Zwyczajna płyta?

Nowa płyta Lorde to rzecz dla tych, którzy nigdy nie załapali się na kult Lorde. Muzyka prosta, dość bezpretensjonalna, raczej delikatna – choć cierpiąca na nawracający syndrom przeklejonych gdzieś sprzed 30 lat pętli perkusyjnych – ale też zwyczajna, pozbawiona fajerwerków. Nie zmieni świata, nawet sposobu, w jaki patrzycie na muzykę, chociaż w czasach, gdy rozbuchane oczekiwania i ambicje doprowadzają artystów w dziwne rejony, taka zwyczajność jest nawet przyjemna i kojąca. Choć aż się boję zgadywać, jaka droga do niej zaprowadziła 24-letnią Nowozelandkę, skoro w tekstach dominują (obecne zresztą od tytułu debiutu: Pure Heroine) – i to w sposób trudny do przeoczenia – skojarzenia z narkotykami. Zrzucam je na karb pogoni za psychodelicznym brzmieniem, które na swój sposób odróżnia Solar Power od dwóch poprzednich płyt Lorde. Zdecydowanym wyróżnikiem jest też organiczny charakter aranżacji – to właśnie to względne ociosanie z elektroniki, w połączeniu ze śpiewnością obecną nawet w najsłabszych fragmentach albumu Solar Power, może sprawić, że miłośnicy dwóch pierwszych jej płyt poczują się obco.  

Produkujący ten album Jack Antonoff dokonał twórczego rozbioru na czynniki pierwsze piosenki Faith George’a Michaela – to wiemy już od premiery singla Solar Power. Poszczególne elementy tej stylizacji wracają – pojawiają się podobne partie akustycznej gitary (Mood Ring), parokrotnie wracają nudne nieco pętle rytmiczne (także w Secrets from a Girl (Who’s Seen it All), w otwierającym album The Path, niestety również w finałowym Oceanic Feeling, gdzie wydają się najmniej potrzebne) – choć to, co dla mnie nudne, może się okazać ożywcze dla tych, którzy nie musieli na bieżąco śledzić popu przełomu lat 80. i 90. Już teraz widzę zresztą, jak Antonoffa oskarża się o przygotowanie bezbarwnej płyty i o gonienie w piętkę. Rzeczywiście, jest jakiś folkowy element, który nowojorski producent wnosi na wszystkie te superprodukcje, przy jakich pracuje. Ale daleki byłbym od potępiania w czambuł – ten sam Antonoff daje też stempel pewności pożądany w show biznesie, którego Lorde jest nieodrodnym dzieckiem – i dziewczyną, biorąc pod uwagę jej stabilny chyba związek z pracownikiem nowozelandzkiej filii koncernu Universal, któremu poświęca nie najgorszą piosenkę The Man with an Axe. To ten chłopak, który ma tę samą ulubioną płytę, co jej ojciec. Swoją drogą – chętnie bym się dowiedział, co to za płyta, czyżby Faith?  

Show biznes pojawia się oczywiście jako zbiorowy bohater tej płyty. I głupio mi się powtarzać, bo ledwie trzy tygodnie temu pisałem w tym kontekście o Billie Eilish, ale znowu kolejną płytę debiutującej młodo gwiazdy wypełniają po brzegi spostrzeżenia dotyczące sławy jako takiej. Wychowujemy jako publiczność te nastoletnie gwiazdy do wiecznej zgryzoty i koszmaru zbyt szybkiego dorastania. Growing up a little at a time, then, all at once – konstatuje Lorde. W tym zaocznym starciu wolę dość zdecydowanie Nowozelandkę, także jako autorkę tekstów, które często balansują na krawędzi jakiejś zjadliwej ironii czy wręcz satyry. Kiedy Lorde śpiewa (w kluczowym dla odbioru całej płyty The Path) o młodych milionerach mających koszmary od fleszy aparatów, wydaje się to tyleż autobiograficznym wyznaniem, co (samo)krytyką kasty wyabstrahowanych z prawdziwych problemów gwiazd show biznesu.

Cała ta opowieść o samodoskonaleniu, może nawet oczyszczeniu duchowym, która pojawia się tu gdzieś w tle – majacząc też w teledyskach – i wydaje się dalekim echem ery hipisowskiej, to obrazek rodem z serialu Biały Lotos: uprzywilejowani, bogaci biali ludzie już sobie uświadomili, że jako grupa nie mieli najbardziej pozytywnego wpływu na świat, potrafią już z tego pożartować, ale na razie traktują to jako ciekawy temat do rozmowy w hotelu na Hawajach, gdzieś wśród tańczących tubylców, ekscesu jedzenia i alkoholu, przerywanej relaksacyjnymi sesjami spa i bohaterską walką o opłacony komfort. I pewnie jeszcze wspominaniem z rozrzewnieniem początków wieku, kiedy wszystko wyglądało inaczej – tak jak to sugeruje Lorde w Mood Ring, piosence może niewybitnej, ale – trochę jak wspomniany serial – niosącej jednak przynajmniej jakąś ambicję obserwacji społecznej. 

LORDE Solar Power, Universal 2021, 7/10 

PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA

14.08 Shyness! Shyness!
15.08 Percy Jones, Alex Skolnick, Kenny Grohowski, Tim Motzer PAKT Live In Kennett Square, MoonJune
15.08 Perihelion Gnosis / Wharflurch Syzygial Slime Worlds, Perihelion Gnosis
16.08 Li Yilei 之 / OF, Metron
17.08 Bobby Lee Shadown in Slabtown, Tompkins Square
17.08 Lucy Railton & Kit Downes Subaerial, SN Variations
17.08 Mark Kirschenmann Cybersonic Outreach, New Focus
19.08 Cartel Madras The Serpent & The Tiger, Sub Pop
19.08 Leon Duncan Fuck a rosseta stone for my brain waves, Hakuna Kulala
19.08 Mila Jankowska / Tomasz Wiracki Zen, Niebieski Label / Agora
19.08 Oï les Ox Crooner qui coule sous les clous, The Death of Rave
Alabama 3 Step13, Submarine Cat
Alfah Femmes I Wouldn’t Bother, EP
Alora Crucible Thymiamatascension, House Of Mythology
Amaria Bittersweet EP
Anderson East Maybe We Never Die, Elektra
Angel Olsen Aisles, Jagjaguwar
Angelika Niescier / Alexander Hawkins Soul In Plain Sight, Intakt
Angus & Julia Stone Life Is Strange, OST
Badge Epoch Scroll, Telephone Explosion
Between The Buried and Me Colors II, Sumerian
Bnny Everything, Fire Talk
Bob’s Burgers The Bob’s Burgers Music Album vol. 2, Sub Pop
Brady Cohen Studies vol. 2, Phantom Limb
Bruno Bavota For Apartments: Songs & Loops, Temporary Residence
Calva Louise Euphoric
Cleo Sol Mother, Forever Living Originals
Connie Smith The Cry of the Heart, Fat Possum
Deafheaven Infinite Granite, Sargent House
Fink IIUII
Geneva Skeen Universal Building Supply, Superpang
Gordon Grdina & Jim Black Martian Kitties, Astral Spirits
Gudrun Gut + Mabe Fratti Let’s Talk About the Weather, Umor Rex
Gus Callahan From Sun to Sound, Atlantic Rhythms
Jake Bugg Saturday Night, Sunday Morning
James McMurtry The Horses and the Hounds, New West
John Coltrane / VA Another Side of John Coltrane, Impulse! arch.
Jon Collin The Fiddler Now Steps to the Road, Unifactor
Kero Kero Bonito Civilisation, Polyvinyl komp.
Lorde Solar Power, Universal
M. Geddes Gengras feat. Jon Gibson 9​.​10​.​17 mirror>cherise
Maarja Nuut Hinged
Martha Wainwright Love Will Be Reborn, Cooking Vinyl
Massimo Pupillo / Márton Csókás / Gabriele Tinti Embracing the Ruins, House Of Mythology
Michael Compitello Unsnared Drum, New Focus
Nathan Salsburg Psalms
Orla Gartland Woman on the Internet, New Friends Music
Pasquarosa/Gerycz II, Unifactor
Quickly, Quickly The Long and Short of It, Ghostly
Rosali Chokeweed, Unifactor
Sarah Buechi Contradiction of Happiness & Jena Philharmonic The Paintress, Intakt
Serph High Radiance, Noble EP
Shannon & The Clams Year of the Spider, Easy Eye Sound
Tangerine Dream The Sessions VII, Eastgate
Tomasz Sroczyński Symphony No. 2 / Highlander, Ici d’Ailleurs…
Trifecta Fragments, Kscope
Trippie Redd Trip at Knight, TenThousand Projects
Tropical Fuck Storm Deep States, Joyful Noise
Villagers Fever Dreams, Domino
Wolves In The Throne Room Primordial Arcana, Relapse
Yea Big + Disorganizer An Emptiness Supreme, FPE

Te płyty powyżej wyszły 20 sierpnia. A te, które nie wyszły 20 sierpnia, oznaczyłem inną datą. Inna sprawa, czy w ogóle wyszły.