Afrokolektywy

A jedak są ślady trotylu. Bo ostatni premierowy piątek to była bomba, która co zagorzalszym słuchaczom wypatroszyła portfele i odebrała godziny snu. Opóźnione skutki zapłonu będą odczuwalne jeszcze długo, a próbując jakoś nadrobić nowości, postanowiłem je pogrupować stylistycznie. Dziś afrykańska dyskoteka dwóch kolektywów z krajów anglosaskich, a jak wystarczy czasu, to będzie jeszcze afro-jazz i techno z Polski.

Rozpędzona hybryda muzyczna Ibibio Sound Machine, jak ich opisywałem dwa lata temu, umieszczając później album Uyai na liście płyt roku, wytraca nieco impet. Na trzecim albumie formacji akcenty są stylistycznie mocniej rozłożone. Zaczyna się – jak poprzednio bywało – od electro, a potem disco przerabiających każdorazowo wpływy afrykańskie. W okolicach tytułowego Doko Mien (Powiedz mi) prowadzi nas to w okolice Yazoo – i ten pierwszy fragment płyty robi nie mniejsze wrażenie niż poprzednie nagrania londyńczyków. Gorzej kiedy zespół odstawia syntezatory i swoją utartą, tryskającą energią stylistykę. Gdy próbują bluesem zachodniej Afryki i afrobeatową rytmiką uzupełniać zachodnią konwencję R&B w I Know That You’re Thinking About Me, robi się nagle nudnawo i bezbarwnie. Jeszcze gorzej będzie w Guess We Found Away, które robi wrażenie wypełniacza przestrzeni na płycie, na którą nie udało się zebrać równego materiału. Chwaliłem członków Ibibio za reinterpretowanie wzorców afrykańskich i paradoksalnie, gdy w drugiej części płyty koncentrują się głównie na tym – tracą atuty związane z naturalnością i bezpośredniością. To z jednej strony grupa stworzona wokół fascynacji panafrykańskich, z drugiej – londyńska. Na Uyai tego Londynu słychać było więcej.

IBIBIO SOUND MACHINE Doko Mien, Merge 2019, 6/10

Singlowy Gold z udziałem wspaniałej Sudan Archives, afrykańską dyskoteką i z piorunami jak wczoraj za polskim oknem sprawił, że kupiłem album Bahir w przedsprzedaży. Choć w sumie mogłoby być lepiej. Dexter Story – współpracownik kolektywu Sa-Ra Creative Partners, kolega Kamasiego Washingtona (wspólne Wejene Aola wydał też Soundway – label, który odpowiedzialny był skądinąd za debiut Ibibio) i bywalec kalifornijskiej sceny muzycznej, multiinstrumentalista i producent – to w pewnym sensie amerykańskie odbicie Ibibio Sound Machine, bo parokrotnie odnosi się do Afryki przez pryzmat starej dyskoteki. Pozostaje jednak zdecydowanie przy etiopskiej tradycji jazzowej i w bardziej złożonej, rozimprowizowanej tkance muzycznej podąża tropem Mulatu Astatke. Powołuje się też na tradycje Północnego Sudanu i Somalii, ciekawie łącząc je z elektronicznymi ornamentami, jak te wokale przetwarzane przez auto-tune w wyróżniającym się Jijiga Jijiya. Futurystyczny afrykański funk, trochę przaśnego kiczu, no i niezłe zaplecze w postaci w tradycyjnych wokalistów – stanowczo jest czego słuchać na tym wydanym tydzień temu albumie, dla miłośników tradycji (tej bardziej ze wschodniej Afryki) może być bardzo atrakcyjny, choć jest też nierówno i momentami aż za bardzo radośnie, chaotycznie i eklektycznie.

DEXTER STORY Bahir, Soundway 2019, 7/10