Prawdziwy dramat (dla odmiany)

Rzadko zdarza mi się dostać wydaną już płytę przed jej autorem. W tym wypadku nie było to takie trudne. Do mnie album Prison Episodes wydany przez irańskiego artystę Pouya Pour-Amina w czerwcu dotarł na płycie CD-R na przełomie lipca i sierpnia. A ponieważ jak wiadomo opisuję regularnie tamtejszych twórców, a w wolnych chwilach zajmuję się śledzeniem na Twitterze irańskiej sceny elektronicznej, widziałem, że sam autor dostał ją całkiem niedawno, ciesząc się, że w ogóle dotarła:

Sytuacja nie dziwi, kiedy usłyszymy, że te teksty po persku na okładce płyty (świetny projekt Barbada Golshiriego, dla którego warto mieć ten CD-R) to prawdziwe wspomnienia irańskiej więźniarki politycznej z lat 80. – torturowanej, poniżanej i wyrwanej spoza ram czasu. Cały album to, zgodnie z tytułem Prison Episodes, opowieść o więzieniu, tworzony przez pięć lat concept-album o kolejnych stadiach w życiu więźnia politycznego. A czymś takim żaden kraj – łącznie ze swoją poczta narodową – chwalić się nie chce. Jakkolwiek jednak prawdziwy jest opisywany tu dramat, nie będę się zagłębiał w analizę polityczną sytuacji w Iranie, żeby nie stać się bohaterem tweetu Siavasha Aminiego (wielokrotnie przeze mnie opisywany muzyk, też wydał właśnie bardzo ciekawą płytę pt. Serus).

Otóż dobrze podchodzić do sprawy prosto, bo prostota jest jedną z największych zalet muzyki, którą tworzy Pour-Amina. Nietrudno oddać muzyką chłód, gorzej z tą bezczasowością, którą na Prison Episodes udaje się osiągnąć raczej dzięki powściąganiu niż mnożeniu pomysłów. Na tym albumie słychać beton i stal. Emocje rodzą się w pustych wnętrzach wypełnionych dronami lub symbolizującymi ból uderzeniami noise’u (If Pain Is Condensed There Is No Pain). Liryzm i emocje wnoszą instrumenty akustyczne – altówka Adel Poursamandi, trąbka Sardara Sarmasta, wykorzystywane oszczędnie aż do finału. Prosta, organiczna elegia w For I Wasn’t Steel robi dzięki temu tym większe wrażenie. Brzmieniowo ten album nie zaskakuje może niczym szczególnym – w przeciwieństwie do płyt Aminiego czy Sote, za to dramaturgicznie jest znakomity, konsekwentny do bólu, no i szybko osiąga zamierzony efekt. Nie wiem, na ile aktorskie doświadczenie Pour-Amina mogło tu pomóc, ale całość brzmi trochę jak ciekawa płyta z muzyką ilustracyjną. Lekko nie będzie, ale za to z pełną immersją i zburzeniem czwartej ściany. Niestety, wszystkie pozostałe stoją jak stały.

POUYA POUR-AMIN Prison Episodes, Flaming Pines 2019, 7-8/10