Tego się nie da zagadać

Na początek suchar.

Co mają wspólnego didżej radiowy i strateg z biura informacyjnego rządu?
Obaj w pracy używają często zwrotu trzeba wyciszyć.

Wczoraj wieczorem wpisywałem to wśród uwag dla realizatora/realizatorki dźwięku do dzisiejszego wydania Nocnej strefy. Tak naprawdę jest jeszcze druga podobna kategoria zdarzeń, kiedy trzeba coś zagadać, czyli wejść na końcówce puszczanego nagrania. Są oczywiście kategorie muzyki nie do zagadania, albo przynajmniej trudnej do zrzucenia w tło. Tyle że w języku strategii rządowych nazywa się to chyba raczej zagłuszaniem. Zagłusza się jedną sprawę drugą, potem trzecią, aż z polityki robi się chaotyczna kakofonia. Dziś kilkoro wykonawców, którzy na takiej krawędzi chaosu pracują, radząc sobie znakomicie. Ale do tego trzeba mieć słuch. I jeszcze luz. I feeling.  

Nawet na tle szybkiej kariery wytwórni International Anthem, która w sześć lat stała się centrum chicagowskiej sceny jazzowej i kluczową wytwórnią improwizującej Ameryki, solowa kariera klarnecistki i wokalistki Angel Bat Dawid to jakiś błysk flesza. W ubiegłym roku pisałem o jej materiale The Oracle, wydanym wtedy pospiesznie na kasecie (winyl i kompakt pojawiły się wiele miesięcy później). Materiał sprawiał wrażenie sesji nagranej z pewną świadomą niedbałością, ale przez kapitalnych muzyków, no i ze znakomitymi pomysłami na formy gdzieś pomiędzy spiritual jazzem, eksperymentami Sun Ra a muzyką gospel i szorstkim bluesem. Na formy – dodajmy – także piosenkowe. Tegoroczne LIVE jest przedłużeniem życia tamtego materiału – znajdziemy tu najważniejsze piosenki z The Oracle, ale wydłużone, w koncertowych wersjach nierzadko dobite do emocjonalnej bandy. Bez strachu o przesadę – to fascynujące w działaniach Angel Bat Dawid i to ściągnęło na nią uwagę nawet takich mediów jak Pitchfork, który zachwycił się nowym wydawnictwem. Nagranie dokumentuje zeszłoroczny występ w Berlinie, gdzie wszystkie nacechowane afroamerykańską dumą frazy poezji liderki wybrzmiewają potężniej niż w oryginałach. Czarna rodzina to najsilniejsza instytucja na świecie – słyszymy. Głos Dawid bywa tu przetwarzany, ale też pełen jest brudu i spontanicznej energii wyzwalanej na żywo, wchodzi w krzyk,  wychodzi poza tonację, wzrusza i uwodzi w przebojowym We Are Starzz. Zamienia koncert w jakiś spektakl, rytuał pojednania. Można tego nie kupić, ale obojętnie nikt nie przejdzie. I trudno zagadać.     

ANGEL BAT DAWID & THA BROTHAHOOD LIVE, International Anthem 2020, 7-8/10

Firma International Anthem – jeśli na nią bliżej spojrzeć – zrobiła w ostatnich latach znacznie więcej niż wynikałoby z samej lektury katalogu. Konsekwentnie pokazuje środowisko barwnych postaci, z cechami zdecydowanie je wyróżniającymi – tu prawie nie ma sidemanów, są bohaterowie, którzy w różnych zestawieniach, niczym w filmach Marvela, tworzą całość o nieco innym charakterze. I chcą nagrywać pod jednym szyldem. Kontrabasista Junius Paul przed chwilą wydał autorski album, teraz słyszymy go na kolejnym albumie Makayi McCravena, spotykamy tu też harfistkę Brandee Younger i basistę Dezrona Douglasa, którzy swój wspólny album zapowiedzieli na grudzień. Bo akurat McCraven ze swoim zestawem sesji koncertowych granych w różnych miejscach z różnymi muzykami (na nowym albumie jest też scena kalifornijska – z Jeffem Parkerem, jednym z najstarszych bohaterów w stajni International Anthem) stoi ze swoim zestawem perkusyjnym i szkicowymi, opartymi na zapętlanych groove’ach utworami, w samym sercu tego katalogu i w środku estetyki. Z największymi pewnie szansami na zainteresowanie jazzowego mainstreamu. A zarazem sceny hiphopowej, bo perkusista chwilami pracuje trochę jak gdyby produkował beaty na żywo. Kolejny odcinek jego nagraniowych archiwów z rejestracjami z roku 2017 i 2018 (Nowy Jork, Londyn, Chicago, Altadena w Kalifornii), Universal Beings E&F Sides, to coś jak kolejny odcinek świetnego serialu – kupujecie w ciemno. 

MAKAYA McCRAVEN Universal Beings E&F Sides, International Anthem 2020, 7-8/10 

Nerw – to jest z kolei to, na czym budują całą narrację swojego albumu perkusista Tcheser Holmes i trębacz Aquiles Navarro, członkowie Irreversible Entanglements, którzy wydali duetową płytę. I ta sprawia wrażenie sklejki z występów, ale jest materiałem z dwóch sesji w studiu na Brooklynie. Owszem, z gronem przyjaciół u boku (m.in. Nick Sander, a także Brigitte Zozula, która wsparła duet wokalnie), ale jednak głównie we własnym towarzystwie. Z muzyką, dla której wzorcem może być inny duet trębacza i perkusisty, Chcicago Underground Duo, który również przestrzeń pomiędzy tak różnymi w brzmieniu i roli instrumentami wypełniał elektroniką. W tym wypadku za klawiaturami i pokrętłami siada Navarro, a brzmienia syntezatorów nie tyle uzupełniają paletę, co czynią z tej muzyki coś bardzo nieprzewidywalnego, zaskakującego w każdym fragmencie, jeszcze bardziej niespokojnego stylistycznie, kolażowego, pełnego niby przypadkowych urywków z twórczej pracy, relacji z kreatywnej codzienności. A bębny znów przyciągną zupełnie nową, zebraną wokół jazzu hiphopową publikę. Jeśli rzeczywistość jest płynna jak w wizji Zygmunta Baumana, to w katalogu International Anthem widać tę płynność jeszcze wyraźniej. A właściwie nawet słychać.  

AQUILES NAVARRO & TCHESER HOLMES Heritage of the Invisible II, International Anthem 2020, 7/10