Norah Jones nie skończyła się na Kill Em All (podsumowanie tygodnia)

Najpierw o weekendowej płycie, bo obiecałem sobie, że ten przegląd tygodnia zawsze będzie miał bohaterkę. Czy spodziewaliście się, że nowa płyta Norah Jones po 18 latach od debiutu będzie… właściwie całkiem niezła? Te lata to nieustanny crash test dla dziewczyny, która pakiecik Grammy (jak dziś, nie przymierzając, Billie Eilish) wygrała na dzień dobry. I wydawała się idealnie zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa śpiewającą piosenki do seriali dla klasy średniej. Prawda jest taka, że jako wokalistka nabrała charakteru przez te lata, Ameryka zaczęła się mocniej sypać, a do muzyki Jones, wraz z większą świadomością gatunkową, wlało to niepokój, do blue note dołączyła mroczna nuta, którą na nowym albumie córka Raviego Shankara opakowuje w charakterystyczne dla siebie eleganckie pudełko. Bluesa tu nie straciła, stary styl – banalniutka, ale zręcznie wyrąbana nisza między folkiem, bluesem i jazzem – wraca tu choćby w takich utworach jak Heartbroken, Day After, ale jak dla mnie to są te gorsze chwile. Wolę fortepianowy groove Say No More albo gościnne występy Jeffa Tweedy’ego. I wolę jak Norah śpiewa Skończyło się to życie, jakie znamy w This Life. Jej życie artystyczne nie skończyło się w każdym razie na Come Away with Me.   

Poniżej krótki przegląd tygodnia na Polifonii, który zbiera wszystko w jednym miejscu. A ponieważ – jak mi tydzień temu zwrócił uwagę jeden z kolegów – nie ma dużych szans, żeby trafił na nie ktoś, kto mnie i tak nie śledzi na co dzień, będę opowiadał wszystko zupełnie inaczej.   

Bum, bum, bum – tak mój kolega redaktor otworzył naszą czwartkową audycję, zamiast mówić po raz kolejny o muzyce perkusyjnej z Afryki – i to był leitmotiv tygodnia. Muzyka na perkusję i bum szerzej rozumiany. 

W poniedziałek bohaterem Polifonii był Sonic Boom. Narzekałem na to, że Spotify zmasakrował mu najnowszy album. Na szczęście w ciągu tygodnia ktoś się obudził – być może sam autor z psychodelicznej medytacji pośrodku lasów Sintry – i problem został już naprawiony. Został tylko dokumentujący to wszystko wpis na blogu. 

We wtorek opisywałem pierwszą z płyt bębniarskich, czyli zeszłotygodniowe HHY & The Macumbas. Imponujące przede wszystkim potężnym brzmieniem – podrasowanym jeszcze przez Adriana Sherwooda. Ale przy okazji zeszło też na 10 płyt, które jakoś wpłynęły na mnie, choć niekoniecznie należały do najlepszych, jakie słyszałem. Czyli moją odpowiedź na popularne wyzwanie.  

Było wśród tych albumów Discipline King Crimson. Być może jakaś autosugestia, bo w ciągu całego tygodnia towarzyszył mi też taki oto cover utworu King Crimson z płyty Roba Crowa. Niby odtwórczy, ale spróbujcie to odtworzyć w domu tak jak odtworzył Crow w swoim izolacyjnym programie muzycznym. Warto posłuchać całej płyty, bo w całości coverowa – i nie jest to przewidywalny zestaw (no i uwaga, bo nie ma na Spotify): 

We wtorek wyszła też Polityka z moim tekstem Bunt z prawej nogi. Próbowałem udowodnić, że w dogrywce zwycięzcami charytatywnej zbiórki na służbę zdrowia hot16challenge2 byli przeciwnicy podatków, a nierzadko i publicznej służby zdrowia. W tworzeniu tego obrazu pomogła mi przenośnia z książki Gniew Tomasza S. Markiewki. Książkę polecam.   

W środę na blogu była przerwa, bo w redakcji działo się dużo, ale gdyby była jakaś notka, to z pewnością na temat Donny’ego Beneta – to jedna z przyjemniejszych płyt ostatnich tygodni i słuchałem jej przez ten tydzień wyjątkowo często, więc dorzucam w bonusie, żeby została jakaś dokumentacja. A rzecz jest też przy okazji w swoim zamierzeniu tak prosta i jasna, że nie muszę tego szerzej opisywać.  

W czwartek znowu Afryka – w linkowanym już Nokturnie zaglądaliśmy do katalogu 1000Hz, Mik.Musik, JuJu Sounds i Basów Tropikalnych. Co łączy te wytwórnie? Polska. I Afryka też, jasna sprawa. Były też nowe nagrania z Ostinato Records, o których pisałem na Polifonii. Z Ostinato, a dokładniej – z Dżibuti. Rzadkie zjawisko u labeli specjalizujących się w muzyce afrykańskiej. Był też cotygodniowy spis koncertów online

W Michałowie ogłosili, że za szkołą disco polo pójdzie zbudowane za fundusze unijne wielkie centrum tej muzyki. Napisałem więc parę słów na Polityka.pl. Bez taniego hejterzenia. 

Poza tym w czwartek zrobiłem sobie zrzut ekranu aktualnego wydania OLiSu. Chodzą słuchy, że jeszcze nigdy nie było tak łatwo dostać się do pierwszej dziesiątki, ale niewielka to pociecha dla autorów płyt popowych i rockowych, bo i tak 8 na 10 płyt w czołówce do hip-hop. Śledzę listę bestsellerów pod tym kątem od jakiegoś czasu. Pełnej dziesiątki rapowej chyba jeszcze nie było, ale blisko. To może raczej Centrum Polskiego Hip-Hopu? I szkoła? Ktoś tam w Kielcach potrafi składać wnioski o dofinansowane z UE?  

Lista OLiS z 11.06.2020

W piątek było parę słów o długo oczekiwanym długogrającym albumie Nihiloxiki. Czyli znów bębny w roli głównej, ba, niemal jedynej. Niech mi ktoś spróbuje udowodnić, że mijający tydzień NIE należał do bębnów – myślę, że to byłoby trudniejsze. Co więcej, zdałem sobie sprawę, że w podobną stronę idzie wydany wczoraj nowy materiał Nightports w/Betamax, przy którym duet Nightports zaangażował do pomocy perkusistę grupy The Comet Is Coming. Trans, rytuał i sporo perkusyjnej choreografii połączonej z futurystyczną produkcją, tylko w porównaniu z HHY albo Nihiloxicą mocy jakby mniej.  

Zakończyłem tydzień, słuchając hip-hopu po fińsku. Właściwie to formacja bardziej z pola jazzu – Njet Njet 9 – ale prezentuje się na najnowszej płycie także z udziałem miejscowych MC. Nie zostałem fanem, ale przynajmniej na chwilę zmieniłem perspektywę. 

No ale żeby na koniec wrócić do płyty, od której to wszystko rozpocząłem: Norah Jones od samego początku wyglądała mi na taką, która dużo czasu spędza w domu. Całkiem nieźle też spędza się w domu czas z jej muzyką. Jakkolwiek użytkowo by to zabrzmiało. Przy tych parametrach można nawet uznać, że – wobec niepełnej dostępności nocnych barów – przyda się coś takiego do opijania smutków we własnych czterech ścianach. Nawet tytuł niepokojąco na takie skojarzenia naprowadza.  

NORAH JONES Pick Me Up Off the Floor, Blue Note 2020, 7/10