Chillout funeralny
Gdyby był potrzebny dobry, wysmakowany lounge do salonów pogrzebowych, nie znaleźlibyście lepszego. I chyba nic dziwniejszego w tym tygodniu nie znajdziecie. Pamiętacie Williama Basinskiego, który zyskał sławę, wydając swoje stare, ambientowe pętle na taśmach w różnym stopnia degradacji, ku uciesze krytyków? Otóż Basinski, za namową swojego asystenta Prestona Wendela, założył wspólnie z nim formację Sparkle Division, która gra podszyty klubową rytmiką nostalgiczny kanapowy jazz. Z inspiracjami muzyki filmowej (przywołujące klimat dawnego kina kryminalnego You Go Girl! na sam początek), breakbeatami (Oh Henry!), a czasem wrażliwością wręcz windziarską (Mmmmkayy I’m Goin’ Out Now and I Don’t Want Any Trouble From You!). Jeśli ktoś pamięta efemeryczne przedsięwzięcie Mike’a Patona i Dana The Automatora Lovage (Music To Make Love To Your Old Lady By), powinien nadstawić uszu. Chociaż trudno mi sobie wyobrazić kogoś, kogo by ta muzyka odrzuciła.
Zacznijmy od tego, że Basinski gra na saksofonie – nie tak jak w elegii na odejście Bowiego (For David Robert Jones sprzed trzech lat), mamy tu dłuższe, bardziej rozbudowane partie. Do albumu A Shadow In Time tę nową płytę zbliża jeszcze jedna rzecz: śmierć. Brzmi trochę jak katalog przyjaciół, którzy odeszli – i którzy współpracowali na jakimś etapie z jej autorami.
Nie żyje, po pierwsze, Lenora Russo, „królowa Williamsburga” – jak ją nazywano w długich pożegnaniach na łamach nowojorskiej prasy („Brooklyn Vegan” opisuje także, że stołowała się w polskiej restauracji) – a tu wokalna bohaterka nagrania Queenie Got Her Blues. No i postać spoglądająca na nas z utrzymanej w stylu retro okładki.
Nie żyje też Henry Grimes, wybitny jazzman ściągnięty do współpracy (a album powstawał długo i – jeśli wierzyć doniesieniom – był już na ukończeniu w roku 2016, czyli przed ukazaniem się A Shadow in Time) nad materiałem. Zresztą nie tylko on wnosi wątki jazzowe. For Gato rozwija się w nu-jazzowy utwór o orkiestrowym rozmachu. Oh Henry! z partiami Grimesa (kontrabas i skrzypce) właśnie to raczej wariacja na temat St-Germain. A jeśli chodzi o zmarłych – jest też kolejne pożegnanie Bowiego, To the Stars, Major Tom!, znowu oparte na partii saksofonu i na wokalizie Xeli Grany.
Niby nic szczególnie świeżego, Preston Wendel zapewne zna dobrze nagrania Ludovica Navarre, a już z całą pewnością słuchał Music To Make Love To Your Old Lady By Lovage. Ale jest w tym charakterystyczne dla Basinskiego poczucie wszechogarniającej nostalgii. Ambientowe plamy dominują w najdłuższym na płycie To Feel. I tu, w centralnej części, całość nagle zmienia charakter i roztapia się w melancholii. A później znów jest tylko co najwyżej sentyment za dawnymi czasami. Znów są taśmy, w wydaniu Basinskiego brzmiące jak nowy gatunek syntezy dźwięku – synteza granny-larna. I zaskoczenie co rusz.
SPARKLE DIVISION To Feel Embraced, Temporary Residence 2020, 7-8/10
Komentarze
A moze funebralny ( zbyt explicite, byc moze) ” Your Funeral, My Trial” Nicka Cave’a
z 1986.. Na specjalna okazje.