŻNI WYKONAWCY Ema (Original Motion Picture Soundtrack), Other People 2021, 8/10
Komentarze
Ja swoją nauczkę z FNH przerobiłem w ubiegłym roku. Spędziłem sporo czasu z programem imprezy, wybierając tyle filmów ile miałem czasowych możliwości i całkowicie nieświadomy ograniczeń. Pierwsze zdziwienie – okna czasowe, drugie (znacznie gorzej je przeżyłem) – ograniczenie ilościowe (jak to? w internecie?). Później poznałem przyczyny tego stanu rzeczy. Z 10 wybranych filmów udało mi się obejrzeć 2.
Muszę jednak przyznać, że jakiś ślad uczestniczenia w festiwalu przez to był. Różnica mniej więcej taka jak słuchanie winyla vs streamu i nie o jakość tu idzie, a o rytuał.
Breaking
Charlie Watts: Rolling Stones drummer dies aged 80
Veteran drummer Charlie Watts has died aged 80. After joining The Rolling Stones in 1963, Watts was one of the longest serving members of the band. His publicist said the musician „passed away peacefully in a London hospital earlier today surrounded by his family”.
https://www.youtube.com/watch?v=yFOLpabKxx8
@ozzy –> Smutne wieści. Moje pożegnanie tym razem w głównej części Polityka.pl: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/2131541,1,charlie-watts-19412021-byl-za-dobry-na-rocka.read
R. I. P. Charlie Watts) :
https://www.instagram.com/p/CS-U-z6rEyO/?utm_source=ig_web_button_share_sheet
Sama mam listę ulubionych utworów z filmów, gdzie sam film mnie nie powalił. Teraz jak kupiłem głośnik bezprzewodowy na geekbuyingpl od razu go przetestowałam z moją ulubioną playlistą i dźwięk był mega, jakbym była na koncercie.
@OloRo: albo jesteś botem, albo „geekbuyingpl” ma wyjątkowo nieudolny (i nieokreślony płciowo) dział marketingowy.