Minister nie uratuje tego sezonu

Wicepremier Piotr Gliński najwyraźniej mocno przeżył zeszłoroczną krytykę pomocowego programu Funduszu Wsparcia Kultury. Z podległych mu instytucji słychać głosy, że szum wokół FWK może nawet wpłynąć na podejście Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu (nieodmiennie cieszy mnie to połączenie kultury duchowej i fizycznej) do całego środowiska muzyki rozrywkowej. Przejrzałem bardzo dokładnie ogłoszone niedawno, bardzo późno, wyniki rocznego ministerialnego programu Muzyka na wydarzenia w roku 2021. I wprawdzie program ten prowadzi podległy MKDNiS Instytut Muzyki i Tańca, to pewną tendencję wypychania ambitnej muzyki rozrywkowej na margines w jego wynikach widać. Tę notkę publikuję z dwóch powodów. Po pierwsze, oczekiwałem wsparcia dla całego sektora, który przy niepewnych rokowaniach zwyczajnie może się się zawalić – grozi nam to, że stracimy część imprez, które swoją rozpoznawalność na arenie międzynarodowej budowały przez lata (o tym, jak sobie radziła muzyka poważna, pisze w aktualnej POLITYCE Dorota Szwarcman). Po drugie, na program Muzyka (tak jak i na inne, w tym skupiony wyraźnie na prasie prawicowej i teologicznej program Czasopisma oraz mocno w tym roku krytykowany program Promocja czytelnictwa) składamy się z naszych podatków, wypada więc wiedzieć, na co ministerstwo – za pośrednictwem podległych mu instytucji i wynajętych do pomocy jurorów – nasze pieniądze wydaje.     

Na opublikowanej przez MKDNiS liście programu Muzyka znalazłem bardzo dużo, bo aż 1369 wniosków. Bywało ich w przeszłości nawet o połowę mniej. To tylko dowodzi, jak trudny jest to czas dla całej muzycznej branży. Dofinansowania przyznano na 138 przedsięwzięć. Sumy są raczej drobne, z reguły rozsądne – najwyższa to trzyletnia dotacja dla Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie (łącznie ponad milion złotych rozdzielonych na trzy lata). Spośród 138 imprez naliczyłem tylko 31 takich, których głównym polem zainteresowania nie jest muzyka poważna. A z kolei tę grupę podzieliłem na imprezy skupione na dialogu międzykulturowym, głównie polsko-żydowskim (kolor zielony na liście), imprezy jazzowe (kolor czerwony), z piosenką poetycką, literacką lub aktorską (kolor fioletowy), z muzyką wykonywaną przez osoby niepełnosprawne (niebieski) i z pieśniami lub większymi formami o charakterze patriotyczno-narodowym (kolor brązowy). Co mi zostało? Blues, country, Międzywojnie i festiwal producentów muzycznych. Żadnej imprezy z muzyką rockową, alternatywną, żadnej imprezy hiphopowej, żadnego festiwalu muzyki klubowej i żadnego dużego festiwalu muzyki świata wychodzącego poza muzykę żydowską i czeską. Oto jak wygląda ta lista, posortowana według wysokości przyznanej dotacji na 2021 r.: 

Kto się znalazł pod kreską, czyli – wskazaniem jurorów z tzw. grupy sterującej (mają do dyspozycji maks. 60 punktów na ocenę merytoryczną) oraz urzędników (mają 30 pkt na tzw. ocenę strategiczną, często faktycznie przesądzającą o dotacji, plus 10 pkt na poddaną ściślejszemu rygorowi formalnemu ocenę zdolności organizacyjnej wnioskodawcy) – dotacji nie dostał? Lista jest długa i mam przeczucie graniczące z pewnością, że czytelnicy Polifonii znajdą na niej jakąś lubianą przez siebie imprezę:  Probaltica, Off Festival, Jazz na Starówce, Jazz Jantar, „Pamiętajmy o Osieckiej”, LDZ Alternatywa, Ethno Jazz Festival, Ethno Port, Tauron Nowa Muzyka, Transatlantyk, Krakowska Jesień Jazzowa, Ars Cameralis (program muzyczny), Lado na Wsi, Soundrive i wielu innych. Nie dostała też pieniędzy większość zgłaszających się w ramach osobnych przedsięwzięć artystów (włącznie z projektami np. Marcina Wasilewskiego, a także Macieja Obary i Dominika Wani), żaden z wniosków Alter Artu (Alter Klub, Selector Warsaw Showcase), ani też Unsound i Opole Songwriters Festival, zdysklasyfikowane przez błędy formalne. Warto dodać, że pieniądze z programu Muzyka same w sobie nikomu imprezy nie zorganizują, ale mogą zadecydować o płynności, szczególnie w wypadku mniejszych wydarzeń.  

Nie chcę wypominać przyznanych pieniędzy (usunąłem je zresztą w zestawieniu powyżej, podobnie jak szczegóły punktacji, chociaż „trzydziestki” w ocenie strategicznej łatwo odnaleźć), bo te potrzebne są wielu instytucjom i poszczególnym artystom, ale znalazłem na liście dofinansowanych projekt dużego historycznego widowiska multimedialnego, który organizuje fundacja zarejestrowana w ubiegłym roku, a także cykl dużych koncertów w kościołach, którego organizator nie był mi jeszcze w stanie odpowiedzieć, kto wystąpi i z jakim repertuarem. To bardzo ciekawe zestawienie i serdecznie polecam jego dokładną lekturę, bo o sposobie działania i aktualnej polityce kulturalnej ministra mówi więcej niż tysiąc słów.  

Przede wszystkim jednak – i tu nawet najbardziej wygimastykowany minister kultury i sportu by nie pomógł – przepaść pomiędzy oczekiwanym a przyznanym wsparciem wydaje się w tym roku gigantyczna. Sezon, który i tak nie zapowiadał się różowo, po lekturze tego zestawienia rysuje się w jeszcze ciemniejszych barwach. Choć idę o zakład, że ciemność nieco rozproszy za chwilę jakaś finansowana przez utrzymywaną z naszych podatków TVP letnia trasa z disco polo na pokładzie. 

Co bardzo ważne: to nie są ostateczne wyniki programu. Trwa jeszcze procedura odwołań, które wnioskodawcy mogą składać do 23 kwietnia, czyli do jutra. Nie wahajcie się ani przez moment, drodzy Państwo, tylko nie powołujcie się na wpis Chacińskiego, bo to prędzej zaszkodzi niż pomoże. Najlepiej udawajmy, że w ogóle tego wpisu i tego zestawienia nie było i w lepszym humorze przejdźmy do planowania wydarzeń sezonu, którego nic – poza ewentualnie programem szczepień, a i to coraz mniej prawdopodobne – już nie uratuje.  

Ale jeśli dotarliście tak daleko, należy się Wam jednak bardziej optymistyczna puenta. Otóż warto zwrócić uwagę, że choć pieniędzy nie dostało wiele świetnych imprez jazzowych, to otrzymało je sto procent imprez z hasłem zaduszki w nazwie. Co oznacza, że kiedyś, drodzy artyści, ministerstwo wesprze koncert z Waszą muzyką – już bez zbędnych pytań i odwołań.