Temat wakacji
Jak już pisałem w piątek, trochę ostatnio pojeździłem. Przez cały rok zdarza mi się to rzadziej, więc rzadko również słucham muzyki w samochodzie. Pisałem już o słuchanych po drodze dwóch płytach rockowych. Na autostradzie wbrew pozorom lepiej szło z archiwalną kompilacją Jambú (E Os Míticos Sons Da Amazônia) z muzyką z okolic Belém w północnej części Brazylii. Rytmy bliskie kolumbijskiej cumbii to jedne z lepszych podkładów do szybkiej jazdy, jakie wymyślił człowiek. Sprawdziła się Ventura Andersona .Paaka – ze względu na tematy. Chyba nawet niewystarczająco je doceniłem w kwietniowej notce. Ale bardzo długo wyjściowym podkładem do jazdy była dla mnie płyta chicagowskiego zespołu Resavoir. Wakacje potrzebują tematu, a długi motyw Taking Flight to idealny temat na wakacje.
Taking Flight w naturalnym otoczeniu na albumie Resavoir – trochę zbyt krótkim, co podczas podróży wywołuje efekt zapętlania – występuje w atrakcyjnym przybraniu partii Brandee Younger, harfistki, o której pisałem ostatnio recenzując nagrania Makayi McCravena. Całym zespołem kieruje trębacz Will Miller, ale od razu posprawdzałem sekcję rytmiczną, bo pod tymi ładnymi tematami dęciaków – jak łatwo się domyślić, Resavoir sięga głównie po klimaty z okolic nu jazzu – kryje się kapitalna rytmika, z liniami perkusyjnymi znanego z Meridian Trio Jeremy’ego Cunninghama i nieznanego mi w ogóle Petera Manheima. Na basie gra Mike Harmon, który parokrotnie popisuje się partiami godnymi Thundercata – choćby w Woah, utworze przynoszącym drugi po Taking Flight wspaniały temat do podróży.
Dopiero kilka dni temu napisał o tym albumie Pitchfork, snując podobieństwa do Tortoise. Owszem, w utworze tytułowym trudno ich nie zauważyć. Ale moim zdaniem jest tu – jak na wielu płytach z International Anthem – duch Chicago przełomu lat 90. i 00. ze wszystkimi działającymi wtedy formacjami z okolic McEntire’a, Parkera czy Mazurka. A przy tym większa lekkość, soulowe inklinacje, których wtedy brakowało. A które tutaj, wraz ze śmiałym sięganiem po programowanie, a nawet wprost hiphopową konwencję (Escalator), wydają się kluczowym elementem układanki.
Orkiestra jest łącznie kilkunastoosobowa, ma więc siłę uderzeniową porównywalną ze współczesnymi big bandami. Lecz wykorzystuje ją bardzo rozważnie. A właściwie to prawie w ogóle z niej nie korzysta, decydując się na granie delikatne, marzycielskie, melodyjne, podszyte funkiem i soulem w rytmice. Escalator ma nawet w finałowej części naturalny trans rytmiczny wspominanej wyżej cumbii. Ten ich Escalator – opisany wtedy przeze mnie jako przyjemny drobiazg – ukazał się wcześniej na singlu na samym początku stycznia. Album zatytułowany Resavoir – na początku wakacji. Rok by się pewnie nie skończył z powodu braku jednego i drugiego z wydawnictw, ale w strategicznych momentach nie byłoby czego słuchać. No i wakacje byłyby znacznie mniej przyjemne.
RESAVOIR Resavoir, International Anthem 2019, 7-8/10