Bębnienie jak marzenie
Trzy lata temu Qba Janicki wystąpił w ramach cyklu SuperSam +1 w towarzystwie saksofonisty (i tancerza) Steve’a Buchanana. Nazwisko tego drugiego musiałem sprawdzić sobie po tak długim czasie, bo prawdę mówiąc zapomniałem już, kto występował obok Polaka (choć sam koncert, tańczony i grany zarazem, wydawał się intrygujący). Nazwisko Janickiego po tym występie – za sprawą jego solowego setu – natychmiast wskoczyło na moją listę 4-5 ulubionych krajowych perkusistów. Wydana miesiąc temu płyta Intuitive Mathematics potwierdza, że utrzyma się na tej liście długo.
Ten grudniowy koncert z roku 2016 (retransmitowany wtedy przez radiową Dwójkę) można sobie sprawdzić poniżej. Jest to pewnie jeden z najbardziej niedowartościowanych pod względem liczby wejść klipów dostępnych aktualnie na YouTubie, więc zachęcam do klikania. Co takiego się w tedy wydarzyło? Usłyszałem polskiego perkusistę, który doskonale radzi sobie w rozwijającej się wciąż na świecie dyscyplinie grania na hybrydowych zestawach łączących możliwości akustycznych i elektronicznych bębnów. I świetnie rozkłada siły i pomysły w 35-minutowym występie solowym.
Sam Janicki junior (ma 30 lat, jest synem Sławka Janickiego, kontrabasisty i wieloletniego szefa Mózgu, zresztą grywają wspólnie) jest dość dobrze znany z takich formacji jak Minimalover czy Malediwy (tu było parę słów), a najszerszej publiczności zapewne z formacji Wojtka Mazolewskiego. Rozwija więc swoją karierę kilkutorowo. Utworem solowym błysnął w tym roku na kompilacji Portrety wytwórni U Know Me, do której miałem nawet zaszczyt pisać słowo wstępne. I już w umieszczonej tam kompozycji Kabina projekcyjna było słychać, że dużo się w muzyce Janickiego wydarzyło od czasu tego koncertu w warszawskim Mózgu. Od Intuitive Mathematics oczekiwałem więc dużo. A dostałem więcej.
Przede wszystkim – podobnie jak na tamtym koncercie w Mózgu – Qba Janicki robi tu wrażenie człowieka, który nie lubi się nudzić, a co za tym idzie – nie pozwala na to słuchaczowi. Jego muzyka wiecznie ewoluuje, nerwowo mutuje, w obu kilkunastominutowych utworach z płyty (ten pierwszy wydaje się jeszcze logicznie podzielony na części). Wykorzystuje Deskę Dźwięków, jak nazywa to urządzenie. Cytuję: instrument ten zbudowany jest z metalowych sprężyn, śrub i języków, przymocowanych do sosnowej deski. Wysoce wzmocniona amplifikacja piezo(elektryczna) przybliża wszystkie dźwięki do uszu słuchacza, pozwalając usłyszeć bogate harmonie zawarte w zestawie perkusyjnym oraz elementy „niemuzyczne” takie jak tarcia, piski czy drgania, które zachodzą wewnątrz wysoce rezonującego zestawu mechanizmów. Efekt to bardzo różnorodna barwowo muzyka, w której dodatkowym elementem rytmicznym staje się sprzężenie (sygnał z urządzeń elektronicznych emitowany jest przez głośniki), co stanowi swoiste spełnienie snu perkusistów o byciu choć trochę gitarzystami w rockowym znaczeniu. I wymaga świetnej kontroli nie tylko rytmu, ale parametrów dźwięku (a przy okazji niezłej pracy realizatora – tu bez zdziwień w tej kwestii: Michał Kupicz). Sporo obliczeń w czasie rzeczywistym, nawet jak na perkusistę.
Dla mnie jest to spełnienie zupełnie innego snu. A właściwie marzenia z dzieciństwa, którym było wykorzystywanie zestawu piłkarzyków na sprężynkach (takiego, jaki wykorzystywała Antonina Nowacka opisana w tym wpisie) jako instrumentu perkusyjnego o zaskakująco potężnych możliwościach artykulacyjnych. Choć przyznaję, nie pomyślałem o dołączeniu do tego gitarowych pick-upów.
Gdzieś pod spodem w muzyce Janickiego mamy jednak zmieniające się groove’y o bardziej tradycyjnym charakterze i drille zbudowane na modłę elektroniki z okolic sceny IDM. Pojawiają się elementy melodyczne – choćby ten zaskakujący fragment w finale strony B. A cały ten zestaw DIY, z jego barwowymi możliwościami na miarę współczesnej modularnej elektroniki, robi wrażenie takiego syntezatora w steampunkowym stylu, skonstruowanego na modłę bardziej XIX niż XXI wieku.
Żeby na koniec rozwinąć tylko na moment myśl z początku – marzy mi się teraz (jak zwykle jedno marzenie zastępuje kolejne) pojedynek perkusyjny pomiędzy opisywanym tu niedawno Jackiem Prościńskim a Qbą Janickim. Mogłoby być właśnie jak rytmiczne starcie cyberpunka ze steampunkiem.
QBA JANICKI Intuitive Mathematics, Bocian 2019, 8/10